Jednomyślna decyzja przywódców 27 państw UE nie była zaskoczeniem. Po tym, jak Komisja Europejska tydzień temu pozytywnie zarekomendowała wniosek Ukrainy o przyznanie statusu kandydata, jasne było, że dla swojej propozycji ma silne poparcie. Politycznie potwierdzone jeszcze głosowaniem w Parlamencie Europejskim w czwartek, w którym wszystkie liczące się grupy polityczne wypowiedziały się za otwarciem drogi do UE dla Ukrainy, Mołdawii i Gruzji.
To moment historyczny i symboliczny. Przez ostatnie lata UE konsekwentnie odmawiała nie tylko konkretnych decyzji związanych z procedurą przystąpienia do UE, ale nawet bardzo zawoalowanych obietnic perspektywy europejskiej. Wojna zmieniła myślenie przywódców wielu państw Europy Zachodniej, którzy teraz nie mieli wątpliwości, że Ukraina zasługuje na poparcie UE. – Ci, którzy prowadzą wojnę w obronie naszych wartości, zasługują na nasze wsparcie. To historyczny moment, w którym musimy pokazać jedność – powiedział Alexander De Croo, premier Belgii. Decyzja w sprawie przyznania statusu kandydata jest podejmowania jednomyślnie, ale już przed rozpoczęciem szczytu wydawało się jasne, że nikt nie ma wątpliwości. Ponieważ jednak w ostatnim czasie przykre niespodzianki lubił sprawiać Viktor Orbán, to na wszelki wypadek Wołodymyr Zełenski zadzwonił do niego na dwa dni przed rozpoczęciem szczytu, dziękując za wsparcie dla unijnej jedności wobec Ukrainy.