Porównywanie ze sobą zdolności umysłowych to delikatna sprawa. W obrębie gromady ssaków stoimy jeszcze do pewnego stopnia na w miarę pewnym gruncie. Mamy do czynienia z podobnymi strukturami mózgu, z podobnymi obszarami, w których się coś dzieje, tak jak wykazał to węgierski badacz Attila Andics u psów. Przede wszystkim jednak u ssaków występuje kora mózgowa (łac. cortex), która uchodzi za siedzibę inteligencji. Tutaj znajduje się nasza dyspozytornia. Jak to jest jednak z mózgami, które nie mają kory? Czy one także mogą wykazywać inteligencję? Nigdy, przenigdy, stwierdziła nauka i utknęła na stulecia w ślepej uliczce.
Kiedy nawet podręczniki muszą zostać zmienione, wtedy rzeczywiście w świecie nauki coś się dzieje. Nie da się bowiem dłużej zaprzeczać, że zabrnięto w ślepą uliczkę i że trzeba zmienić kurs o 180 stopni. Stało się to jasne w 2002 roku. Zebrał się wówczas zespół ekspertów z amerykańskiego Uniwersytetu Duke'a w Karolinie Północnej, by ustalić nowe oficjalne zalecenia językowe dotyczące rozdziału „mózg ptasi". Grupa nazwała się Avian Brain Nomenclature Forum i chciała zastąpić dotychczas używane specjalistyczne pojęcia, które zostały utworzone na podstawie błędnych ustaleń, nowymi, lepiej odpowiadającymi aktualnemu stanowi wiedzy. Jeden z ekspertów, biopsycholog z Bochum Onur Güntürkün, sformułował zamiary grupy następująco: „Wierzymy, że terminologia, jakiej używamy, bezpośrednio oddziałuje na przeprowadzane przez nas eksperymenty, że sposób, w jaki mówimy, wpływa na nasze myślenie". On i jego koledzy uważali zatem, że obarczona błędami wiedza idzie w parze z takim samym językiem. I dlatego w ich mniemaniu nadszedł czas, by ustalić nowe pojęcia, żeby nie powielać nieustannie starych błędów.
We wcześniejszych latach pojawiało się coraz więcej wskazówek świadczących o tym, że do badań ptaków i ich mózgów zakradło się wiele błędów. Najpoważniejszy polegał na przekonaniu, że tylko kora mózgowa umożliwia kompleksowe myślenie i że tam, gdzie jej brak, musi panować pustka. U ptaków kora mózgowa nie występuje, a zamiast niej istnieje gładki płaszcz mózgu. W przypadku ptaków, a co najmniej pewnych ich gatunków, z pewnością nie może być jednak mowy o pustce w głowie. I nie da się ich dłużej lekceważyć. Już dawno temu papuga żako Alex postawiła na głowie wszystko, co wydawało się, że wiemy o ptakach, i swoimi umiejętnościami zrobiła prawdziwą furorę, nie tylko w środowisku naukowców. Podobnie już wiele lat temu Brytyjka Nicola Clayton dzięki swoim eksperymentom z modrowronkami wykazała, że papugi wcale nie są wyjątkowymi ptakami. Onur Güntürkün z Bochum również już dawno temu zajmował się swoimi gołębiami, które niezmordowanie przyporządkowywały obrazki do kategorii, a badacze kruków tacy jak Bernd Heinrich lub Thomas Bugnyar dowiedli, że w mózgach ich zwierząt było coś, co pozwalało im myśleć. Tylko co?
Poszukiwanie różnicy
Aby rozwikłać zagadkę mózgu ptaków i ssaków, trzeba się nieco cofnąć w czasie. Dawni badacze nie byli przecież zaślepieni, tylko niektórzy z nich nieco za bardzo kierowali się przekonaniem, że człowieka jako ukoronowanie stworzenia muszą też cechować widoczne różnice w budowie organu myślenia. Należało zatem szukać w jego mózgu tego, co sprawia, że jest o tyle bystrzejszy. Było absolutnie oczywiste, że nie może chodzić o samą tylko wielkość.
Istnieją bowiem zwierzęta, których mózg jest o wiele większy i cięższy niż nasz. Mózg kaszalota spermacetowego waży około 9 kilogramów, ludzki, ważący około 1,4 kilograma, jest kilka razy lżejszy. Także stosunek masy mózgu do masy ciała nie jest miarodajny, ponieważ tu na czoło wysuwa się ryjówka. Próbowano szukać dalej, używając dość skomplikowanych metod. Między innymi zastosowano obliczenia, w których rzeczywiście zmierzoną masę mózgu zestawiano z tym, czego w przypadku określonego gatunku należałoby oczekiwać przy porównywalnej masie ciała. Przy niezbyt prostych wyliczeniach uzyskano tak zwany współczynnik encefalizacji (umózgowienia) i ten rzeczywiście dawał teraz człowiekowi najwyższe miejsce. Tyle że niestety było ono drogo okupione, albowiem trzeba było przymknąć oko na fakt, że u innych gatunków ten model tak dobrze się nie sprawdzał. I tak szympansy wypadały na przykład zdecydowanie gorzej niż niektóre małe małpy, chociaż jak dotąd wykazywały najwyższe zdolności spośród wszystkich zwierząt. Goryle były uważane za równie bystre, ale ich współczynnik wypadał jeszcze nieco gorzej. Z kolei delfiny znalazły się na drugim miejscu za człowiekiem i o kilka długości wyprzedzały szympansy. Jakoś wszystko nie do końca wyglądało prawdopodobnie.