Czy się ośmielą?

Spodnie w kolorowe kwiatki? Jeszcze nie. Ale przez ostatnie pięć lat polscy mężczyźni stali się bardziej zadbani, śmielsi i otwarci na modę

Publikacja: 27.08.2011 01:01

Czy się ośmielą?

Foto: Rzeczpospolita

„Prada i Dolce & Gabbana ośmieszają mężczyzn" – powiedział Giorgio Armani po pokazie swojej kolekcji podczas tygodnia mody męskiej w czerwcu tego roku w Mediolanie. „Dzięki Pradzie zły gust stał się szykiem, a dziennikarze nie mają odwagi podnieść na to ręki" – krytykował siedemdziesięcioletni projektant, ubrany w swój rytualny granatowy T-shirt i spodnie dresowe.

Ani Prada, ani D&G nie skomentowały tych słów, mocnych jak na środowisko mody, które rzadko wypowiada się krytycznie, i to po nazwiskach.

Na pokazie Dolce & Gabbany modele wyglądali jak robotnicy budowlani po dniu pracy, tyle że ubrani w jedwabne koszule we wschodni wzór paisley. Ale nie ma wątpliwości, że koszule sprzedadzą się na pniu, bo to D&G. Jednak firmie trudno będzie przywrócić straconą reputację, bo kojarzy się już głownie z drogą, krzykliwą tandetą. Dodatki z widocznymi logotypami to ulubiony symbol statusu noworuskiej młodzieży.

Prada zawsze twierdziła, że najbardziej inspirują ją rzeczy, które jej się nie podobają. Na przykład dziwaczne ubrania golfistów. Zamiast spodni w kratkę i sweterków w romby zaprezentowała w tym roku spodnie i koszule w kwiatki oraz kolorowe buty z językiem z frędzelkami (służą graczom do zbierania rosy). To, co jest brzydkie dla pani Miucci, może spodobać się naszym celebrytom. Spodziewam się niebieskie buty zobaczyć wkrótce na nogach Tomasza Jacykowa.

Ale czy za nim pójdą inni? Czy awangardowe pomysły kreatorów pozostaną w wąskim kręgu wyznawców fashion czy też przebiją się do męskiej garderoby?

Portofino look

Co można zobaczyć na pokazach mody męskiej? „Garnitur, krawat, marynarkę" – zażartował Michael Roberts, redaktor mody miesięcznika „Vanity Fair".

Nic z tych rzeczy. Wprawdzie pokazy męskie nie przyciągają takiej uwagi jak damskie, mniej tu fajerwerków, nie ma haute couture, ale obserwacja wybiegów dowodzi, że mężczyźni nie zamierzają pozostać przy dziewiętnastowiecznym ciemnym garniturze. Wiele z błazeństw, które krytykuje Armani, przesącza się do nurtu głównego. Zmiany następują ewolucyjnie, czas płynie tu wolniej, ale dzieje się dużo.

– Największa zmiana dokonała się w samoświadomości – twierdzi Krzysztof Łoszewski, stylista i projektant, który przygotowuje książkę o męskich dress code'ach. Nie wstydzą się tego, że się stroją, że rozmawiają o modzie. Ulica jest ubrana lepiej niż dziesięć lat temu.

– Widzę, jak zmieniło się podejście mężczyzn do mody – potwierdza projektant Tomasz Ossoliński, który szyje garnitury dla prezydenta Komorowskiego. – Wiedzą, że dobry wygląd ma znaczenie. Nie myślą już, że moda to coś zniewieściałego, gejowskiego. Uważam, że pozytywną rolę odegrały w tym sieciówki, takie jak H&M czy Zara. Oswoiły z kolorem, nauczyły, że dodatki to już nie tylko babska fanaberia.

Zmiękczenie stylu, jego fuzja z damskim zaczęły się w drugiej połowie lat 90. Wtedy nowym zjawiskiem na mapie społecznej Zachodu stali się mężczyźni metroseksualni. Nie geje, lecz hetero używający kosmetyków, dbający o urodę, modnie ubrani. Dziś zjawisko spowszedniało i wtopiło się w obyczajowość.

Ale metroseksualni stali się kamieniem, który uwolnił lawinę. Przez ostatnią dekadę mężczyzna się ośmielił. Wyjął koszulę na wierzch, zrzucił krawat, zaczął nosić T-shirt do marynarki, odważył się na różowe koszule, klapki japonki, biżuterię... Przyswoił torby o fasonach podobnych do damskich. Pozbył się za dużych marynarek, workowatych spodni. Wąskie ubrania, które pod koniec lat 90. wylansował Hedi Slimane, męski projektant Diora, przestały być ekstrawagancją.

Krawaty zostały już tylko w sytuacjach najbardziej oficjalnych, ale nawet u polityków widzi się je rzadziej. U młodych zastąpił je szalik noszony nie dla ciepła, lecz dla fantazji. Oko przywyka do czegoś, co jeszcze niedawno wydawało się nie do pomyślenia – do butów na gołą nogę. Ekstrawagancja z wybrzeża amalfitańskiego, tzw. Portofino look, przenika do mainstreamu. Na razie powoli, bo Polacy wolno przyzwyczajają się do zmian.

– Polacy lubią klasykę. Jest grupa młodych ludzi, trendsetterów, którzy kupują ubrania holenderskich, belgijskich projektantów. Ale to nisza. Jeśli ktoś ma wydać 8 tysięcy na garnitur, wybierze coś klasycznego. Oczywiście jest trend ubrań mniej formalnych, krawaty sprzedają się słabo, bardziej fulary, szale. To samo jest z butami. Świetnie sprzedają się westony, churche, buty o klasycznej konstrukcji, fasony niezmienne od dziesiątków lat – mówi Jerzy Mazgaj, który sprowadził do Polski Bossa, Ermenegildo Zegnę, Armaniego, Burberry.

Z grubsza biorąc, krawiectwo męskie skupia się w dwóch miejscach. Klasycy są w Londynie, moderniści w Mediolanie. Ale drogi rozwoju wytyczają także inne ośrodki wpływów. Ducha wygody i nowe technologie wprowadzają do codziennego ubrania firmy sportowe. Wielkie marki, takie jak Adidas, Nike, Puma, dyktują trendy w młodszej grupie wiekowej – głównie w dziedzinie butów. Inny wpływowy sektor to producenci dżinsów. Moda deskorolkowa i hiphopowa ma miliony fanów, własny przemysł, trendy i magazyny. Biznesmen w garniturze ze sportowym plecakiem czy w kurtce z goreteksu – rzecz 20 lat temu nie do pomyślenia – jest czymś na tyle zwyczajnym, że tego nie zauważamy. Wygoda stała się podstawowym normatywem mody. „Z detalem sportowym, ale nie za bardzo technicznie" – powiedziała o tegorocznej kolekcji męskiej bardzo wysoko notowanej firmy Marni jej szefowa Consuelo Castiglioni. Jej propozycja: długie luźne gatki do za dużego T-shirtu i czarnych klasycznych butów z szarymi wełnianymi skarpetkami, przypomina rodzimy „bazar look". Ale tak bywa z wielką modą: nie wiadomo, czy mówi poważnie czy żartuje. Ocierające się o kicz zestawienia czasem tworzą nową jakość. Hitem w zeszłym roku w Mediolanie był letni garnitur z szortami. Handlowcy pukali się w czoło. Teraz zestaw ten widziałam w paryskich sklepach i na ulicy.

– Marynarka z szortami u nas? – zastanawia się Jerzy Mazgaj. – Może tak, ale trzeba będzie na to poczekać.

Show-biznes ośmiela

Co to właściwie jest klasyka? Słowo klucz, które nie otwiera żadnych drzwi. Jeśli klasyką jest garnitur, to jaki? Szeroka, bezkształtna marynara i spodnie-wory z lat 80.? Wysoko zapięta na trzy guziki marynarka z lat 90. czy nisko, na dwa guziki zapięta marynarka z połowy obecnej dekady albo nawet krótkawa marynareczka, prawie żakiecik z roku 2011, taki jaki w ostatniej kolekcji zrobił Lanvin dla H&M? A może klasyką będzie poważna angielska dwurzędowa marynarka, zapięta na ostatni guzik, taka która nie ulega głupim zmianom? Jednak wystarczy popatrzeć na księcia Karola, żeby stwierdzić, że i ten bastion konserwy się chwieje. Dwurzędówki księcia z firmy Gieves and Hawkes w ciągu ostatnich lat stały się bardziej dopasowane, a spodnie węższe.

– Mężczyźni nauczyli się traktować marynarkę jako ubranie nie tylko do pracy. Noszą ją do dżinsów, może być pognieciona, kolorowa, nie mieć podszewki – mówi Tomasz Ossoliński.

