Wyjątkową pozycję wśród przedwojennych przedsiębiorców zajmował największy przedwojenny potentat prasowy Marian Dąbrowski. Swój sukces zbudował w dużej mierze dzięki świetnym kontaktom z politykami, ale nie należał do żadnego stowarzyszenia, które zabiegało o jego interesy. Pozycję wyrobił sobie samodzielnie. Karierę w mediach rozpoczął dość późno, bo mając 30 lat. W 1908 roku rzucił mało perspektywiczną pracę nauczyciela gimnazjalnego i został redaktorem i współwydawcą krakowskiego „Głosu Narodu”. Od tego momentu jego kariera nabrała rozpędu. W 1910 założył własną gazetę, „Ilustrowany Kurier Codzienny”.
W 1939 jego koncern IKC z siedzibą w krakowskim Pałacu Prasy oprócz swojego sztandarowego wydawnictwa, czyli dziennika porannego „Ilustrowany Kurier Codzienny”, wydawał dwie gazety wieczorne, cztery tygodniki i jeden rocznik. Koncern zatrudniał niemal półtora tysiąca pracowników i miał 11 oddziałów terenowych w całej Polsce.
Dąbrowski jeszcze przed wojną założył w Krakowie własną partię, Polskie Stronnictwo Chrześcijańsko-Socjalne. Mimo przychylnej prasy na łamach „Głosu Narodu” i „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” w wyborach do parlamentu austriackiego w 1911 roku Stronnictwo nie uzyskało ani jednego mandatu. Ale Dąbrowski nie należał do tych, którzy łatwo się zniechęcają. Wysokonakładowy „Kurier” wbrew zamieszczanym w nim manifestom, zgodnie z którymi miał „wypowiadać śmiało i otwarcie sądy we wszelkich sprawach politycznych, społecznych i narodowych jako dziennik szczerze postępowo-demokratyczny i bezpartyjny”, był przez niemal dwudziestolecie na zmianę tubą propagandową lub kartą przetargową jego właściciela, który wymyślał coraz to nowe sposoby na własną karierę polityczną.
Cały tekst w najnowszym wydaniu Plusa Minusa
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem: