Rozwód z socjalizmem

Szwedzkie państwo dobrobytu upadło z hukiem. Porzuciwszy lewicową utopię, Szwedzi przeprosili się ze zdrowymi zasadami wolnorynkowej gospodarki

Publikacja: 31.12.2011 00:01

Rozwód z socjalizmem

Foto: SCANPIX

Szwedzkie państwo dobrobytu upadło z hukiem. Porzuciwszy lewicową utopię, Szwedzi przeprosili się ze zdrowymi zasadami wolnorynkowej gospodarki

Wy­znaw­cy Joh­na Key­ne­sa nie­co spu­ści­li w tym ro­ku z to­nu. Ar­gu­ment, że zma­so­wa­ne wy­dat­ki pań­stwa są le­kar­stwem na kry­zys, po­legł w zde­rze­niu z rze­czy­wi­sto­ścią. Pa­cjent do­go­ry­wa. Go­spo­dar­ki Eu­ro­py i Ame­ry­ki po­grą­żo­ne są w naj­więk­szym kry­zy­sie od cza­sów wiel­kiej de­pre­sji. Tej sa­mej, któ­rą wspo­mnia­ny bry­tyj­ski eko­no­mi­sta, z po­dob­nym skut­kiem, ku­ro­wał 70 lat te­mu. Key­nes po­wró­cił do mu­zeum szko­dli­wych idei, ale le­wi­ca tak ła­two się nie pod­da­je.

Pięt­no so­cja­li­zmu

Dziś le­wi­co­we ha­sło brzmi: bodź­ce - nie, so­cja­lizm – tak. Ja­ko ar­gu­ment le­wi­co­wi pu­bli­cy­ści przy­wo­łu­ją przy­pa­dek Szwe­cji. Z bli­sko 4,5-pro­cen­to­wym wzro­stem go­spo­dar­czym, nad­wyż­ką bu­dże­to­wą, ma­le­ją­cym bez­ro­bo­ciem i dru­gą naj­sil­niej­szą wa­lu­tą na świe­cie, na tle za­dłu­żo­nej po uszy Eu­ro­py, Szwe­cja wy­glą­da jak wy­bryk na­tu­ry. Po co szu­kać da­lej i na­wo­ły­wać do ryn­ko­wych re­form, sko­ro moż­na po­wie­lić szwedz­ki mo­del – zda­ją się mó­wić le­wi­cow­cy.

Moż­na. Rzecz tyl­ko w tym, że szwedz­ki mo­del cu­du go­spo­dar­cze­go nie ma nic wspól­ne­go z so­cja­li­zmem. Prze­ciw­nie. To je­den z naj­no­wo­cze­śniej­szych i pro­ryn­ko­wych sys­te­mów spo­łecz­no­ – go­spo­dar­czych w Eu­ro­pie, je­śli nie na ca­łym świe­cie. W ran­kin­gu World Eco­no­mic Fo­rum Szwe­cja zna­la­zła się w tym ro­ku na 2. miej­scu pod wzglę­dem kon­ku­ren­cyj­no­ści, za­raz po Szwaj­ca­rii. Na in­dek­sie Eco­no­mic Fre­edom, wska­zu­ją­cym pań­stwa naj­bar­dziej przy­ja­zne dla biz­ne­su, Szwe­cja zna­la­zła się na 21. miej­scu. Przed Bel­gią, Fran­cją, Niem­ca­mi i oczy­wi­ście Pol­ską.

To praw­da, że Szwe­cja nie za­wsze by­ła kra­jem mle­kiem i wol­no­ścią go­spo­dar­czą pły­ną­cym. So­cja­lizm od­ci­snął tu pięt­no swo­jej 20-let­niej obec­no­ści. La­ta 70. i 80. po­przed­nie­go wie­ku, cza­sem jesz­cze na­zy­wa­ne przez le­wi­co­wych ide­ali­stów „szwedz­kim mo­de­lem", tra­gicz­nie za­pi­sa­ły się w hi­sto­rii kra­ju. Wy­star­czy­ło po­ko­le­nie, że­by z jed­ne­go z naj­bo­gat­szych państw na zie­mi Szwe­cja sto­czy­ła się na sam dół eu­ro­pej­skiej dra­bi­ny do­bro­by­tu. Sys­tem, któ­ry miał do­wieść, że le­wi­co­wa in­ży­nie­ria nie tyl­ko mo­że świat uczy­nić spra­wie­dliw­szym i rów­niej­szym, ale też za­pew­nić po­wszech­ny do­bro­byt, dziś jest ży­wym świa­dec­twem de­struk­cyj­nej ro­li so­cja­li­zmu.

