Tomasz P. Terlikowski: Jak Nietzsche może pomóc w rozumieniu myśli Jana Pawła II

Wakacje to dobry czas, by wrócić do zaległych lektur, do książek piętrzących się w stosach na stoliku. I tak trochę przez przypadek trafiło w moje ręce „Ecce homo” Fryderyka Nietzschego w nieznanym mi wcześniej tłumaczeniu.

Publikacja: 21.07.2023 17:00

Tomasz P. Terlikowski: Jak Nietzsche może pomóc w rozumieniu myśli Jana Pawła II

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Ateizm Nietzschego jest mi całkowicie obcy. Podobnie jak jego rozważania na temat znaczenia religii czy Ewangelii. Jednak w niczym nie zmienia to faktu, że tę książeczkę pochłaniałem z wypiekami na twarzy. Także dlatego, że znalazłem w niej komentarz do wielu wydarzeń współczesności. Komentarz, który pomaga zrozumieć między innymi problemy, z którymi zmagamy się w Kościele.

„Źle się odpłaca nauczycielowi, kto ciągle pozostaje tylko uczniem” – pisze niemiecki filozof we wstępie do tego niewielkiego dziełka. Prawdziwość tego zdania jest oczywista i nie Nietzsche pierwszy wskazał na ten mechanizm – uczniem Platona, który najwięcej wniósł do filozofii, nie był ten, który go naśladował, ale ten, który poszedł własną drogą, czyli Arystoteles.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: PO i PiS na drodze populizmu

W tym momencie pojawia się w mojej głowie pytanie na temat Jana Pawła II i jego dziedzictwa: czy mieliśmy odwagę, by wyruszyć w swoją drogę jako jego uczniowie i dochodzić do własnych, niekiedy odrębnych od jego wniosków? A może ograniczyliśmy się jedynie (to pytanie także do mnie) do powtarzania tego, co on sam powiedział; do pielęgnowania sformułowań bez próby przekraczania ich; do powtarzania sloganów, zamiast zgłębiania kryjącej się za nimi treści? Krótko mówiąc, czy nie zostaliśmy tylko uczniami. I to złymi, bo niezdolnymi do wyruszenia we własną drogę.

Ateizm Nietzschego jest mi całkowicie obcy. Podobnie jak jego rozważania na temat znaczenia religii czy Ewangelii. Jednak w niczym nie zmienia to faktu, że tę książeczkę pochłaniałem z wypiekami na twarzy. 

Gdzie widać to najlepiej? Być może w teologii ciała Karola Wojtyły, która została sprowadzona tylko do uzasadnienia zakazu antykoncepcji. W ogóle nie podjęto wyzwania, choćby próbując zgłębić kwestię – jak to pisał George Weigel w biografii Jana Pawła II „Świadek nadziei” – że „życie seksualne jest obrazem wewnętrznego życia Boga”. I zignorowaliśmy fakt, idąc dalej za Weiglem, że podmiot myślący, od jakiego ma zaczynać się filozofowanie w ogóle, „jest zawsze podmiotem ucieleśnionym, zaś owo ucieleśnienie jest istotne dla jego samoświadomości oraz stosunku do świata”. O tym praktycznie nie mówimy.

Dlaczego tak jest? Odpowiedzi może dostarczyć, o dziwo, także Nietzsche. Wskazuje on bowiem, że błędem wielu ludzi wierzących jest fakt, że zanim zaczną szukać i rozumieć samych siebie, najpierw znajdują kogoś, komu mają wierzyć. I to właśnie sprawia, że nie jesteśmy często w stanie zadawać pytań i szukać na nie odpowiedzi. A zamiast swojego prawdziwego „ja” widzimy jedynie maski przybrane na potrzeby religijności.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Politycy, nie opowiadajcie nam bajek!

Uczyć się od Nietzschego mogą nie tylko ludzie wierzący, ale także politycy. „Tam, gdzie pogarda, nie można prowadzić wojny; tam, gdzie się rozkazuje, gdzie widzi się coś poniżej siebie, wojny prowadzić nie trzeba” – zauważa niemiecki filozof. I jak się zdaje, gdyby tylko te słowa uważnie przeczytał i zrozumiał Władimir Putin, to kto wie, czy wojna by wybuchła. Bo fakt, że agresja na Ukrainę trwa nadal i że w ogóle się rozpoczęła, wynika ni mniej, ni więcej tylko z tego, że Putin pogardzał Ukraińcami. Do tego stopnia, że nie był zdolny dostrzec, iż stanowią oni dla niego na wskroś realnego przeciwnika i w istocie jest na nich za słaby. Pogarda dla Zachodu sprawiła zaś, że prezydent Rosji nie był w stanie sobie wyobrazić, by kraje zachodnie odważyły mu się przeciwstawić. Efekt? Porażka planów i powolny upadek.

Pisząc te słowa, mam jednocześnie świadomość, że czytanie filozofów biegu historii nie zmieni. Przy wszystkich swoich walorach intelektualnych, cicha, skupiona lektura jest za to jedną z najlepszych form odpoczynku. I właśnie dlatego do niej zachęcam.

Ateizm Nietzschego jest mi całkowicie obcy. Podobnie jak jego rozważania na temat znaczenia religii czy Ewangelii. Jednak w niczym nie zmienia to faktu, że tę książeczkę pochłaniałem z wypiekami na twarzy. Także dlatego, że znalazłem w niej komentarz do wielu wydarzeń współczesności. Komentarz, który pomaga zrozumieć między innymi problemy, z którymi zmagamy się w Kościele.

„Źle się odpłaca nauczycielowi, kto ciągle pozostaje tylko uczniem” – pisze niemiecki filozof we wstępie do tego niewielkiego dziełka. Prawdziwość tego zdania jest oczywista i nie Nietzsche pierwszy wskazał na ten mechanizm – uczniem Platona, który najwięcej wniósł do filozofii, nie był ten, który go naśladował, ale ten, który poszedł własną drogą, czyli Arystoteles.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Piotr Zaremba: Granice sąsiedzkiej cierpliwości
Plus Minus
Nie dać się zagłodzić
Plus Minus
„The Boys”: Make America Great Again
Plus Minus
Jan Maciejewski: Gospodarowanie klęską
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Plus Minus
„Bombaj/Mumbaj. Podszepty miasta”: Indie tropami książki
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki