– Nacisk oczywiście jest, ale Pekin robił odwrotnie (niż domagano się). Chen może zostać mianowany na wyższe stanowisko, a model zarządzania z Sinkiangu zostać skopiowany gdziekolwiek w kraju – twierdzi chiński analityk z Pekinu Wu Qiang.
Ekspert chyba niechcąco postraszył wszystkich: Chen został bowiem obłożony sankcjami USA i UE za prześladowanie muzułmańskich mieszkańców prowincji. Pierwsze „obozy reedukacyjne" powstały jeszcze za rządów poprzedniego szefa miejscowej partii Zhanga Chunxiana. Wtedy też rozstrzelano autorów szkolnych podręczników do języka ujgurskiego za „sprzyjanie terroryzmowi". Mieszkańcy kojarzyli go jednak mimo wszystko z łagodną polityką i próbą uspokojenia regionu za pomocą inwestycji w sferę socjalną.
Czytaj więcej
Chińczycy karnie świętują rocznicę założenia rządzącej partii komunistycznej. Władze obnoszą się z siłą militarną, straszą sąsiadów oraz światowych rywali i znowu wychwalają wielkość Mao Zedonga.
Dopiero Chen stworzył z Sinkiangu jeden wielki obóz koncentracyjny. Poza masowymi represjami, zsyłaniem muzułmanów na „reedukację" (ONZ sądzi, że aż milion osób znalazło się za drutami) całą prowincję zapełnili wojskowi i policjanci. W miastach przed wszystkimi centrami handlowymi ustawiono bramki do wykrywania metalu, patrole bez przerwy sprawdzały dokumenty przechodniów. Część meczetów zamieniono na restauracje, a nawet w publiczne toalety. Za wyjazd z Sinkiangu bez zgody władz można było trafić do aresztu. Szefowie lokalnych władz bez przerwy sprawdzali, czy wszyscy mieszkańcy są na swoich miejscach.
Z powodu prześladowań USA wprowadziły zakaz importu towarów z prowincji, podejrzewając, że to wytwory „niewolniczej pracy".