– Oczywiście, widzimy to, że wielu ludzi chciałoby zobaczyć Borysa Nadieżdina na liście kandydatów. Jest mi bardzo przykro, ale działając w ramach obecnego prawa i będąc członkiem Centralnej Komisji Wyborczej, nie mam innego wyjścia – tłumaczył decyzję o niedopuszczeniu do wyborów Nikołaj Lewiczew. Posiedzenie rosyjskiej CKW przypominało posiedzenie partyjnej komisji dyscyplinarnej z czasów Związku Radzieckiego. Nadieżdinowi wypominano, że w swojej karierze „przechodził z partii do partii”, i sugerowano, że w sposób nierzetelny wydał zebrane od darczyńców na swoją kampanię pieniądze. Rzecz jasna nie pokazano żadnych dowodów.