Morza kiedyś wyschną, wyczerpią się zasoby złóż, skończy miejsce na Ziemi. Przeznaczeniem wszystkiego co rzeczywiste jest osiągnąć swój kres. Co innego z rzeczami, które tylko wydają się być. Są pozorem, śladem na wirtualnym piasku, który zmyje zaraz fala nowego oburzenia albo entuzjazmu. Tu dla wszystkich starczy miejsca. Dla wszystkich i wszystkiego. Tu, w mediach społecznościowych, kapitalizm wyśnił najpiękniejszy ze swoich snów.
Czytaj więcej
Dożyliśmy czasów, w których by stać się obiektem ataku ze strony lewicy, krzyków oburzenia i zawodzenia wynikającego z poczucia zawodu, wystarczy powiedzieć kilka rzeczy całkowicie zdroworozsądkowych.
W końcu jego ukrytym, ale żelaznym założeniem jest zasada nieskończonego wzrostu. Nakręcają jego turbiny tylko cele pośrednie, te ostateczne tkwią w metafizycznych obłokach. Czy istnieje firma, która w swojej najbardziej nawet dalekosiężnej strategii założyłaby pułap, od którego będzie już mogła się nie rozwijać? Nie podbijać nowych rynków, nie zdobywać kolejnych klientów, generować jeszcze większych zysków. Jeśli jest jakaś miara dla tej chciwości, żądzy podboju, która zawstydziłaby najbardziej nawet zafiksowanych poszukiwaczy złotego miasta i innej maści konkwistadorów, to jest nią tylko większa sprawność w realizowaniu tego samego niezaspokojenia przez rynkowych rywali. Dariusz Karłowicz słusznie określił kiedyś ukryty metafizyczny rdzeń współczesnego kapitalizmu jako zasadę niezaspokojonego głodu.
Ta bestia jest jak władca, na wyspę którego trafił podczas jednej ze swych wypraw Sindbad Żeglarz. Tak bardzo kochał on jedzenie, że do szewskiej pasji doprowadzał go widok kogokolwiek, kto byłby choć trochę głodny, potrafił coś jeszcze w siebie zmieścić. Zazdrościł im braku pustego miejsca, które można by czymś jeszcze zapełnić. Kapitalizm ma podobny problem – no, bo ile można jeszcze wcisnąć ludziom samochodów, automatycznych odkurzaczy i domów z basenem? Każda rzeczywistość, nawet najbardziej zdegenerowana, posiada swój próg przesytu. Punktu, od którego już naprawdę nie jesteśmy w stanie nic w siebie ani wokół zmieścić. Co innego z nierzeczywistością. Ta jest jak wszechświat, stale się rozszerza.