W po­ło­wie XIX w. Szwe­cja by­ła jed­nym z bied­niej­szych państw Eu­ro­py.

W 1851 r. ba­ron Jo­han Au­gust Gri­pen­stedt ocza­ro­wa­ny ide­ami fran­cu­skie­go eko­no­mi­sty Clau­de'a Ba­stia­ta prze­ko­nał rzą­dzą­cych do do ca­łe­go sze­re­gu wol­no­ryn­ko­wych roz­wią­zań, któ­re mia­ły zbli­żyć Szwe­cję do Eu­ro­py i po­zwo­lić jej uczest­ni­czyć w re­wo­lu­cji prze­my­sło­wej, za­pew­nia­jąc kró­le­stwu cu­dow­ną trans­for­ma­cję. Kul­mi­na­cja stop­nio­wo wpro­wa­dza­nych re­form przy­pa­da­ją­ca na rok 1864, z Gri­pen­sted­tem ja­ko mi­ni­strem fi­nan­sów, po­ło­ży­ła fun­da­ment pod jed­ną z naj­cie­kaw­szych trans­for­ma­cji go­spo­dar­czych prze­ło­mu wie­ków.

W 1890 ro­ku Szwe­cja mo­gła się po­chwa­lić no­wo­cze­sną unią han­dlo­wą z Fran­cją, unia­mi mo­ne­tar­ny­mi z są­sia­du­ją­cy­mi pań­stwa­mi skan­dy­naw­ski­mi, naj­szyb­szym wzro­stem go­spo­dar­czym i jed­ną z naj­lep­szych uczel­ni tech­nicz­nych na kon­ty­nen­cie. Dy­na­micz­ny wzrost go­spo­dar­czy i wzrost do­bro­by­tu na prze­ło­mie wie­ku po­zwo­lił kró­le­stwu wal­czyć o pal­mę pierw­szeń­stwa ze Sta­na­mi Zjed­no­czo­ny­mi Ame­ry­ki.

Mo­że dla­te­go też fa­scy­na­cja so­cja­li­zmem do­tar­ła tu sto­sun­ko­wo póź­no. Ale kie­dy wresz­cie le­wi­ca do­bra­ła się do wła­dzy, to szyb­ko nad­ra­bia­ła stra­co­ne la­ta. W la­tach 70. sto­pa po­dat­ko­wa wzro­sła nie­mal dwu­krot­nie. Wpro­wa­dzo­no po­da­tek od nad­mier­ne­go bo­gac­twa, co mia­ło po­móc w zni­we­lo­wa­niu dys­pro­por­cji spo­łecz­nych. Przed­się­bior­cy czy uzna­ni pi­sa­rze od­da­wa­li do 80 proc. swo­ich za­rob­ków pań­stwu.

Ho­mo sve­den­sis

W wal­ce o rów­no­upraw­nie­nie płci wpro­wa­dzo­no niezna­ne wcze­śniej za­pi­sy da­ją­ce ko­bie­tom bez­pre­ce­den­so­we przy­wi­le­je. Wy­da­wa­ło się, że zmia­ny przy­no­szą efek­ty: fak­tycz­nie wy­raź­nie wzro­sła liczb za­trud­nio­nych ko­biet. Za­ra­bia­ły one co­raz le­piej i rze­czy­wi­ście za­czę­ły za­ni­kać dys­pro­por­cje mię­dzy płcia­mi.

Jed­nak szyb­ko oka­za­ło się, że no­we roz­wią­za­nia są naj­bar­dziej do­tkli­we by­ły dla sa­mych ko­biet. Ela­stycz­ny czas pra­cy, do­dat­ki fi­nan­so­we, dłu­gie urlo­py ma­cie­rzyń­skie i urlo­py na żą­da­nie spo­wo­do­wa­ły, że pra­co­daw­cy nie­chęt­nie awan­so­wa­li ko­bie­ty. A dzia­ło się to wte­dy, kie­dy ich ko­le­żan­ki z in­nych państw Eu­ro­py za­czy­na­ły ro­bić za­wrot­ne ka­rie­ry biz­ne­so­we.

