Pisanie biografii aktora to zajęcie niewdzięczne: człek taki ustawicznie przebywa w teatrze albo na planie filmowym, co najwyżej ma kłopoty ze zdążeniem z Katowic do Warszawy na kolejny występ. Chyba że wdaje się w romanse z koleżankami z obsady, pije na umór albo powoduje skandale obyczajowe. Ale w przypadku Franciszka Pieczki, jak wynika z książki Magdy Jaros „Ty pieronie!”, żaden z tych przypadków nie zachodził. Opowiadano nawet, że aktor nie lubił się kłaniać po spektaklu, pierwszy ukłon gdzieś z tyłu sceny, drugi zastawał go w garderobie, a trzeci w domu w Falenicy. Żywot Pieczki był ze wszech miar poczciwy: zawsze przychodził przygotowany, umiał tekst, cierpliwie powtarzał duble, spokojny, wyrozumiały. A przy tym artysta z najwyższej półki, o szerokiej skali środków wyrazu, jak podkreślają koledzy. Mierził go blichtr, raził blask reflektorów.
Czytaj więcej
Tom „Wywrócony świat” zawiera trzy powieści braci Strugackich (tytułową, „Żuka w mrowisku”, „Fale tłumią wiatr”) i jedną mini – „Niepokój” będący pierwszą wersją „Ślimaka na zboczu”. Wszystkie w nowych tłumaczeniach.
Dopiero po lekturze biografii pióra Jaros uświadomiłem sobie, jak wybitnym aktorem był Pieczka. Należał do tej formacji koryfeuszy sceny i kina, która właśnie znika z firmamentu i nie bardzo widać następców. Sam Pieczka występował od połowy lat 50., wcześnie upomniał się o niego film, grywał główne role w najgłośniejszych dziełach najwybitniejszych reżyserów, a gdy pojawiał się w epizodach, zawsze pozostawał w pamięci. Jako Ślązak z okolic Cieszyna, znad samej czeskiej granicy, miał podejście właściwe ludziom z tamtego regionu: na plan przychodził jak na szychtę. Poza tym samotnik, mało towarzyski, apolityczny, wierzący, niepijący. W przerwach między zdjęciami grywał w szachy. Dlaczego taka kryształowa postać zafascynowała dziennikarkę, która nawet nie miała okazji porozmawiać na potrzeby biografii ze swoim idolem? Gdy zaczęły się wstępne ustalenia, Pieczka właśnie znalazł się na końcu swojej drogi i zmarł jako 95-letni matuzalem.
Pojawiła się zatem konieczność zapełnienia tej wyrwy, materiał do książki zapewniły liczne rozmowy z aktorami i reżyserami oraz fragmenty wywiadów prasowych, jakich obficie udzielał zwłaszcza w latach 70. Mało kto zdaje sobie sprawę, że dokooptowany do serialu „Czterej pancerni i pies”, który podobnie jak innym wykonawcom przyniósł mu rozgłos, był już uznanym i ukształtowanym aktorem, w przeciwieństwie np. do Janusza Gajosa, który tam stawiał pierwsze kroki. Nie miał więc Pieczka kłopotu z uwolnieniem się od postaci Gustlika.
Czytaj więcej
Cztery lata po śmierci Kory dostajemy książkę opisywaną jako biografia artystki. Ale „Słońcom bez końca” Beaty Biały daleko do tradycyjnej opowieści biograficznej.