Plakat z ograniczeniami

W roku wyborczym miasta próbują w końcu zapanować nad plakatowym chaosem.

Publikacja: 16.02.2014 21:03

Plakat z ograniczeniami

Foto: Fotorzepa, Dziennik Wschodni DzW Dziennik Wschodni

Za każdy plakat wieszany na słupie, latarni czy miejskich barierkach w Lublinie trzeba było dotąd płacić złotówkę za 1 mkw. Teraz rada miasta podniosła tę stawkę do 10 zł.  Zdecydowała też, że trzeba uzyskać zgodę miasta na powieszenie banerów, a kara za wieszanie bez zezwolenia wynosi  100 zł od sztuki.

– Prezydent już zapowiedział, że takich zgód nie będzie dawał. Zależy nam na estetyce miasta – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina. Nie oznacza to, że kandydaci nie będą się mogli promować: – Zostaną wyznaczone miejsca, gdzie plakaty będzie można powiesić bezpłatnie.

Pomysł chwali Barbara Nowacka (córka zmarłej w katastrofie smoleńskiej Izabeli Jarugi-Nowackiej), która w majowych eurowyborach będzie w Lublinie jedynką z listy Europy Plus Twojego Ruchu. – Zaśmiecanie przestrzeni publicznej plakatami jest nieeleganckie – mówi.

Barbara Nowacka swoją kampanię rozpocznie w marcu. Skupi się na bezpośrednich kontaktach z wyborcami. – Jednak nie z wielkich ośrodków, ale tych małych. Będę namawiać do udziału w wyborach – zapowiada. Intensywną kampanię poprowadzi też w internecie.

Wojnę przedwyborczym śmietnikom reklamowym wydała też Łódź, umieszczając w każdej dzielnicy specjalne tablice. – I tam można wieszać plakaty bezpłatnie – mówi Marcin Masłowski, rzecznik Łodzi. Przekonuje, że od czasu ich wprowadzenia problem z nielegalnymi banerami niemal zniknął.

Rzecznik stołecznego ratusza Agnieszka Kłąb zauważa, że nie można ukarać komitetu za nielegalne plakaty, a jedynie osobę, która je wiesza. ?W stolicy też plakaty powinny wisieć w wyznaczonych miejscach i za zgodą właściciela nieruchomości. Ale jest to nie do wyegzekwowania. Dopiero gdy w ciągu miesiąca po wyborach plakaty nie są usunięte, Zarząd Oczyszczania Miasta je ściąga, a rachunek wystawia komitetom.

Podczas kampanii wyborczej do parlamentu  w 2011 r. (w październikowym referendum nie było tego problemu) ZOM wystawił rachunki łącznie na niemal 50 tys. zł. Najwięcej do zapłaty miał komitet PiS – 31 299 zł. Komitetowi PSL wystawiono rachunek na 9072,79 zł, PO na 7568 zł, a Obywatelom do Senatu na 964 zł. – To odwieczny problem osób, które dostają się do parlamentu. Lekceważą zalecenie partii i po prostu nie sprzątają plakatów – mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska, wtedy rzecznik kampanii PO w stolicy.

W Gdańsku stawka za powieszenie reklamy czy plakatu w tzw. pasie drogi wynosi 2,2 zł za mkw. Też trzeba uzyskać na to zgodę. – Jeśli jej nie ma, to taki plakat jest usuwany, a wobec osób, które je wieszały, wszczynamy postępowanie administracyjne – mówi Katarzyna Kaczmarek z gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni.

Rzecznik miasta Antoni Pawlak wspomina, że przy poprzednich wyborach pojawiły się postulaty, by zapanować nad chaosem reklamowym. – Powstała nawet specjalna komisja, która miała opracować zmiany. Ostatecznie nic z tego nie wyszło – przyznaje.

Inny z gdańskich urzędników mówi: - Samym radnym na tym nie zależało, bo ci, którzy nie byli jedynkami na listach, bali się, że nie zostaną wybrani.

Polityka
Niepewna przyszłość Centrum Lemkina, które dokumentuje rosyjskie zbrodnie
Polityka
Barbara Nowacka mówiła o „polskich nazistach”. Śledztwa nie będzie
Polityka
Awantura o lot posłów na pogrzeb papieża. Kto zapłacił za podróż do Watykanu?
Polityka
Debata kandydatów. Zawiadomienie do prokuratury po słowach Grzegorza Brauna
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Polityka
Pierwsza debata wszystkich kandydatów. Wzajemnie się przepytywali