Żydowskie interesy?
Obaj polemiści albo nic nie wiedzą o tych wydarzeniach, albo świadomie je przemilczają, bo im one nie pasują do obrazu Rady, która ma jakoby być jedi służyć żydowskim interesom. W jaki jednak sposób miałoby służyć promowaniu „żydowskiej narracji historycznej" nasze sympozjum w 150. rocznicę warszawskiego „zbratania narodów, wyznań i religii" z 1861 roku? Przypominaliśmy manifestacje patriotyczne, w których uczestniczyli wtedy ramię w ramię polscy katolicy, ewangelicy i Żydzi. Pogrzeby ofiar manifestacji prowadzili duchowni różnych religii. Podczas kolejnej manifestacji zginął m.in. Michał Landy, uczeń szkoły rabinackiej, który podjął krzyż z rąk zastrzelonego księdza katolickiego. Gdy żołnierze carscy sprofanowali kościoły, na znak protestu zamknięto wszystkie katolickie świątynie Warszawy. Do sprzeciwu dołączyli też ewangelicy i Żydzi, zamykając swoje domy modlitwy. Aresztowano wówczas m.in. rabina Meiselsa (przypomnianego niedawno przez „Rz") i innych żydowskich kaznodziejów „za buntownicze kazania". Sympozjum organizowane przez Polską Radę Chrześcijan i Żydów w październiku 2011 r. było wtedy chyba jedynym – poza niszowymi publikacjami – wydarzeniem, które przypominało tamtą chwalebną kartę polskiej historii. To ma być brak „wrażliwości katolickiej i polskiej"?
Czy jedynie żydowskim interesom służył apel o przyzwoitość w życiu publicznym wystosowany przez Radę po zniszczeniu pomnika w Jedwabnem i profanacji Biblii przez Nergala? „Jako wierzący chrześcijanie i Żydzi, dla których Biblia jest księgą świętą i żywą" apelowaliśmy wówczas „do mediów, świata kultury i nauki oraz środowisk opiniotwórczych, aby nie czyniły swymi bohaterami osób, które świadomie łamią elementarne zasady przyzwoitości i współżycia społecznego".
A może „reprezentowaniem interesów tylko jednej ze stron" było wyróżnienie przez Radę tytułem Człowieka Pojednania prof. J.H.H. Weilera – wybitnego amerykańskiego żydowskiego prawnika, który m.in. przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu bronił prawa do eksponowania krzyży we włoskich szkołach publicznych? Czy błędem Rady było zaproszenie Weilera do wygłoszenia na ten temat wykładu w polskim Trybunale Konstytucyjnym?
Czy Rada służy czyimkolwiek interesom, prosząc wybitnych przedstawicieli obu religii o refleksje, co każda z nich powinna zmienić u siebie w postrzeganiu drugiej? Dlaczego człowiek tak kompetentny jak ks. prof. Chrostowski udaje, że nie wie o intelektualnym wydarzeniu, jakim był organizowany w Warszawie na nasze zaproszenie wykład Irvinga Greenberga o ewolucji żydowskiej teologii chrześcijaństwa? Ten wybitny ortodoksyjny rabin amerykański opisywał przemianę żydowskiego spojrzenia na wyznawców Chrystusa: od rywalizacji przez wrogość i pogardę ku stopniowemu szacunkowi, aż do dzisiejszego dialogu otwartego na wspólne świadectwo. Teologiczne znaczenie jego wystąpienia porównywać można tylko z pamiętnym wykładem rabina Byrona Serwina o Jezusie sprzed ponad 20 lat.
W swoim zapale polemicznym Tomasz Terlikowski zarzuca „jednostronność myślenia i działania" nie tylko Polskiej Radzie Chrześcijan i Żydów, lecz wszystkim podobnym organizacjom. Publicysta „Frondy" chyba niewiele wie o kolejnych etapach dialogu, np. o deklaracji berlińskiej uchwalonej przez Międzynarodową Radę Chrześcijan i Żydów w 2009 roku (była publikowana po polsku), która zawiera symetrycznie sformułowane postulaty pod adresem wspólnot chrześcijańskich i żydowskich. Te ostatnie są wezwane m.in. do studiowania Nowego Testamentu i otwartości na uzasadnioną krytykę działań państwa Izrael.
Razem z papieżem i biskupami
Zakończenie wywiadu z ks. Chrostowskim podsuwa jeszcze jedną myśl. Jemu wyraźnie chodzi nie tylko o PRChŻ. Podkreśla analogiczny dystans wobec Komitetu Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem. Trzeba pamiętać, że przewodniczący tego Komitetu, bp Mieczysław Cisło, krytykował książkę „Kościół, Żydzi, Polska" ks. Chrostowskiego, uznając ją za schizofreniczną. Tym razem na łamach „Plusa-Minusa" profesor UKSW stwierdził, że w ostatnich latach Komitet Episkopatu – kierowany przez lubelskiego biskupa pomocniczego – „powiela błędy, które popełniła Polska Rada Chrześcijan i Żydów". Wychodzi więc na to, że – nie reprezentując wrażliwości katolickiej i polskiej – jesteśmy w dobrym towarzystwie Episkopatu Polski.