Cie­ka­we, że w tym sa­mym okre­sie w USA wpro­wa­dzo­no po­dob­ny me­cha­nizm, ty­le, że do­ty­czył on mniej­szo­ści ra­so­wych. Spe­cjal­ne kwo­ty za­trud­nie­nio­we dla Afro­ame­ry­ka­nów po­zwo­li­ły im wejść na ry­nek pra­cy, jed­nak za­wsze po­dejrz­li­wie pod­cho­dzo­no do ich kom­pe­ten­cji i blo­ko­wa­no ścież­kę awan­su na­wet tych naj­bar­dziej pra­co­wi­tych i zdol­nych.

W 1995 ro­ku Szwe­cja mia­ła je­den z naj­niż­szych współ­czyn­ni­ków ko­biet na sta­no­wi­skach me­ne­dże­rów. Po­nad­to wy­so­kie po­dat­ki i kosz­ty pra­cow­ni­cze spo­wo­do­wa­ły, że szwedz­kie fir­my sta­wa­ły się co­raz mniej kon­ku­ren­cyj­ne. Ale le­wi­co­wy rząd nie pod­da­wał się pra­wom ryn­ku. Za po­mo­cą wy­so­ki­mi ba­rier han­dlo­wych ogra­ni­czał do­stęp tań­szych pro­duk­tów z za­gra­ni­cy.

W 1970 ro­ku, w przed­dzień naj­więk­szych so­cja­li­stycz­nych re­form, Szwe­cja by­ła na czwar­tym miej­scu na świe­cie pod wzglę­dem do­cho­du na­ro­do­we­go na gło­wę miesz­kań­ca. Dwa­dzie­ścia lat póź­niej – na trzy­na­stym. Przez te wszyst­kie la­ta re­al­ne pen­sje wzro­sły za­le­d­wie o je­den punkt pro­cen­to­wy. Skur­czy­ła się pro­duk­cja prze­my­sło­wa, a bez­ro­bo­cie w koń­cu lat 80. się­gnę­ło już bli­sko 13 proc. Ale też ni­gdy wcze­śniej tak bar­dzo nie opła­ca­ło się być bez­ro­bot­nym w Szwe­cji.

„Szwedz­ki eks­pe­ry­ment XX wie­ku, po­dob­nie jak eks­pe­ry­ment so­wiec­ki, był eks­pe­ry­men­tem eko­no­micz­nym (nie tyl­ko po­dat­ko­wym), a tak­że eks­pe­ry­men­tem spo­łecz­nym" – pi­sał pro­fe­sor Jan Wi­niec­ki. W ar­cy­in­te­re­su­ją­cym opra­co­wa­niu zwra­cał uwa­gę, że rzą­dzą­cy sta­wia­li so­bie nie ce­le eko­no­micz­ne, ale spo­łecz­ne. Eli­ty so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne wie­rzy­ły, że świat moż­na uszczę­śli­wiać tyl­ko za po­mo­cą „in­ży­nie­rii spo­łecz­nej". Fi­lo­zo­fia nie­wie­le róż­ni­ła się od fi­lo­zo­fii ko­mu­ni­stycz­nych przy­wód­ców w ZSRR – „praw­da, że in­ny­mi me­to­da­mi, ale też ogra­ni­cza­jąc wol­ność i pry­wat­ność" – pi­sał prof. Wi­niec­ki. Szwedz­ka le­wi­ca chcia­ła stwo­rzyć no­we­go so­cja­li­stycz­ne­go czło­wie­ka. Wi­niec­ki przez ana­lo­gię do ho­mo so­vie­ti­cu­sa na­zwał go ho­mo sve­den­sis.

