I będą tak jeszcze lecieć nawet przez miliard lat. Na ich pokładzie znajduje się kilka przedmiotów mających być wizytówką ludzkości. Wizerunki kobiety i mężczyzny, kilka matematycznych wzorów oraz miedziane płyty. Zarejestrowano na nich m.in. życzenia w kilku ziemskich językach, śpiew wielorybów, przemówienia polityków oraz nagranie Preludium i Fugi C-dur z „Das Wohltemperierte Klavier" Jana Sebastiana Bacha w wykonaniu Glenna Goulda.
Jaki obraz Ziemi i zamieszkujących ją stworzeń mógłby się pojawić w umysłach istot żyjących na innych planetach, gdyby dotarły do nich (jeśli w ogóle miałyby do kogoś dotrzeć) sondy Voyager? W zależności od ich inteligencji na dokonania naszych nauk ścisłych spojrzeliby z wyższością lub bez zrozumienia. Jeżeli udałoby im się przetłumaczyć oratorskie popisy ziemskich polityków, mogliby – zapoznawszy się z ich treścią – co najwyżej wzruszyć ramionami, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że sprawy, o które oni walczyli, dawno już nie zaprzątają umysłów ludzkości. Śpiew wielorybów, odgłosy przyrody? To co najwyżej sympatyczna ciekawostka, niezawierająca zbyt wiele treści. Wygląd ludzi również nie byłby jeszcze żadną wskazówką, wystarczającym punktem zaczepienia do znalezienia odpowiedzi na pytanie: kim jest człowiek?