Leszek Miller chwali w Moskwie Władimira Putina

Były premier pochwalił w Moskwie Władimira Putina i spotkał się z wydalonym z Polski dziennikarzem.

Aktualizacja: 24.10.2017 18:43 Publikacja: 23.10.2017 19:25

Leszek Miller chwali w Moskwie Władimira Putina

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

W ubiegłym tygodniu Leszek Miller zawitał do Rosji, by uczestniczyć w 14. spotkaniu Klubu Wałdajskiego, które w tym roku odbywało się w Soczi. Z listy uczestników, którą otrzymała „Rzeczpospolita" od organizatorów, wynika, że oprócz byłego polskiego premiera z zagranicznych polityków w imprezie uczestniczyli były prezydent Afganistanu Hamid Karzaj, były kanclerz Austrii Wolfgang Schüssel i były szef łotewskiego MSZ Janis Jurkans (kontrowersyjny polityk polskiego pochodzenia).

Reszta to Rosjanie i szerzej nieznani zachodni analitycy. Na liście widnieje 27 nazwisk, ale rosyjskie agencje mówiły o 140 uczestnikach, z czego 100 to zagraniczni politycy i analitycy. Ale nie wszyscy zagraniczni goście, jak twierdzą organizatorzy, chcą ujawniać swoje wizyty w Rosji.

– Coroczne zebrania Klubu Wałdajskiego, na których pojawia się Putin, są spektaklem wyreżyserowanym pod kątem potrzeb polityki zagranicznej Kremla. Goście, którzy w tej imprezie uczestniczą, zwłaszcza po 2014 roku, chcąc czy nie chcąc są obsadzani w roli, która sprowadza się do uwiarygodniania Kremla jako „normalnego" i szacownego aktora na arenie międzynarodowej – mówi „Rzeczpospolitej" Witold Rodkiewicz, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.

Krym jak Kosowo

– Przesłanie tegorocznego zebrania jest jasne i stanowi powtórzenie dotychczasowego stanowiska Kremla: całą winą za kryzys w relacjach z Rosją ponosi Zachód – dodaje Rodkiewicz.

Z wywiadów, których Leszek Miller udzielił rosyjskim mediom, wynika, że nie tylko akceptuje on rosyjską politykę, ale również powtarza wygłaszane często przez propagandę Kremla opinie. Zapytany o przyjętą niedawno przez Sejm ustawę o dekomunizacji, która przewiduje usunięcie sowieckich pomników (nie dotyczy pomników znajdujących się na cmentarzach), stwierdził, że w Polsce „fałszuje się historię".

– Dzisiejsze władze za pomocą takich działań próbują pokazać narodowi, że okres powojenny trzeba całkowicie zapomnieć. Podkreśla się wyłącznie negatywne momenty tego okresu historycznego – mówi Miller, cytowany przez wpływowy rosyjski dziennik „Izwiestia". – To fałszowanie historii, oparte na subiektywnych opiniach poszczególnych ludzi – dodał.

Z opinią byłego premiera nie zgadza się wiceprezes IPN Mateusz Szpytma, który twierdzi, że od 28 lat historii w Polsce się nie fałszuje. – Od 1989 roku mamy w Polsce wolną naukę. PRL był okresem zniewolenia dla Polaków. Gorzej było za czasów Stalina, później było lżej, ale tak czy inaczej było to zniewolenie – mówi „Rzeczpospolitej" Szpytma. – Nie można mówić o niewoli komunistycznej, a jednocześnie czcić sowieckie pomniki. Byłaby to schizofrenia – dodaje.

Były premier stwierdził, że Unia Europejska powinna wprowadzić ruch bezwizowy z Rosją, i skrytykował zachodnie sankcje, nałożone na Moskwę po aneksji Krymu. Oderwany od Ukrainy półwysep porównał do Kosowa. – Większość krajów zachodnich uznała Kosowo, mimo że nie było tam referendum. To dobry przykład podwójnych standardów w polityce międzynarodowej – mówił Miller.

Rosyjskie media rządowe od ponad trzech lat nieustannie porównują Krym do Kosowa i mówią o „podwójnych standardach" w polityce zachodniej. – Kosowo ogłosiło niepodległość i jest oddzielnym państwem, a Krym został przyłączony do Rosji. Społeczność międzynarodowa uznaje niepodległość Kosowa, a przynależność Krymu do Rosji nie jest uznawana – mówi „Rzeczpospolitej" Paweł Kowal, były wiceszef MSZ.

Słuszne metody Putina

W Moskwie Leszek Miller spotkał się nie tylko z dziennikarzem „Izwiestii". Udzielił również obszernego wywiadu agencji Sputnik. Przeprowadził go Leonid Swiridow, którego pod koniec 2015 r. wydalono z Polski i podejrzewano szpiegostwo. – Putin akurat wybrał sobie taką sylwetkę zdecydowanego, mocnego człowieka, który chce zapewnić swojemu krajowi pozycję światowego mocarstwa – cytuje Sputnik Millera. – Każdy polityk, który chce być wygrany, musi stosować takie metody, które w oczach społeczeństwa dają mu właśnie tę siłę – twierdzi.

Zapytany przez Swiridowa, „czy nie obawia się pan, że po powrocie do Warszawy będą mówić, że jest pan agentem Kremla, Putina, i trzeba coś z panem zrobić, zainteresuje się panem ABW", Miller odpowiedział, że „nie jest czynnym politykiem". – Nikt mi nie będzie mówił, komu mam udzielać wywiadu, a komu nie, z kim się spotykać, a z kim nie – mówił.

– Nie przyjmuję do wiadomości takiego podejścia, że były premier jest tylko prywatną osobą, której nie wiążą żadne normy – mówi Kowal. – Gdyby tak było, dziennikarz rozmawiałby nie z Leszkiem Millerem, tylko z przypadkowymi osobami na ulicy. Działania byłego premiera są obserwowane jako działania o dużej wadze politycznej – dodaje.

Polityka
Andrzej Duda o stosunkach z USA. „Wszyscy twierdzą, że jesteśmy wiarygodnym sojusznikiem”
Polityka
Zastępca dyrektora Instytutu Pileckiego odwołany
Polityka
Inflacja posłom niestraszna. Szymon Hołownia dał im więcej na biura
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jarosław Kaczyński nie ma wątpliwości
Polityka
Czy kolejki do lekarzy będą krótsze? Izabela Leszczyna wyjaśnia