Elektryzowanie to zjawisko fizyczne polegające na wytworzeniu w początkowo obojętnym elektrycznie ciele nadmiaru ładunków jednego znaku. Przykładowo potarta suknem laska ebonitowa elektryzuje się ujemnie, a sukno – dodatnio. Czy to zjawisko może mieć wpływ na jesienne wybory samorządowe? Choć brzmi to zaskakująco, okazuje się, że tak. Wszystko dlatego, że po raz pierwszy zostaną w nich zastosowane na szeroką skalę przezroczyste urny z poliwęglanu, które, jak się okazuje, łatwo się elektryzują.
Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że przyciąganie kart wyborczych przez urny to jedno z zagadnień, które chcą poruszyć eksperci Fundacji Batorego w przygotowywanym przez siebie poradniku dla obserwatorów społecznych wyborów. Joanna Załuska, dyrektorka programu „Masz głos, masz wybór" w fundacji, mówi, że naelektryzowane urny mogą spowodować dwojakie problemy.
Pierwszy z nich to przyklejenie się wrzuconej karty do boku urny, co może skutkować ujawnieniem oddanego właśnie głosu. – Może to spowodować niekomfortową sytuację, zwłaszcza dlatego że styczniowa nowelizacja kodeksu wyborczego wprowadziła instytucję członka komisji będącego „strażnikiem urny", czyli stojącego w jej pobliżu – mówi Załuska. – Inny możliwy problem dotyczy trudności z wyciąganiem kart przyklejonych do dna urny. Od międzynarodowych obserwatorów wiem, że takie zjawisko występowało w Rosji, gdzie też korzysta się z przezroczystych urn. Mamy nawet zdjęcia – dodaje.
Czytaj także: Nie zajrzymy do urny
W Polsce takie urny po raz pierwszy zostaną użyte w wyborach ogólnopolskich, jednak nie oznacza to, że dotąd nie były one stosowane. Od lipca 2016 r., gdy weszły oficjalnie do użycia, przeprowadzono ponad 620 wyborów uzupełniających, przedterminowych, ponownych i referendów lokalnych.