Mleczarnie, burdele, Ziemiańska, czyli "Warszawa Antoniego Słonimskiego"

Określenie „piewca Warszawy" rodzi uzasadniony sceptycyzm, przynajmniej w tych, którzy nie zdołali zapomnieć koszmaru akademii w szkole podstawowej.

Aktualizacja: 30.09.2016 22:54 Publikacja: 29.09.2016 20:27

Tomasz M. Lerski, „Warszawa Antoniego Słonimskiego”, PIW, 2016

Tomasz M. Lerski, „Warszawa Antoniego Słonimskiego”, PIW, 2016

Foto: Plus Minus

Pamiętamy, jak to wyglądało: inscenizacja legendy o złotej kaczce, jakiś ckliwy rym z Or-Ota, drugi – z Gałczyńskiego („A niech zerknie, mój bracie/ księżyc na Mariensztacie..."), bezkrwista wzmianka o „bohaterskiej obronie stolicy". Jako scenografia na scenie – wycięta z tektury sylwetka latarni gazowej, jako podkład muzyczny – „Warszawski walczyk".

Brr. Wszystko to, jakby powiedzieli warszawscy ulicznicy sprzed wieku, „bujda na resorach", scenografia sztuczna niczym stawiane przez murarzy stachanowców ze zrabowanych we Wrocławiu cegieł kamienice na Mariensztacie, „socliryka" smakująca papierem, tynkiem i sacharyną.

Pozostało jeszcze 82% artykułu

Tylko 69 zł za pół roku czytania.

O tym, jak szybko zmienia się świat. Czy będzie pokój na Ukrainie. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, tłumaczymy, inspirujemy.

Plus Minus
AI nie zastąpi nauczycieli
Plus Minus
„Złotko”: Ludzie, których chciałabym zabić: wszyscy
Plus Minus
„Mistykę trzeba robić”: Nie dzieliła ich przepaść wieku
Plus Minus
„Civilization VII”: Podbijanie sąsiadów po raz siódmy
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Plus Minus
„Z przyczyn naturalnych”: Przedłużyć życie
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń