Jednomyślna decyzja przywódców 27 państw UE nie była zaskoczeniem. Po tym, jak Komisja Europejska tydzień temu pozytywnie zarekomendowała wniosek Ukrainy o przyznanie statusu kandydata, jasne było, że dla swojej propozycji ma silne poparcie. Politycznie potwierdzone jeszcze głosowaniem w Parlamencie Europejskim w czwartek, w którym wszystkie liczące się grupy polityczne wypowiedziały się za otwarciem drogi do UE dla Ukrainy, Mołdawii i Gruzji.
To moment historyczny i symboliczny. Przez ostatnie lata UE konsekwentnie odmawiała nie tylko konkretnych decyzji związanych z procedurą przystąpienia do UE, ale nawet bardzo zawoalowanych obietnic perspektywy europejskiej. Wojna zmieniła myślenie przywódców wielu państw Europy Zachodniej, którzy teraz nie mieli wątpliwości, że Ukraina zasługuje na poparcie UE. – Ci, którzy prowadzą wojnę w obronie naszych wartości, zasługują na nasze wsparcie. To historyczny moment, w którym musimy pokazać jedność – powiedział Alexander De Croo, premier Belgii. Decyzja w sprawie przyznania statusu kandydata jest podejmowania jednomyślnie, ale już przed rozpoczęciem szczytu wydawało się jasne, że nikt nie ma wątpliwości. Ponieważ jednak w ostatnim czasie przykre niespodzianki lubił sprawiać Viktor Orbán, to na wszelki wypadek Wołodymyr Zełenski zadzwonił do niego na dwa dni przed rozpoczęciem szczytu, dziękując za wsparcie dla unijnej jedności wobec Ukrainy.
Polska pomoc
Decyzja UE zapadła w rekordowym tempie. 28 lutego rano, zaledwie cztery dni po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Kijów już szykował wniosek o status kandydata. – O 7.22 rano dostałem wiadomość od ambasadora Ukrainy z informacją, że taki wniosek szykują – opowiada Andrzej Sadoś, stały przedstawiciel Polski przy UE. W ciągu kilkunastu godzin udało się go napisać, w czym – jak się dowiadujemy – bardzo pomagali polscy eksperci. I wieczorem Zełenski wysłał list do Brukseli. Niespełna cztery miesiące później Ukraina ma status kandydata, a poświęcenie jej obywateli pomaga też Mołdawii i Gruzji w zbliżeniu się do UE.
– To jest ważny politycznie sygnał dla Ukrainy. Daje jej nadzieję i perspektywę w czasie, gdy broni się przed rosyjską agresją. Jest to też ważny sygnał geopolityczny. Jasno mówimy, że te państwa mogą wybrać swoją własną przyszłość. Że mają europejską perspektywę i nie są pozostawione w rosyjskiej strefie wpływów – mówi „Rzeczpospolitej” Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.
Długa droga
Ale to dopiero początek bardzo długiej drogi. Najpierw Ukraina musi rozpocząć negocjacje, do czego konieczne jest przeprowadzenie reform służących walce z korupcją i budowie praworządności. Potem same negocjacje mogą zająć wiele lat. Ale zdaniem państw, które przez proces akcesji przeszły, perspektywa członkostwa mobilizuje.