Adam Bielan i Michał Kamiński przez wiele lat funkcjonowali w mediach jako tzw. spin doktorzy PiS. Dziś Kamiński jest w PJN, Bielan, który też przeszedł do PJN, jest już poza nim. Osoby zajmujące się teraz wizerunkiem PiS zdecydowanie odżegnują się jednak od określenia „spin doktor".
– Jest ono niewątpliwie bardziej pejoratywne niż neutralne – przyznaje dr Rafał Zimny, współautor „Słownika polszczyzny politycznej po 1989 roku". – W Polsce dystans do tej nazwy dobrze pokazuje chociażby to, że w stosunku do Bielana i Kamińskiego poprzedzana była zwrotem: tzw. Co znaczy samo określenie? Chodzi o osoby, które nadają ton kampanii wyborczej. Spin – to po angielsku kręcić. Doktor – wskazuje na osobę wykształconą, specjalistę. Jeśli więc rozumieć je dosłownie, chodzi o kogoś wykształconego, kto jest wynajęty do tego, żeby wszystko kręciło się wokół jakiejś osoby – dodaje Zimny.
Pierwszym politykiem, który miał korzystać z pomocy spin doktorów, był Ronald Reagan – podczas kampanii prezydenckiej w 1984 r. – Taki profesjonalny spin doktoring właśnie w wydaniu Reagana oznaczał bardzo dobre kontakty z mediami, przebijanie się do nich z hasłami – mówi Wojciech Jabłoński, politolog z UW. – W Polsce takiego nie ma. Jest raczej nachalna propaganda.
Lektura na Kubie
O zachodnim stylu prowadzenia kampanii czytali z wypiekami na twarzy młodzi politycy Adam Bielan i Michał Kamiński. Był 2001 r. Powstało Prawo i Sprawiedliwość. Obaj przyłączyli się do tej partii.