Tylko, że to Izrael w 75. rocznicę wyzwolenia Auschwitz w styczniu 2020 r. dał Putinowi forum do głoszenia tych kłamstw w Jad Waszem. Współczesne Niemcy nie posuwają się do takiej instrumentalizacji historii.
Żałuję tego, co się stało, mimo że w żaden sposób nie byłem zaangażowany w tę sprawę. Niektórzy rosyjscy oligarchowie promowali koncepcję Putina i Rosji w kontrze do koncepcji polskiej i prezydenta Dudy. Dlaczego w ogóle musiała się pojawić taka alternatywa? Niestety, ich plan się powiódł i doprowadził do odsunięcia Polski na boczny tor. Ale chcę też podkreślić, że Izrael, który w mojej ocenie się tutaj mylił, z pewnością nie stara się pisać historii na nowo. Chcę wierzyć, że był to jednorazowy błąd i nic więcej.
Czy jednak nie jest to rachunek za odmowę Baracka Obamy udziału w interwencji w Syrii, do której szykował się François Hollande? W ten sposób Izrael wpadł niejako w zależność od Rosji.
Pamiętam ten dzień. Był to piątek (30 sierpnia 2013 r. – przyp. red.). Na rozkaz prezydenta Hollande’a francuskie myśliwce były gotowe do startu. Czekali na decyzję Ameryki. A potem prezydent Obama nie wytrzymał napięcia – a przecież sam wcześniej wyznaczył czerwoną linię, którą było użycie przez Syrię broni chemicznej przeciwko własnej ludności. To był szok. My w American Jewish Comittee ostrzegaliśmy jeszcze tego samego dnia, że będzie to miało fundamentalne konsekwencje dwojakiego rodzaju: po pierwsze, pomimo wielokrotnego wzywania przez Zachód prezydent Asad nie opuści swojego stanowiska w Damaszku, a po drugie, Rosja okopie się w Syrii. I odtąd północny sąsiad Izraela stanie się satelitą nie tylko Iranu, ale także Moskwy.
Testem etyki dla państw jest dziś ich postawa wobec Ukrainy. Izrael nie wysyła Ukraińcom broni, nie uczestniczy w sankcjach nałożonych na Rosję. Kraj, który powstał jako zadośćuczynienie za Holokaust, nie traci w ten sposób swojej duszy?
Izrael nie jest w stanie zmienić swojego położenia geograficznego i nie może wystawić na szwank własnej egzystencji. Obawy Izraela wobec Kremla to nie tylko Syria, gdzie izraelskie wojsko działa, aby zapobiec gromadzeniu broni przez Iran (i potrzebuje pewnego porozumienia z siłami rosyjskimi), ale także życie setek tysięcy mieszkających w Rosji Żydów. Nie mam jednak wątpliwości, że bez względu na interesy Izraela, jego wartości są w pełni zgodne z walką Ukrainy o niepodległość i integralność terytorialną.
Izrael liczył, że po upadku komunizmu Polska będzie go wspierała wobec takich krajów Unii Europejskiej, które jak Francja wspierają Palestyńczyków. To wciąż aktualne?
Tak, przez wiele lat po 1989 r. Izrael mógł liczyć na polskie zrozumienie i wsparcie, także w UE, kiedy Polska została na szczęście do niej przyjęta. Jednak 11 miesięcy temu wysoki rangą przedstawiciel polskich władz powiedział grupie przedstawicieli Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, że jeśli napięcie w stosunkach z Izraelem się utrzyma, Warszawa rozważy zdystansowanie się od Jerozolimy poprzez przyłączenie się do obozu w UE krytycznie nastawionego wobec Izraela, a także przez dokonanie przeglądu corocznych wyjazdów tysięcy izraelskich uczniów do Polski oraz poprzez zakwestionowanie izraelskich przepisów bezpieczeństwa dotyczących tych wyjazdów. Wszystkie trzy, jeśli tak można powiedzieć, groźby, zostały spełnione. Przykro mi to mówić, chociaż mam nadzieję, że jest to tylko stan przejściowy i że wkrótce decyzje te zostaną odwrócone.
Skąd taka postawa?
Polska ma teraz wysoką pozycję w Ameryce ze względu na jej imponującą rolę we wspieraniu Ukrainy. Więc Warszawa czuje się silna. Ale tak nie było jeszcze 18 miesięcy temu, kiedy administracja Bidena miała realne problemy z Warszawą. Podczas gdy prezydent Trump na wielu poziomach wspierał Polskę, w dużej mierze w celu osłabienia UE, prezydent Biden zmienił to podejście, stawiając relacje z Paryżem i Berlinem ponad Warszawą. Jeśli więc Polska chce utrzymać silny, trwały sojusz z Ameryką, powinna zrobić wszystko, co w jej mocy, aby umocnić swoje obecne dobre stosunki z Waszyngtonem. Jestem przekonany, że napięcia w stosunkach z Izraelem nie pomagają.
Z badań AJC wynika, że co czwarty Żyd w Stanach Zjednonczonych odczuł w minionym roku zachowania antysemickie, a 40 proc. podjęło kroki, aby ukryć swoją żydowskość. Co się stało z Ameryką?
