Anna Janko: cień się skrada

Smuga cienia to pierwsze skojarzenie, jakie wywołuje tytuł tomiku Anny Janko, wrażenie zwodnicze. Oczywiście są to wiersze o przemijaniu.

Publikacja: 03.12.2010 14:18

Anna Janko: cień się skrada

Foto: Forum

Red

Czytelnik w średnim wieku znajduje może pewne ukojenie w tym, że nie tylko on (ona) jeden (jedna) cierpi z powodu mijających lat. Ale wiersze żadnego w zasadzie ukojenia nie przynoszą. I nie po to są.

Tu potrzebne jest przypomnienie. W wypadku Anny Janko przypomnienie potrzebne jest w zasadzie za każdym razem, kiedy wydaje ona tomik. Ten wyszedł po dziesięcioletniej przerwie. Kiedyś depresyjność wyzierała z jej wierszy bardziej surowo i bezpośrednio. W wydanym 30 lat temu tomiku „Diabłu świeca” (zanim jeszcze stała się ogarkiem) jeden wiersz zaczyna się tak:

[i]Na urodziny człowieka. Dobra

wróżka:

Życzę ci szczęścia

w twoim umieraniu,

a kończy radą:

mówię ci

uciekaj na zawsze uciekaj.

W „Między życiem a pogrzebem” czytamy:

róża mózgu przekwitła na zawsze

szara skóra obłapiła kości.

I jeszcze „Rano”:

Ta nieuniknioność nowego dnia

który nawraca

po wilgotnej nocy

z siną grudą śniadania.[/i]

Nowy dzień jest nieunikniony jak śmierć. Mamy w „Diabłu świeca” nieustające memento mori z depresją w tle.

„Wiersze z cieniem” brzmią inaczej. Studia przemijania wyrażone są w sposób niezwykle kunsztowny, z zastosowaniem historycznych stylów literackich i konwencji. Chciałoby się powiedzieć, że książeczka jest pogodna, ale to nieprawda: nie jest ani pogodna, ani pogodzona z życiem, cokolwiek taki frazes mógłby oznaczać. Wiersze pochodzą z różnych okresów, jeszcze bardziej zamierzchłych niż ostatnie dziesięciolecie. Nie wiem, czy właśnie dlatego jest to może najbardziej urozmaicony, niejednorodny stylistycznie tomik poetki kiedyś z Warszawy, potem z Gdańska i obecnie, na szczęście, znów z Warszawy.

Anna Janko nie boi się słów konwencjonalnych, niedzisiejszych, rzadkich nie tylko w potocznej mowie, ale i w poezji: oczy kochanka – w dzisiejszym języku byłyby to oczy partnera. W tym podobna jest do Leśmiana, z którym łączy ją też zamiłowanie do łączenia miłości ze śmiercią.

[i]Bez twojej pieszczoty

W głodnej śmierci tonę

Jedwabne popioły

Wapienne anioły[/i]

Sięga jednak w przeszłość i znacznie dalej: do poezji barokowej z jej kunsztowną konstrukcją, rymami, wierszami zbudowanymi np. na zasadzie kolejnych przeciwstawień.

[i] Być Anną twego życia, przelotną

przygodą

Być piękną i być brzydką, być starą,

być młodą.

(...)

Mieć cię zawsze obok. Nigdy cię nie

spotkać.

Bez przerwy pożądać. Unikać jak

ognia.[/i]

Barokowe przeciwstawienia podkreślają pewną entropijną filozofię, koncepcję marnego (vanitas vanitatis) świata, każda rzecz jest już w zarodku swoim przeciwieństwem: chwila narodzin jest początkiem starzenia się prowadzącego nieuchronnie do śmierci. Postawa taka w realnym życiu jest, jako źródło niewyobrażalnych cierpień z powodu bezsensowności wszystkiego, niemożliwa, tzn. życie z taką postawą byłoby niemożliwe. W sztuce jednak jest inaczej. Najbardziej życiowo destrukcyjne nastawienie – potraktowane konwencjonalnie – może otwierać przepastne perspektywy.

Konwencjonalność jest na ogół określeniem niepochlebnym, ale tutaj używam tego słowa w znaczeniu szlachetnym. Konwencjonalność to w pewnym sensie pastisz, a pastisz jest czymś bliskim parodii, jest spojrzeniem z zewnątrz, bez nadmiernego zaangażowania emocjonalnego, bez wiary, z dystansem.

[i]Drżenie którym nie drżałam

Rozpacz która mnie nie zabiła

Niewiara która mnie nie zawiodła[/i]

Książka skonstruowana jest jak pisane tuż przed śmiercią wspomnienia, dokumentacja życia. W wierszu stanowiącym prolog autorka mówi dość wieloznacznie: „nie mija cud przemijania”. W epilogu ucieka w sen, w którym umiera. Mówi o śmierci: „Ona jest taka silna. Trzyma mnie całą”. Po czym puentuje: „Ale idę dalej”. W środku znajdujemy baśń, filozoficzne rozważania, śliczną piosenkę, historyczną wycieczkę i dużo pełnej grobowych albo niebiańskich skojarzeń erotyki: „Zaklnę ciebie w kamień/ Abyś leżał na mnie”, albowiem: „To co mnie kładzie pod ciebie jest w niebie”.

Początek pisania wiersza „Na brzegu” oddziela od jego ostatecznej (drukowanej w tym tomie) wersji ocean czasu – prawie 30 lat. Wiersz zbudowany z poetyckich elementów, takich jak obłoki i oddychające morze, mówi o tworzeniu się losu – młodość to „Już nie nicość/ a jeszcze nie los”. W „Prawieczorze” wchodzimy w fantastyczną przestrzeń świadomości, gdzie „rzeczy niestworzone/ mieszkają razem z unicestwionymi”, przestrzeń rozciągającą się na tysiąclecia, ale mieszczącą się jakoś w ludzkim życiu. Najczęściej podróżujemy albo jesteśmy świadkami podróży stąd do wieczności, jak owych kochanków, co „o wieczność drżą tylko, żeby wiecznie trwała”.

W Polsce najbłyskotliwsze debiuty, przekształcane szybko w legendę, stawały się dotąd udziałem raczej poetów mężczyzn. Poetów przeklętych: Andrzeja Bursy czy Rafała Wojaczka. Debiut Anny Janko w wieku 18 lat nawet na tym błyszczącym tle był jednym z najbardziej błyskotliwych od wielu dziesięcioleci. Nieprzeklęta debiutantka w wieku szkolnym nazwana została przez Artura Sandauera Rimbaudem w spódnicy.

Anna Janko – bez zbędnych wątpliwości – najwybitniejsza w dzisiejszych czasach poetka naszego języka, subtelna, ulotna i głęboka, „Wierszami z cieniem” kolejny raz, jakby od niechcenia, mówi nam, że powyższa opinia nie była tylko krytyczną swadą.

[i]Anna Janko „Wiersze z cieniem”. Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2010[/i]

Czytelnik w średnim wieku znajduje może pewne ukojenie w tym, że nie tylko on (ona) jeden (jedna) cierpi z powodu mijających lat. Ale wiersze żadnego w zasadzie ukojenia nie przynoszą. I nie po to są.

Tu potrzebne jest przypomnienie. W wypadku Anny Janko przypomnienie potrzebne jest w zasadzie za każdym razem, kiedy wydaje ona tomik. Ten wyszedł po dziesięcioletniej przerwie. Kiedyś depresyjność wyzierała z jej wierszy bardziej surowo i bezpośrednio. W wydanym 30 lat temu tomiku „Diabłu świeca” (zanim jeszcze stała się ogarkiem) jeden wiersz zaczyna się tak:

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”. Kto decyduje o naszych wyborach?
Plus Minus
„Przy stoliku w Czytelniku”: Gdzie się podziały tamte stoliki
Plus Minus
„The New Yorker. Biografia pisma, które zmieniło Amerykę”: Historia pewnego czasopisma
Plus Minus
„Bug z tobą”: Więcej niż zachwyt mieszczucha wsią
Plus Minus
„Trzy czwarte”: Tylko radość jest czysta
Materiał Promocyjny
Raportowanie zrównoważonego rozwoju - CSRD/ESRS w praktyce