Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz nie ogłosili we wtorek wspólnej listy w wyborach do Sejmu. Ich konfrontacja z zapowiedzią pracy programowej została przyjęta w sejmowych kuluarach dość chłodno. – Po co ogłaszać konferencję, jeśli nie ma w jej trakcie nic do ogłaszania – mówi nam jeden z naszych rozmówców.
Ale z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że w najbliższy piątek mają zostać powołane oficjalnie wspólne programowe zespoły Polski 2050 i PSL-Koalicji Polskiej. Co ciekawe, do największego pośpiechu wzywa i wzywała Platforma. „To nie jest czas rozpoczynania rozmów o rozmowach, to czas decyzji” – napisał na Twitterze rzecznik PO i jeden z bliskich współpracowników Donalda Tuska, Jan Grabiec.
Sam Tusk – poza komunikatem w trakcie poniedziałkowego posiedzenia klubu – we wtorek nie komentował publicznie sytuacji w opozycji. W poniedziałek zaś powiedział swoim posłom i posłankom, że chociaż nie przekreśla idei wspólnej listy, to KO ma zacząć konstruować listy w regionach. Ich szkice mają być gotowe w ciągu kilku tygodni.
Czytaj więcej
„Ogłoszenie wspólnej pracy nad listą spraw do załatwienia po wyborach nie skończy się wspólnym startem Polski 2050 i PSL-Koalicji Polskiej na jednej liście wyborczej. Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak – Kamysz budują swoją siłę przetargową w rozmowach z Donaldem Tuskiem” – mówi Michał Szułdrzyński w rozmowie z Cezarym Szymankiem.
W Sejmie można usłyszeć, że Platforma realnie nie rezygnuje ze starań o wspólną listę – ale będzie teraz grać na czas. Z jednej strony politycy PO przekonują, że to Szymon Hołownia odrzucił teraz propozycję budowy jednego bloku, a z drugiej, że przyjdzie jeszcze czas, w którym do Platformy przyjdzie. W podtekście: gdy jego notowania osłabną na tyle, że będzie do tego zmuszony. Wtedy – taka może być kalkulacja PO – tworzenie „jednej listy” będzie łatwiejsze, już tylko na warunkach Donalda Tuska. Lider PO na posiedzeniu klubu sugerował zresztą, że losy jednej listy rozstrzygną się być może dopiero w finale.