Szalejąca inflacja, wysokie bezrobocie, ogromny dług publiczny i korupcja. Do tego koalicja trzech skłóconych partii, seria rządowych dymisji i choroba 77-letniego premiera Bulenta Ecevita. W 2002 r. Turcję opanował poważny kryzys gospodarczy i polityczny. Rozpisano nowe wybory, a 3 listopada naród pokazał tradycyjnym partiom czerwoną kartkę. Tylko dwie partie dostały się do parlamentu. Zwyciężyła założona zaledwie rok wcześniej Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), na której czele stał silny lider Recep Tayyip Erdogan.
Partia zdobyła 363 z 550 dostępnych mandatów i uzyskała dzięki temu bezwzględną większość. Od tego czasu AKP wygrywała każde kolejne wybory parlamentarne w Turcji.
Czytaj więcej
Inflacja konsumencka w Turcji sięgnęła w październiku aż 85,5 proc. r./r., po tym jak we wrześniu wyniosła 83,45 proc. Średnio prognozowano, że sięgnie 85,6 proc. Inflacja producencka przyspieszyła natomiast ze 151,5 proc. do 157,7 proc.
Po zwycięstwie wyborczym 20 lat temu Erdogan powołał się na słowa założyciela współczesnej Turcji Mustafy Kemala Ataturka: „Rządzenie jest bezwarunkowo dla ludzi. Po 3 listopada w Turcji rozpoczyna się nowa era. Dziś, jeśli Bóg pozwoli, otwieramy nowy rozdział. Jesteśmy gotowi wziąć na siebie odpowiedzialność, aby poprowadzić Turcję ku lepszym czasom".
AKP obiecała poszanowanie różnych sposobów życia wszystkich obywateli, realizację programu usprawnienia pracy instytucji konstytucyjnych oraz przyspieszenie akcesji Turcji do UE. Początkowo mówiono o reformach, równości, sprawiedliwości i dobrobycie.