Pierwszy ważny projekt, jaki trafił do nowego Sejmu, przewiduje, że już od 1 stycznia 2020 r. 370 tys. najlepiej zarabiających pracowników może zapłacić więcej do ZUS. To projekt poselski, ale bez wątpienia za zmianami stoi rząd, który chce zyskać na tym nawet 5,2 mld zł.
Porozumienie Jarosława Gowina podtrzymało w czwartek stanowisko, że za tym projektem nie zagłosuje. Partia wicepremiera i ministra nauki dysponuje 18 głosami w Sejmie.
W czwartek rano wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty stwierdził, że Lewica projektu nie poprze. Ale kilka godzin później Marcelina Zawisza z Razem zapowiedziała, że pod pewnymi warunkami jest w stanie poprzeć propozycję PiS. – Będę namawiać do tego, żebyśmy zagłosowali za, pod warunkiem, że będzie fragment o tym, iż będzie obowiązywać emerytura maksymalna – powiedziała Zawisza.
- Uważamy, że generalnie, co do zasady, powinno się znieść 30-krotność, dlatego że w tej chwili to jest po prostu niesprawiedliwe - oceniła w TOK FM Magdalena Biejat z parlamentarnego klubu Lewicy.
- W tej chwili procentowo osoby najbogatsze płacą niższe składki, niż te osoby, które zarabiają mniej. Natomiast ta ustawa, którą zaproponował PiS, nie jest dobra - zastrzegła posłanka. - Tzn. nie uwzględnia kwestii podtrzymania systemu emerytur w momencie, kiedy będą te wysokie emerytury wypłacane, nie analizuje w ogóle skutków długofalowych - wyliczała, dodając, że projekt został przekazany ekspertom, trwają też konsultacje ze stroną społeczną. - Ja osobiście uważam, że to rozwiązanie powinno być poparte, ale nie bez wprowadzenia odpowiednich poprawek - stwierdziła.