Zaczęło się w Europie. Już w latach 2000-2001 American Jewish Comittee ostrzegało przed tym. We Francji, Belgii, Szwecji, Wielkiej Brytanii. Był to antysemityzm związany przede wszystkim z dżihadyzmem. Później skrajna prawica zwróciła się ku idei ochrony „europejskości”, tym bardziej po wielkiej fali imigracji do wybrzeży Europy w 2015 r. Ale antysemityzm skrajnej lewicy również okazał się niebezpieczny. Być może o wiele trudniej to wytłumaczyć, ponieważ dla skrajnej lewicy antysemityzm jest rzekomo absolutnie nieakceptowalny, a jednak to środowisko chce zniszczyć jeden jedyny kraj spośród 193 krajów świata: Izrael, jedyne państwo na ziemi, gdzie Żydzi stanowią większość. Jeśli nie jest to jakaś forma antysemityzmu, to co nim jest?
Izrael nie może jednak być i demokracją, i okupować Zachodni Brzeg.
Ma Pan rację, nie może. Tylko że nie jest to taki prosty, binarny dylemat. Mamy tu trzeci czynnik: przetrwanie Izraela. Od czasu rekomendacji ONZ z 1947 r. dotyczącej utworzenia dwóch państw, izraelskiego i palestyńskiego państwa arabskiego, wszelkie próby kompromisu zostały odrzucone przez Palestyńczyków, którzy nigdy w swojej historii – powtarzam, nigdy – nie mieli własnego państwa. Daje to Izraelowi trzy opcje. Po pierwsze, zasadniczo próbować utrzymać status quo w oczekiwaniu na palestyńskiego przywódcę, który będzie potrafił patrzeć w przyszłość, będzie gotowy do osiągnięcia uczciwego, sprawiedliwego i trwałego porozumienia. Po drugie, jednostronne wycofanie się Izraela, które najprawdopodobniej doprowadziłoby do przejęcia przez Hamas terytorium sięgającego prawie pod samą siedzibę Knesetu. Po trzecie, aneksja Zachodniego Brzegu, do czego premier Netanjahu nie dążył (w ograniczony sposób), po otrzymaniu oferty nawiązania stosunków dyplomatycznych ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Wybrał mądrze. Stosunki z ZEA rozwijają się błyskawicznie. Pozostaje jednak jedno pytanie: czy kraje arabskie, które są teraz w stanie pokoju z Izraelem, mogą pomóc przekonać Palestyńczyków do ostatecznej decyzji o osiągnięciu historycznego kompromisu z Izraelem?
Dlaczego antysemityzm z Europy przeszedł do Ameryki?
To zaskoczyło wielu, w tym AJC. Do tego stopnia, że dziś niektórzy obserwatorzy pytają, czy tych kilkadziesiąt lat po II wojnie światowej, kiedy życie żydowskie w Stanach Zjednoczonych kwitło jak nigdy wcześniej, to tylko wyjątek w historii antysemityzmu, prawdopodobnie najstarszej patologii społecznej na świecie. Chcieliśmy wierzyć, że liberalna demokracja okaże się ostateczną szczepionką przeciwko antysemityzmowi. Ale dzisiaj sama liberalna demokracja jest osłabiona. To pierwszy powód. Drugim jest ekspansja mediów społecznościowych, która dała antysemitom niezwykłe narzędzie do rozpowszechniania swoich przewrotnych idei i kłamstw na całym świecie. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby, powiedzmy, Goebbels miał do dyspozycji takie narzędzie. I wreszcie to, co nazwałbym zanikającą pamięcią o Holokauście, która służyła jako hamulec dla rozprzestrzeniania się antysemityzmu w krajach demokratycznych. Pamięć o Zagładzie może nie mieć tak dużego wpływu w nadchodzących latach.
Donald Trump, prezydent, który przeniósł ambasadę USA do Jerozolimy i doprowadził do zawarcia Umów Abrahama między Izraelem a Emiratami i Bahrajnem, jest symbolem podcinania liberalnej demokracji przy użyciu mediów społecznościowych. Jak go oceniać?
Mówiąc delikatnie, przypadek prezydenta Trumpa to kwestia złożona. Nie jest antysemitą. Jego ukochana córka przeszła na ortodoksyjny judaizm i w ten sposób wychowuje trójkę wnucząt prezydenta. W administracji Trumpa było też wielu Żydów. A jemu i jego administracji z pewnością przypisuje się bezprecedensowe porozumienia pokojowe między Izraelem a czterema krajami arabskimi. Ale jednocześnie, w swoim dążeniu do zdobycia i utrzymania władzy, uśmiechał się do skrajnej prawicy etnonacjonalistycznej, która w ten sposób zyskała pewien wpływ na rzeczywistość. A to stanowi bezpośrednie zagrożenie dla Żydów (i nie tylko Żydów). Sednem tego były jego słowa po skandalicznym marszu neonazistowskim w Charlottesville w 2017 roku — kiedy uczestnicy skandowali „Żydzi nas nie zastąpią” — że po obu stronach są „dobrzy ludzie”, czyli wśród neonazistów i kontrdemonstrantów. Te ostatnie słowa pochodziły od prezydenta Stanów Zjednoczonych, dlatego spowodowane przez nie szkody były poważne, nawet jeśli próbował upierać się, że został źle zrozumiany.
David Harris (ur. w 1949 r. w Nowym Jorku)
Prawnik, adwokat, przewodniczący American Jewish Comittee, amerykańskiej organizacji stawiającej sobie za cel obronę praw Żydów poza granicami Stanów Zjednoczonych