Czym będzie ów kościół przyszłości? Czy będzie taki, jakim widzieli go totalni wyznawcy klas i ras – jako odpaloną z baterii odrębnych systemów moralnych eksplozję estetycznego kolektywizmu w skali makro? Pochodnie, wiece, transparenty, dymy, sztandary. Z natrętną symboliką na pierwszym planie. Imperialne proscenium, którym była cała proletariacka czy aryjska ojczyzna.
A może taka wizja to już anachronizm, bliżej kościoła przyszłości są zaś intuicyjnie hollywoodzcy scjentolodzy w typie Toma Cruise'a, prorocy New Age albo parodyści spod znaku Latającego Potwora Spaghetti, dla których wszystko jest kpiną: i kult, i sama potrzeba duchowości?
Wiek XXI będzie wiekiem religii albo nie będzie go wcale – wieścił André Malraux, wiedziony tą samą intuicją, że kres religii jest tożsamy z kresem ludzkiej duchowości, a z nią moralności, czyli człowieczeństwa. A brak człowieczeństwa to koniec gatunku. Ale mylił się w samym założeniu, bo wyobraźnię ograniczała mu religia, jaką znał. Trudno mu było przewidzieć inne formy duchowej ekspresji i w tym sensie nie posunął świata do przodu. Gdyby czytał Houellebecqa, zostałby katastrofistą. Gdyby przewidział, że setki tysięcy Europejczyków i Amerykanów urzeczonych filmem George'a Lucasa będą publicznie przyznawać się do kultu Jedi, pękłby pewnie ze śmiechu.
Zatem w którym momencie historii jesteśmy? Co to za wyjątkowa chwila, w której opowiada się o rzekomym kresie kultu Jezusa, chrześcijaństwie pękającym w szwach, na którego śmierć czeka już głodny islam, by po chwili ustąpić niewiadomemu? Kres historii? Kres człowieczeństwa? Wolne żarty. Epoka przejściowa, jedna z wielu w historii.
Ciekawe, że ludzkość, przynajmniej od kiedy mamy na to dowody w piśmiennictwie, każde przesilenie religijne wiązała z końcem świata. Wystarczy wczytać się w kres państwa faraonów, które przeżywało kres swojego politeizmu w połowie pierwszego tysiąclecia przed Chrystusem. Egipskie Nowe Państwo rdzewiało i w końcu padło pod najazdem asyryjskim. Ledwie się podniosło z wydatną pomocą Greków, przyszli Persowie i dokonali pełnej symbiozy egipskiego panteonu z religiami Azji.