Funkcję oficjalną stracił także garnitur. „Garnitur nie jest już tylko do pracy" zawiadamiał angielski magazyn „GQ" w wydaniu na to lato. Zestawiony z kolorowymi adidasami, trampkami, dżinsową koszulą, czemu nie? Białe dżinsy z marynarką, butami żeglarskimi, lub odwrotnie: biała marynarka zestawiona z dżinsami lub szortami? Po pracy, na wakacjach, na letnie przyjęcia i imprezy. Nie rozciągnięty dres, w jakim Polacy spędzają urlop.

Do mody męskiej wchodzi odważnie kolor, zwłaszcza latem. Pomarańczowa, różowa, niebieska marynarka to już nie taka znów ekstrawagancja. Żywe kolory to także skutek zbliżenia mody męskiej do damskiej. Nawet starsi panowie lubią się ubrać w coś kolorowego, niechby to było tylko różowe czy pomarańczowe polo. Nie wiecznie szare lub beżowe.

W latach 60. chłopcy nosili grzywkę jak Ringo Starr i buty z czubem, tzw. bitelsówy. W 80. furorę robiła fryzura „na Prince'a" – długi kosmyk zwisający z tyłu. Dzisiaj Kuba Wojewódzki robi reklamę Conversom i wszyscy już wiedzą, że T-shirt we wzory noszony pod marynarką i dziurawe dżinsy to nie wykroczenie, nawet u czterdziestoparolatka. Na 40-calowych ekranach Polska obserwuje krawaty Kamila Durczoka, marynarki Kuby, zestawy Roberta Janowskiego.

– Kiedy mężczyźni patrzą na przebierającego się w różne stroje Szymona Majewskiego, myślą: dlaczego mam stale nosić te same szare spodnie?  – mówi Dariusz Zieliński, ekspert w dziedzinie mody męskiej, specjalista fashion pr w Agencji Primum. – Show-biznes dodaje ludziom śmiałości i zachęca do eksperymentowania.

Telewizja ma ogromną siłę rażenia. Można śmiać się ze stylizacji Michała Piroga, jego kolczyków, butów na obcasie, ale jest prawie pewne, że coś z tego wykiełkuje. Obrazy wrastają w podświadomość i puszczają pędy. Na wsi, gdzie – zdawałoby się – gusty powinny być bardziej konserwatywne, kilkuletni chłopcy farbują włosy i noszą kolczyki w uszach. Tam nauka o modzie płynie z telewizji.

„Prada i Dolce & Gabbana ośmieszają mężczyzn" – powiedział Giorgio Armani po pokazie swojej kolekcji podczas tygodnia mody męskiej w czerwcu tego roku w Mediolanie. „Dzięki Pradzie zły gust stał się szykiem, a dziennikarze nie mają odwagi podnieść na to ręki" – krytykował siedemdziesięcioletni projektant, ubrany w swój rytualny granatowy T-shirt i spodnie dresowe.

Ani Prada, ani D&G nie skomentowały tych słów, mocnych jak na środowisko mody, które rzadko wypowiada się krytycznie, i to po nazwiskach.

Na pokazie Dolce & Gabbany modele wyglądali jak robotnicy budowlani po dniu pracy, tyle że ubrani w jedwabne koszule we wschodni wzór paisley. Ale nie ma wątpliwości, że koszule sprzedadzą się na pniu, bo to D&G. Jednak firmie trudno będzie przywrócić straconą reputację, bo kojarzy się już głownie z drogą, krzykliwą tandetą. Dodatki z widocznymi logotypami to ulubiony symbol statusu noworuskiej młodzieży.

Prada zawsze twierdziła, że najbardziej inspirują ją rzeczy, które jej się nie podobają. Na przykład dziwaczne ubrania golfistów. Zamiast spodni w kratkę i sweterków w romby zaprezentowała w tym roku spodnie i koszule w kwiatki oraz kolorowe buty z językiem z frędzelkami (służą graczom do zbierania rosy). To, co jest brzydkie dla pani Miucci, może spodobać się naszym celebrytom. Spodziewam się niebieskie buty zobaczyć wkrótce na nogach Tomasza Jacykowa.

Ale czy za nim pójdą inni? Czy awangardowe pomysły kreatorów pozostaną w wąskim kręgu wyznawców fashion czy też przebiją się do męskiej garderoby?

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Plus Minus
Jakim kanclerzem będzie Friedrich Merz? Angela Merkel do końca kopała pod nim dołki
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Jakiego papieża potrzebuje Kościół
Plus Minus
Jacek Chwedoruk: Donald Trump chce walczyć z dwoma megatrendami
Plus Minus
Artysta wśród kwitnących żonkili
Plus Minus
Dziady pisane krwią