– Taka firma (jak Grupa Wagnera) mogła istnieć tylko, jeśli miała takiego lidera: dowódcę, pirata, Jego Wysokość Głównego Korsarza Rosyjskiej Federacji, czy jak go zwać. Gdy tego człowieka zabrakło, zniknie i Wagner, jakim go znaliśmy – sądzi rosyjski bloger Siergiej Kowalczenko.
Po puczu Prigożyna, ale jeszcze przed jego śmiercią rosyjskie instytucje państwowe zaczęły odbierać najemnikom to, co było własnością państwa: czołgi, artylerię, samoloty, wozy bojowe, a w końcu nawet karabiny. Wszystko bowiem, czym dysponowali, było państwowe, nic nie należało do Prigożyna.
Czytaj więcej
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował, że zidentyfikowano zwłoki dziesięciu osób, które zginęły w wyniku katastrofy lotniczej z 23 sierpnia w obwodzie twerskim.
W Rosji rodzi się nowy kult? Ikony z wizerunkiem Jewgienija Prigożyna
Teraz Kreml robi zaś wszystko, co można, by pogrzeb właściciela Grupy Wagnera (zwanego już „utalentowanym ludożercą”) i jego dowódców „uczynić jak najbardziej prywatnym”. Jednak największy problem pojawi się później. Z powodu znacznej popularności Prigożyna w Rosji jego mogiła może się stać miejscem pielgrzymek zwolenników. – Już teraz widzimy, że to wszystko zamienia się w jakiś dziki, wschodni kult. W internecie już pojawiły się spisy ikon z wizerunkiem Prigożyna. Potem będą zabierać ziemię z jego mogiły i twierdzić, że ma cudowne właściwości – opisuje jeden z petersburskich dziennikarzy.
By uniemożliwić powstanie takiego „kultu”, jeden z deputowanych zaproponował pochowanie Prigożyna w Bachmucie, którego południowo-zachodnie krańce nadal utrzymuje ukraińska armia. Kremlowski politolog Siergiej Markow wskazuje zaś Sołedar – też na linii frontu.