– To nie ja – mówi Franciszek. – Gdyby nie on...
– Chodźmy już. Pewnie nas ścigają. Musieli zauważyć lądowanie. Ale przedtem wzniecimy mały pożar.
Są już daleko w lesie, patrzą na płonący wrak samolotu".
Sposób przewożenia ważnego więźnia do stolicy III Rzeszy nasuwa skojarzenia z autentycznym wydarzeniem z okupowanej Warszawy. W nocy z 30 czerwca na 1 lipca 1943 roku kilkanaście godzin po aresztowaniu przez gestapo, na pokład Ju-52 uzbrojeni esesmani wprowadzili skutego kajdankami gen. Stefana Roweckiego „Grota", komendanta głównego Armii Krajowej. Aresztujący go SS-Untersturmführer Erich Merten otrzymał polecenie, by niezwłocznie dostarczyć go samolotem do Berlina. Hitlerowcy się obawiali, że AK podejmie próbę odbicia dowódcy. Gdy powstawał scenariusz odcinka, fakt lotu „Grota" do Niemiec był ogólnie znany. Już pod koniec lat 50. pisała o tym peerelowska prasa.
Pojedynek na gadżety
O gadżetach przygotowanych przez Q i jego techników dla Jamesa Bonda napisano już dziesiątki artykułów. W „Doktorze No" superagent używał przenośnego licznika promieniowania Geigera. Na jego lewej ręce widzimy legendarnego Rolexa Submarinera. Był to wczesny model 6538, tzw. Big Crown (rocznik 1958), wodoszczelny do głębokości 200 metrów (dziś 300 metrów), z indeksami pokrytymi fosforyzującym, lecz promieniotwórczym, radem oraz szkiełkiem z pleksiglasu.
Oryginalną bransoletę ze stali nierdzewnej zastąpiono nylonowym paskiem używanym przez pilotów wojskowych. Swoją sławę Submariner, notabene dziś najczęściej podrabiany zegarek świata, w dużej mierze zawdzięcza właśnie ekranizacji powieści Fleminga. Chętnie nosili go zarówno nurkowie Royal Navy, astronauta Scott Carpenter, aktorzy Robert Redford i Steve McQueen, jak i „umiłowany przywódca kubańskiego ludu", Fidel Castro. W nowszych „Bondach" widzimy zegarki innych producentów, lecz to właśnie Submariner jest kojarzony z Agentem 007.
Jeśli chodzi o zegarki, Kloss nie wypada gorzej od brytyjskiego agenta. W odcinku „Hotel Excelsior" na przegubie jego ręki widzimy zegarek Jaeger-LeCoultre Calibre 469/A z czarnym cyferblatem i małym sekundnikiem. Ten wysokiej klasy czasomierz był zamawiany zarówno dla Wehrmachtu, jak i dla armii alianckich. Firma z Le Sentier jeszcze przed wybuchem wojny dostarczała zegary pokładowe Chronoflite dla sowieckich samolotów wojskowych. Na ich cyferblatach widniała nazwa producenta, pozostałe napisy zaś wykonane były cyrylicą. Ponadto 10 tys. egzemplarzy modelu Jaeger-LeCoultre Calibre 479 zamówił British War Department. W „Ostatniej szansie", w scenie rozmowy z gestapowcem Lotharem, J-23 spogląda na cyferblat Tissot Antimagnetique. Mechanizm ze specjalnego stopu niklowego o nazwie Elinvar był odporny na działanie pola magnetycznego. W latach 40. rozwiązanie takie stosowano tylko w nielicznych modelach. Z kilku zegarków Klossa na wyróżnienie zasługuje także Omega Sub Second produkowana w latach 1939–1963 w wielu wersjach cywilnych i wojskowych.
W pierwszym z filmów Q wyposażył Bonda w walizkę z mechanizmem autodestrukcji. W „Pozdrowieniach z Rosji" agent posługiwał się już elektronicznym wykrywaczem podsłuchów telefonicznych oraz magnetofonem z wbudowaną kamerą.
W „Goldfingerze" wiele gadżetów zamontowanych zostało w służbowym Aston Martinie DB5 agenta. Były to obrotowe tablice rejestracyjne, miotacz wystrzeliwujący olej na drogę, katapultowany fotel pasażera i karabiny maszynowe zamontowane z przodu nadwozia. W „Operacji Piorun" widzowie mieli okazję podziwiać podwodną kamerę na podczerwień, kieszonkowe flary sygnalizacyjne, zegarek z wbudowanym licznikiem Geigera oraz miniaturowy magnetofon wmontowany w grzbiet książki.
W książce „Stawka większa niż życie", w opowiadaniu „Wielka wsypa", czytamy: „Na skraju poligonu, obok zarośli, kazał Kurtowi zatrzymać wóz pod pozorem pilnej potrzeby. Potrzebował dwóch minut, by wyjąć z klamry pasa aparat fotograficzny i trzykrotnie raz za razem nacisnąć spust".
W innym fragmencie jest mowa o małej, niezwykle precyzyjnej kamerze, ukrytej w klamrze pasa z napisem „Gott mit uns". Abwehra i NKWD często stosowały miniaturowe aparaty szpiegowskie Minox produkowane w firmie założonej przez Waltera Zappa. Z innych fragmentów dowiadujemy się o używaniu przez J-23 wytrychów otwierających każdy zamek, przygotowanych przez specjalistę z Wiesbaden.
Przy porównaniu wczesnego Bonda z Klossem warto wspomnieć o używanych przez nich samochodach. Naszpikowany gadżetami przez Q Aston Martin DB5 (1963) był uznawany za jeden z najbardziej ekskluzywnych i najszybszych samochodów świata. Sześciocylindrowy silnik o pojemności 4 litrów rozwijał moc 282 koni, co pozwalało na osiągnięcie prędkości 238 km/h. W „You Only Live Twice" (1967) komandor Bond nie prowadził samochodu, lecz był wożony Toyotą 2000GT przez Aki, agentkę japońskiego wywiadu.
J-23 wypadał skromniej, co wymuszała wojenna tematyka serialu. Jak wielu niemieckich oficerów jeździł Volkswagenem typ 82 Kübelwagen, czyli wojskową wersją popularnego garbusa. Umieszczony z tyłu czterocylindrowy silnik w układzie bokser o pojemności 1,1 litra rozwijał moc 25 KM. Innym pojazdem Klossa był używany powszechnie przez Wehrmacht motocykl BMW R71 z bocznym wózkiem. W odcinku „Ostatnia szansa" agent śledzi Annę i Ruperta, prowadząc mocno sfatygowanego Mercedesa 170V z końca lat 30.
Spojrzenie przez lufę
Również w sferze artystycznej obu produkcji można znaleźć liczne analogie. Czołówka filmów z Jamesem Bondem z widzianym przez lufę pistoletu (tzw. gun barrel sequence intro), realizowana za pomocą kamery otworkowej, jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych elementów w historii światowego kina. Pojawiła się w „Doktorze No" i przetrwała niemal dekadę, a motyw pistoletu Bonda w różnych konfiguracjach pozostał również w nowszych filmach. Wkomponowano go w napis „007", tworząc logo, powielane na milionach gadżetów reklamowych. Twórcy „Stawki większej niż życie" zrealizowali dynamiczną czołówkę, złożoną z fragmentów kilku odcinków: od samochodu Gebhardta spadającego z mostu w „Podwójnym nelsonie" przez Kolickiego zabijającego niemieckiego wartownika („Wiem, kim jesteś"), walkę Klossa („Wielka wsypa") aż do mierzącej z pistoletu Benity von Henning (Iga Cembrzyńska). W końcowej sekwencji kamera przybliża nam lufę jej pistoletu, co nasuwa skojarzenia z opisaną powyżej czołówką Bonda.
W ekranizacjach powieści Iana Fleminga niezwykle istotną rolę odegrała także ścieżka dźwiękowa Johna Barry'ego z charakterystycznym „James Bond Theme" skomponowanym przez Monty'ego Normana, a nagranym 21 czerwca 1962 roku. Budująca nastrój napięcia muzyka do „Stawki większej niż życie" to z kolei jedno z największych osiągnięć Jerzego Matuszkiewicza. Od pierwszej emisji serialu muzyka ta stała się jego najbardziej rozpoznawalnym elementem. Matuszkiewicz, który w latach 50. studiował na Wydziale Operatorskim PWSF w Łodzi, świetnie wyczuł klimat pełnego zwrotów akcji i zmian tempa filmu. Ścieżka dźwiękowa „Stawki..." powstawała równolegle z serialem. Janusz Morgenstern, notabene kolega „Dudusia" ze studiów, prezentował mu nieobrobione, „surowe" jeszcze odcinki. Niepokojący dźwięk kontrabasu i saksofonu, zdradzający fascynację jazzem, którego Matuszkiewicz był zresztą jednym z prekursorów w PRL, jest obecny w najbardziej dramatycznych sekwencjach „Stawki...". To jeden z najmocniejszych punktów serialu. Nie ustępuje pod żadnym względem ścieżce dźwiękowej Bonda ani soundtrackom znanych na całym świecie klasyków, jak Henry Mancini („The Pink Panther") czy Lalo Schifrin („Bullitt"). W dedykacji do płyty z soundtrackami do znanych seriali Matuszkiewicz pisał: „Muzyka filmowa nie jest dziełem autonomicznym, spełnia jakby rolę służebną i jest podporządkowana wymogom języka filmowego. Toteż dość rzadko się zdarza, że utwory muzyczne pisane dla filmu są wykonywane i słuchane bez obecności obrazu, do którego były napisane. Jednak wiele znanych filmów zawiera ilustracje muzyczne, które wychodzą poza obraz i pozostają w pamięci słuchaczy na długie lata".
Wczesne filmy z Jamesem Bondem mogły stanowić jedną z istotnych inspiracji przy tworzeniu superbohatera. Możliwości Alberta R. „Cubby" Broccoli i Herschela „Harry" Saltzmanna z EON Productions były wprawdzie nieporównywalnie większe niż Zespołu Realizatorów Filmowych Syrena, lecz i tak „Stawka większa niż życie" na tle peerelowskich produkcji wyróżniała się amerykańskim rozmachem, dynamiczną akcją i znakomitą grą aktorów.
Książka Macieja Replewicza „Stawka większa niż kłamstwo" została wydana przez Wydawnictwo Fronda.