Unia bez armii. Brytyjsko-niemiecka współpraca wojskowa osłabia plan unijnej potęgi obronnej

Do wiosny przyszłego roku Niemcy i Wielka Brytania zawrą porozumienie o współpracy wojskowej. To podważa plany przekształcenia UE w potęgę obronną.

Aktualizacja: 02.09.2024 06:43 Publikacja: 02.09.2024 04:30

Keir Starmer i Olaf Scholz zapowiedzieli zawarcie porozumienia o brytyjsko-niemieckiej współpracy wo

Keir Starmer i Olaf Scholz zapowiedzieli zawarcie porozumienia o brytyjsko-niemieckiej współpracy wojskowej

Foto: AFP

Porozumienie, które ogłosili w minionym tygodniu kanclerz Olaf Scholz i premier sir Keir Starmer, ma być wzorowane na układzie z Lancaster House zawartym w 2010 roku jeszcze przez Nicolasa Sarkozy’ego i Davida Camerona. Tamta umowa powstała jednak w zupełnie innych okolicznościach: przed brexitem i rosyjską inwazją na Ukrainę. W nowych warunkach Emmanuel Macron chciał przekształcić Unię w samodzielną potęgę wojskową. Wskazywał, że to konieczne, skoro ewentualny powrót Donalda Trumpa do Białego Domu może oznaczać, że Europa nie będzie już mogła polegać na amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa.

Scholz najwyraźniej jednak nie widzi tego w taki sposób. Choć Starmer stanął na czele rządu zaledwie dwa miesiące temu, kanclerz spotkał się już z nowym premierem pięciokrotnie. Chodzi przede wszystkim o współpracę wojskową. Ma ona koordynować zakupy uzbrojenia i zapewnić jego interoperatybilność. Przewiduje wspólne ćwiczenia czy powołanie konsorcjum, które zajmie się produkcją tak kluczowego uzbrojenia jak pociski średniego i długiego zasięgu. W tym celu w czasie wizyty w Berlinie Starmer spotkał się w prezesami czołowych niemieckich koncernów zbrojeniowych, w tym Rheinmetail i Siemens.

Czytaj więcej

Wielka Brytania zawrze pakt z Niemcami. "Odchodzenie od brexitu"

Niemiecko-brytyjska współpraca wojskowa bez udziału Brukseli

Obaj przywódcy zapowiedzieli też koordynację wsparcia dla Ukrainy. Laburzyści, tak jak ich poprzednicy, chcą przekazywać 3 mld funtów rocznie na pomoc wojskową dla Kijowa „tak długo, jak to będzie konieczne”. Scholz zapowiedział z kolei, że Niemcy nadal będą dawać Ukraińcom drugą po Ameryce pomoc wojskową.

Brytyjsko-niemiecka inicjatywa wywołała zaniepokojenie w Brukseli. Starmer nie tylko nie zamierza doprowadzić do powrotu Zjednoczonego Królestwa do Unii, ale nawet zintegrować go z jednolitym rynku czy unią celną. Stawia na dwustronne relacje z poszczególnymi krajami UE ponad relacjami z całą Wspólnotą. W ten sposób omija więc unijną centralę.

Ale plany Scholza i Starmera stawiają też pod znakiem zapytania ambitne plany wzmocnienia europejskiej obronności w ramach Unii. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała w tym celu powołanie po raz pierwszy odrębnego komisarza ds. obronności. Odchodzący komisarz ds. jednolitego rynku Thierry Breton zaproponował z kolei ustanowienie wartego 100 mld euro funduszu zakupu przez Unię broni. Obecny budżet obronny Unii to ledwie 9 mld euro przez siedem lat, podczas gdy kraje „27” wydają 350 mld euro rocznie.

W Brukseli mówi się o wprowadzeniu przepisów, które dawałyby KE prawo do kierowania unijnym przemysłem zbrojeniowym na wypadek bezpośredniego zagrożenia dla Wspólnoty. Na wszystko to jednak nie ma większych szans. Z tego m.in. powodu szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski zrezygnował z objęcia teki komisarza ds. obrony w ekipie von der Leyen, a rząd Donalda Tuska stara się o zupełnie inne kompetencje dla Piotra Serafina: w sprawach budżetowych. Nie jest też możliwa przebudowa unijnego budżetu przed jego wygaśnięciem w 2027 r. To wymagałoby jednomyślnej zgody, na co ze strony Węgier czy Słowacji nie ma co liczyć.

Czytaj więcej

Starmer i Scholz jednym głosem. Ukraińcy wciąż bez zgody na atakowanie celów w Rosji

W jakim stanie jest unijna zbrojeniówka

Innym problemem są możliwości technologiczne Unii. Aż 78 proc. broni kupionej przez państwa Unii między lutym 2022 (początek rosyjskiej inwazji na Ukrainę) a czerwcem 2023 r. pochodziła z państw spoza UE. Plany unijnej egzekutywy zakładają, że do 2030 r. ten współczynnik spadłby do 50 proc. oraz do 40 proc. do 2035 r. Ale ich realność pozostaje do sprawdzenia.

Spośród 100 największych koncernów zbrojeniowych świata ledwie 3,5 proc. pochodzi ze zjednoczonej Europy, podczas gdy 50 proc. należy do USA. Tak się dzieje, bo na Starym Kontynencie nie doszło do konsolidacji firm produkujących uzbrojenie: każda ze stolic chce zachować kontrolę nad swoimi producentami.

Scholz wyciągnął z tego wnioski już latem 2022 r. Ogłosił wówczas inicjatywę Sky Shield: plan koordynacji budowy systemu obrony przeciwrakietowych, który co prawda obejmuje komponent europejski (niemieckie krótkodystansowe pociski Iris T), ale także amerykańskie patrioty działające na średnim dystansie i długodystansowe izraelskie arrow 3. Francja nie przyłączyła się do tego projektu, bo chce rozwinąć własny system obrony przeciwlotniczej. Jednak do inicjatywy Berlina przyłączyło się stopniowo 20 krajów, w tym Polska. Obejmuje to także państwa spoza Unii, przede wszystkim Turcję. Ich główny argument: nie można czekać, aż UE wypracuje własne technologie. To oznacza jednak, że w kluczowym obszarze polityki obronnej to znowu nie Wspólnota będzie grała pierwsze skrzypce.

Porozumienie, które ogłosili w minionym tygodniu kanclerz Olaf Scholz i premier sir Keir Starmer, ma być wzorowane na układzie z Lancaster House zawartym w 2010 roku jeszcze przez Nicolasa Sarkozy’ego i Davida Camerona. Tamta umowa powstała jednak w zupełnie innych okolicznościach: przed brexitem i rosyjską inwazją na Ukrainę. W nowych warunkach Emmanuel Macron chciał przekształcić Unię w samodzielną potęgę wojskową. Wskazywał, że to konieczne, skoro ewentualny powrót Donalda Trumpa do Białego Domu może oznaczać, że Europa nie będzie już mogła polegać na amerykańskich gwarancjach bezpieczeństwa.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Premier Kanady synem Fidela Castro? Teorie spiskowe Donalda Trumpa
Polityka
Na Białorusi zanika język… białoruski. „Kolejny etap rusyfikacji”
Polityka
W PE będzie debata o kontrolach na granicach Niemiec. Na wniosek polityka z Niemiec
Polityka
Donald Trump zapowiada deportacje Haitańczyków z miasta, w którym - jak twierdził - jedzą koty
Polityka
Ta grupa amerykańskich wyborców zwykle wybierała Demokratów. Teraz zagłosuje na Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne