Souleyman Adoun boi się, że przyjdą to jego domu. - Znają mój adres - mówi o policjantach dziennikarzowi BFMTV. - Gdy w czwartek zatrzymali mnie, chwycili mnie za genitalia i zaczęli się śmiać. Co, nie masz jaj? A jak tu dotarłeś? Przypłynąłeś? Złapałeś się skrzydła samolotu? - opowiada czadyjski student o brutalności sił porządkowych.
Choć jednak rasistowskich zachowań służb porządkowych usprawiedliwić się nie da, to są one odpowiedzią na coraz bardziej brutalne zachowanie samych manifestantów. Świat obiegły w minionych dniach obrazki płonącego ratusza w Bordeaux, tony śmieci zalegające bulwary Paryża, między którymi przemykają się szczury czy zniszczonych samochodów w Marsylii. Gdy związki zawodowe tracą na sile, górę biorą najbardziej radykalni manifestanci.
Szturm na Kapitol
Oficjalnie taka agresja jest spowodowana z pozoru skromną reformą przeforsowaną przez Emmanuela Macron, która przesuwa z 62 do 64 lat wiek uprawniający do pełnych świadczeń emerytalnych i wydłuża do 43 lat okres wnoszenia składek. Jednak problem jest o wiele szerszy. Chodzi o sam ustrój wprowadzony w 1958 roku przez Charlesa De Gaulle’a. W środku chaosu wojny w Algierii generał powołał urząd prezydencki (od 1962 wybierany w wyborach powszechnych) o uprawnieniach, których nie ma żaden przywódca demokratycznego świata. Chciał w ten sposób położyć kres niekończącej się walce partii politycznych IV Republiki. Reformie towarzyszyła niezwykła centralizacja władzy: z Paryża decyduje się nie tylko o najdrobniejszych aspektach życia prowincji, ale przez budżet państwa przechodzi znów rekordowe w krajach zachodnich 59 proc. PKB. Za jego wykorzystanie odpowiedzialny jest wąski korpus wysokiej rangi urzędników, absolwentów elitarnych szkół wyższych (grandes ecoles).
Czytaj więcej
441 policjantów zostało rannych, a 445 osób aresztowano w czasie wieczornych i nocnych starć agresywnych demonstrantów, przede wszystkim anarchistów, z policją. Do zamieszek doszło w związku z reformą emerytalną realizowaną przez rząd Elisabeth Borne i prezydenta Emmanuela Macrona.
W ostatnich dniach Macron raz jeszcze wpisał się bez reszty w tę logikę wszechwładnej głowy państwa. Przeforsował reformę emerytalną, której nie chce 2/3 Francuzów, bez głosowania w parlamencie dzięki zapisowi w konstytucji (49.3), który na to pozwala pod warunkiem poddania pod głosowania votum zaufania wobec rządu. Zapowiedział też, że to nie będzie koniec zmian.