– Prezydent z całą pewnością zapędził się i to w taki dość ciemny kąt – mówił Donald Tusk w TOK FM o wecie do ustawy o emeryturach pomostowych.
Decyzja prezydenta wywołała polityczną zawieruchę. Szef SLD Grzegorz Napieralski zapowiedział, że Lewica nie pomoże odrzucić weta. To wywołało oburzenie Platformy, która natychmiast przypomniała politykom SLD, że obiecywali co innego, gdy zabiegali o emerytalne przywileje dla nauczycieli.
Wczoraj rano premier zapowiedział, że żadnej nowej ustawy w tej sprawie rząd już nie przygotuje. Za to od wtorku pracuje nad wariantem zastępczym. Autorem pomysłu jest minister pracy Jolanta Fedak – wynika z informacji „Rz”. – Ministrem nie jestem od tego, by siedzieć i załamywać ręce, ale wymyślać rozwiązania – mówi.
Plan awaryjny zakłada, że premier przydzielałby indywidualnie emeryturę każdemu, kto po Nowym Roku według zawetowanej ustawy mógłby przejść na wcześniejszą emeryturę. Taką furtkę daje ustawa o emeryturach i rentach z 1998 r. Te przepisy określają przyznawanie świadczeń w szczególnie uzasadnionych przypadkach. Według nich premier może też decydować o ich wysokości. Dotąd dostawały je np. dzieci poszkodowanych górników i osoby zasłużone dla Polski. Szacunki zakładają, że w przyszłym roku z powodu weta miałoby z nich skorzystać ok. 4 tys. osób, a rok później – 6 tys. – Ten przepis istnieje od dawna, w razie potrzeby więc można go wykorzystać. Choć wszelkie plany B to ostateczność – dodaje minister Fedak.
PO nadal liczy więc, że jutro posłom uda się odrzucić weto. I namawia do tego Lewicę, która podzieliła się w tej sprawie. Napieralski zapowiedział, że podczas dzisiejszego posiedzenia klubu zarekomenduje posłom, by głosowali za podtrzymaniem weta. Ale innego zdania jest szef klubu Wojciech Olejniczak. – Lewica nie może być przybudówką PiS i prezydenta Lecha Kaczyńskiego – argumentuje.