Paweł Konzal: Mieszkanie Plus, Mieszkanie Minus

Na rynku nieruchomości ważne są trzy rzeczy: lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja.

Publikacja: 02.08.2024 17:00

Paweł Konzal: Mieszkanie Plus, Mieszkanie Minus

Foto: AdobeStock

Według danych Ministerstwa Rozwoju i Technologii od 2013 co roku wzrastała liczba mieszkań na 1000 mieszkańców. W tym samym okresie z 43,5 do 53 proc. wzrosła liczba osób w wieku od 25 do 34 lat zamieszkujących wspólnie z rodzicami. Jak wytłumaczyć coraz większą liczbę mieszkań na 1000 mieszkańców i coraz mniejszą ich przystępność cenową?

Działania kolejnych rządów skupiają się na podaży – ułatwieniu budowy nowych lokali. Nie widać natomiast starań dążących do lepszego zbalansowania geograficznego popytu na mieszkania i poprawienia przez to ich przystępności cenowej. Prawie 12 proc. mieszkań w Polsce – 1,8 mln – to pustostany. Są one jednak często w innych miejscach niż aspirujący do własnego lokum obywatele. Na rynku nieruchomości ważne są zaś trzy rzeczy: lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja.

Czytaj więcej

Odkłamać statystykę

Liczba chętnych na własne mieszkanie w stosunku do liczby lokali w danym miejscu zmieniła się znacznie w ostatniej dekadzie w zależności od regionu. Jedynie w czterech województwach w latach 2011–2021 zwiększyła się liczba mieszkańców. Reszta kraju się wyludniała – w 2023 r. w aż 270 z 314 powiatów spadła liczba mieszkańców! O cenie mieszkań decyduje zaś relatywnie niewielka – w porównaniu z ogólnym zasobem lokali – liczba transakcji. O wartości mieszkań np. w Warszawie nie decyduje milion dostępnych łącznie w stolicy, ale 2 tys. sprzedanych w danym miesiącu. Przyrost liczby warszawian o 10 proc. w latach 2011–2021, niezbalansowany proporcjonalnym przyrostem liczby mieszkań, skutkuje więc nieproporcjonalnie dużym wzrostem cen.

Liczba gospodarstw domowych, którym trzeba własnego mieszkania, jest więc, proporcjonalnie do liczby ludności, wyższa, niż było to kiedyś.

Mimo niewielkiego spadku liczby ludności w ciągu ostatnich dziesięciu lat, wzrosła o blisko milion liczba gospodarstw domowych. Jednym z powodów jest wzrost o 1 mln liczby osób mieszkających w pojedynkę i wzrost o prawie 400 tys. liczby par bezdzietnych. Liczba gospodarstw domowych, którym trzeba własnego mieszkania, jest więc, proporcjonalnie do liczby ludności, wyższa, niż było to kiedyś.

Czytaj więcej

Paweł Konzal: Moralność zamiast legalizmu

Co z tym wszystkim zrobić, by w Polsce było łatwiej o mieszkanie? Znacząca część wewnętrznej migracji związana jest z rynkiem pracy. Jednocześnie, zmiana struktury zatrudnienia (przesunięcie z przemysłu do sektora usług) i rozwój technologii umożliwiają części zatrudnionych pracę zdalną. Dowodem lata 2020–2021, gdy co dziesiąta osoba pracowała na odległość. Wprowadzenie zachęt podatkowych i prawnych do trwałego i pełnego przechodzenia na pracę zdalną mogłoby spowolnić, a może nawet i odwrócić częściowo powyższe trendy. Wielu wewnętrznych migrantów wybrałoby bowiem pozostanie w swoich rodzinnych stronach lub przeprowadzkę do jednego z wielu pięknych i bardziej przystępnych cenowo zakątków Polski, gdyby możliwe było rozerwanie łańcucha zatrudnienia i lokalizacji.

Drugim rozwiązaniem jest zmiana przedmieść w miasto już dziś. Rozwijające się miasta krok po kroku pochłaniają nowe tereny. Koszt koniecznej infrastruktury publicznej będzie dużo niższy per capita, jeśli przedmieścia już teraz przypominać będą miasto – z zabudową dużej gęstości – a nie wieś lub amerykańskie suburbia. Brak systemowego podejścia obrazuje liczba osób na kilometr kwadratowy w dwóch sąsiadujących ze sobą przywarszawskich gminach – w Jabłonnie jest ona prawie 20 razy mniejsza niż w Legionowie.

Trzeci element to wsparcie masowego transportu publicznego, odbudowa sieci kolejowej, budowa kolei szybkich prędkości i inwestycje w szeroko rozumianą infrastrukturę publiczną (szpitale, szkoły, centra kultury) w powiatach będących lokalnymi centrami. Te trzy działania: prawne i podatkowe wsparcie dla pracy zdalnej; zamiana suburbanizacji w urbanizację; inwestycje w infrastrukturę publiczną i masowy transport publiczny mogą poprawić dostępność i przystępność cenową mieszkań w Polsce.

Według danych Ministerstwa Rozwoju i Technologii od 2013 co roku wzrastała liczba mieszkań na 1000 mieszkańców. W tym samym okresie z 43,5 do 53 proc. wzrosła liczba osób w wieku od 25 do 34 lat zamieszkujących wspólnie z rodzicami. Jak wytłumaczyć coraz większą liczbę mieszkań na 1000 mieszkańców i coraz mniejszą ich przystępność cenową?

Działania kolejnych rządów skupiają się na podaży – ułatwieniu budowy nowych lokali. Nie widać natomiast starań dążących do lepszego zbalansowania geograficznego popytu na mieszkania i poprawienia przez to ich przystępności cenowej. Prawie 12 proc. mieszkań w Polsce – 1,8 mln – to pustostany. Są one jednak często w innych miejscach niż aspirujący do własnego lokum obywatele. Na rynku nieruchomości ważne są zaś trzy rzeczy: lokalizacja, lokalizacja i jeszcze raz lokalizacja.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Nie dać się zagłodzić
Plus Minus
Piotr Zaremba: Granice sąsiedzkiej cierpliwości
Plus Minus
„The Boys”: Make America Great Again
Plus Minus
Jan Maciejewski: Gospodarowanie klęską
Plus Minus
„Bombaj/Mumbaj. Podszepty miasta”: Indie tropami książki
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.