On, Mirosław Sekuła, ma za sobą karierę posła AWS, a później PO, przewodniczącego Komisji Finansów. Jednak, jak aktor charakterystyczny, zapamiętany zostanie głównie z jednej roli: przewodniczącego komisji śledczej ds. afery hazardowej. To wtedy zasłynął z niekonwencjonalnego prowadzenia posiedzeń. Z głosem cyborga, wzrokiem nigdy niedostrzegającym rozmówcy, zachęcał posłanki do pracy krótkim: Do roboty! Do pustych krzeseł, pozostałych po członkach komisji, którzy wyszli na przerwę, zwracał się zaś z uprzejmym pytaniem, czy nie mają pytań. Ich milczenie brał za zgodę, po czym kończył obrady. Ryszard Kalisz ukuł nawet termin „metoda Sekuły". Wyborcy ocenili ją, gdy podczas wyborów na prezydenta Zabrza Sekuła – popierany przez PO – uzyskał zaledwie 13 proc. głosów.
Ona, czyli Danuta Bodzek, jest obecnie w zarządzie spółki PKP Przewozy Regionalne. W ubiegłym roku opinia publiczna poznała ją jako kandydatkę PSL na prezydenta stolicy. Przedstawiała się jako rodowita warszawianka, ceniąca sobie urokliwe zaułki Pragi, od 13 lat zamężna i wolny czas najchętniej spędzająca z najbliższą rodziną.
Sekuła i Bodzek spotkali się już kiedyś w Najwyższej Izbie Kontroli. On był wtedy prezesem Izby, ona pracownikiem. Ona przeprowadziła kontrolę szpitala, po której poskarżyła się na próbę skorumpowania jej przywiezieniem z Bliskiego Wschodu żywego smoka – tak wynikało ze sporządzonej notatki.
Po zakończeniu kontroli wszczęto wobec niej trzy postępowania dyscyplinarne. I skierowano do pracy w archiwum. Oskarżyła zatem prezesa o mobbing. Sprawę nieprawomocnie przegrała, ale procesuje się jeszcze z kilkoma pracownikami Izby. Teraz Mirosław Sekuła i Danuta Bodzek mają szansę spotkać się w NIK ponownie. Istne wejście smoka.
Ostatni bastion
Obecnie Najwyższa Izba Kontroli jest postrzegana jako ostatni bastion PiS. Prezes Izby Jacek Jezierski objął to stanowisko w 2007 r. z poparciem Prawa i Sprawiedliwości, choć za kontrkandydata miał Zbigniewa Romaszewskiego. Do urzędu na Filtrowej trafił zresztą znacznie wcześniej – w roku 1992, jeszcze za prezesury Lecha Kaczyńskiego, z którym łączyły go dobre relacje osobiste.