To prawda. Jesteśmy razem z biskupami katolickimi, gdy apelują w liście pasterskim z 2003 r.: „W duchu wspaniałego dziedzictwa Rzeczypospolitej uczyńmy i dzisiaj naszą Ojczyznę bezpiecznym domem dla ludzi różnych kultur, wyznań i narodowości. [...] Pamiętajmy też o kultowych i kulturowych pomnikach przeszłości, które dziś są naszym wspólnym dziedzictwem – o rozrzuconych po Polsce zaniedbanych cmentarzach żydowskich, rosyjskich, ukraińskich, niemieckich i innych, o opuszczonych synagogach i cerkwiach. Nie pozwólmy zniknąć z powierzchni ziemi tym znakom życia i wiary. Niech nie będzie naszego poparcia dla ludzi wypisujących nienawistne czy pogardliwe slogany na murach lub wykrzykujących je na stadionach".
Mało tego, w internetowej wersji wywiadu dla „Plusa-Minusa" ks. Chrostowski otwarcie dystansuje się od koncepcji dialogu prezentowanej przez papieża Franciszka, nazywając ją „minimalistyczną" i „wyraźnie ireniczną". Wskazuje, że Franciszka łączy z Janem Pawłem II skupienie na gestach, podczas gdy Benedykt XVI prezentuje jakoby wizję „maksymalistyczną". Wydaje mi się, że cała ta konstrukcja służy raczej przypisywaniu Benedyktowi poglądów ks. Chrostowskiego niż prezentowaniu realnej postawy papieża emeryta.
W swojej aktualnej koncepcji profesor UKSW wprowadził zaskakujące rozróżnienie, że „postulat dialogu z judaizmem nie oznacza nieuchronnej potrzeby osobistych kontaktów z nimi" [Żydami – ZN]. Podobnie chyba myśli Terlikowski, skoro ma za złe członkom PRChŻ, że nawiązują serdeczne relacje i mówią do siebie i o sobie po imieniu (Tomku, a czy z tego cokolwiek wynika?). Ks. Chrostowski popełnia jednak bardziej generalny błąd (skądinąd zrozumiały u profesora), przesadnie akcentując znaczenie dialogu teologicznego. A przecież Kościół katolicki w swoich dokumentach zachęca, aby – oprócz tych dyskusji dostępnych głównie dla specjalistów – rozwijać także inne formy dialogu międzyreligijnego: dialog życia, dialog czynów i dialog doświadczenia religijnego.
Mogę się tylko cieszyć, że i w tej sprawie jesteśmy jako Rada w dobrym towarzystwie – kardynała Jorge Bergoglio, mówiącego że dialog oznacza, iż „w sercu rezerwujemy miejsce" dla punktu widzenia reprezentowanego przez partnera. Lektura książki „W niebie i na ziemi" – to rozmowy ówczesnego arcybiskupa Buenos Aires z argentyńskim rabinem Abrahamem Skórką – pozwala zachwycić się atmosferą ich serdecznej przyjaźni. „Tak właśnie pojmujemy dialog międzyreligijny. Chcieliśmy iść razem, z szacunkiem i serdecznością, w obecności Boga, o nic nawzajem siebie nie oskarżając" – stwierdza obecny papież.
Jesteśmy też razem z polskimi biskupami, gdy wzywają w liście pasterskim z roku 2000: „Trzeba uczynić wszystko, aby odbudować i pogłębiać chrześcijańską solidarność z ludem Izraela" [podkr. moje – ZN]. Na pewno nie uczyniliśmy wszystkiego. Mamy mnóstwo zaniedbań i popełniamy wiele błędów. Ale przynajmniej próbujemy... Jeśli inni katolicy nie będą przeszkadzać, to razem z papieżem i z (choćby niektórymi) biskupami uda się zrobić przynajmniej odrobinę więcej. Odnajdywanie zagubionego braterstwa jest trudne – bo bracia bardzo długo byli do siebie nawzajem nastawieni nieufnie – i wciąż trwa. I trwać będzie.
Autor jest redaktorem naczelnym kwartalnika „Więź", wiceprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. W latach 2007–2009 był chrześcijańskim współprzewodniczącym Rady.
Pisali w Tygodniku "Plus Minus":
Tomasz P. Terlikowski Rada na manowcach
3–4 sierpnia 2013
Ks. Waldemar Chrostowski Rada jednostronna i jednoskrętna
17–18 sierpnia