Im trud­niej­sza by­ła sy­tu­acja go­spo­dar­cza, tym bar­dziej dra­stycz­ne sta­wa­ły się re­gu­la­cje i tym su­row­szy in­ter­wen­cjo­nizm. Nie mo­gąc po­do­łać fi­nan­so­wa­niu swo­je­go nie­na­tu­ral­ne­go sys­te­mu, rzą­dzą­cy mu­sie­li przej­mo­wać kon­tro­lę nad wy­dat­ka­mi i za­cho­wa­nia­mi swo­ich oby­wa­te­li. Szwe­cja sta­wa­ła się kra­jem co­raz bar­dziej znie­wo­lo­nym. Sy­tu­acja roz­wi­ja­ła się bo­wiem zgod­nie z teo­rią Lu­dwi­ga von Mi­se­sa, au­striac­kie­go eko­no­mi­sty uro­dzo­ne­go we Lwo­wie pod ko­niec XIX w., któ­ry twier­dził, że ogra­ni­cze­nie wol­no­ści go­spo­dar­czych mu­si pro­wa­dzić do dal­szej de­gra­da­cji swo­bód oby­wa­tel­skich. Pań­stwo mu­sia­ło więc re­gu­lo­wać nie tyl­ko cła, po­dat­ki i za­rob­ki, ale też spo­sób, w ja­ki oby­wa­te­le wy­da­wa­li co­raz cię­żej do­stęp­ne za­so­by.

Pod ko­niec lat 80. pań­stwo szwedz­kie po­dej­mo­wa­ło już nie­mal wszyst­kie de­cy­zje za swo­ich oby­wa­te­li. Rząd de­cy­do­wał o do­bo­rze szko­ły, przed­szko­la, o tym, ile kto po­wi­nien wy­da­wać na miesz­ka­nie, a ile na wy­po­czy­nek. Szwedz­ki mo­del ozna­czał sys­tem, w któ­rym – bez zna­ne­go z cza­sów PRL po­li­cyj­ne­go znie­wo­le­nia – uda­ło się w peł­ni pod­po­rząd­ko­wać ży­cie oby­wa­te­li urzęd­ni­czym de­cy­zjom.

Im spra­wie­dliw­szy (w prze­ko­na­niu le­wi­cy) sta­wał się szwedz­ki świat, tym bar­dziej nie­zno­śny ro­bił się dla oby­wa­te­li, przy­gnie­cio­nych po­dat­ka­mi i re­gu­la­cja­mi. W koń­cu lat 90. udział po­dat­ków w PKB do­cho­dził do 57 proc., a każ­da ko­lej­na ich pod­wyż­ka po­wo­do­wa­ła spa­dek wpły­wów do bu­dże­tu.

Po­wrót do rze­czy­wi­sto­ści

Pod ko­niec lat 80. rzą­dzą­cy po­szli po ro­zum do gło­wy i za­czę­li de­re­gu­lo­wać. Naj­pierw po­wo­li ob­ni­ża­jąc pod­sta­wo­wą sto­pę po­dat­ku do­cho­do­we­go, tnąc po­da­tek od nie­ru­cho­mo­ści i trans­ak­cji fi­nan­so­wych. Rów­no­le­gle za­ostrza­no po­li­ty­kę an­ty­in­fla­cyj­ną. Po pierw­szych suk­ce­sach przy­spie­szo­no tem­po re­form i już na po­cząt­ku lat 90. więk­szość branż, z wy­jąt­kiem ryn­ku pra­cy, zli­be­ra­li­zo­wa­no.

Znie­sio­no po­da­tek od nad­mier­ne­go bo­gac­twa, co za­owo­co­wa­ło po­wro­tem ka­pi­ta­łu do kra­ju. Zli­kwi­do­wa­no ogra­ni­cze­nia ce­no­we, a wraz z ni­mi wie­lo­war­stwo­we do­pła­ty, któ­re na­ro­sły przez 20 lat in­ży­nie­rii so­cja­li­stycz­nej. Rząd za­brał się za wy­prze­daż swo­ich nie­ru­cho­mo­ści i udzia­łów w fir­mach oraz ban­kach.

Po­łą­cze­nie dys­cy­pli­ny wy­dat­ko­wej, twar­dej po­li­ty­ki an­ty­in­fla­cyj­nej z ob­niż­ką świad­czeń so­cjal­nych przy­nio­sło efek­ty. W cią­gu 15 lat uda­ło się pań­stwu szwedz­kie­mu wy­co­fać z du­żej czę­ści so­cja­li­stycz­nych eks­pe­ry­men­tów, czy, jak to na­zy­wa prof. Wi­niec­ki, „maj­ster­ko­wa­nia fi­nan­so­we­go". Do­pro­wa­dzi­ło do wzro­stu re­al­nych płac o 35 proc. Był to je­den z naj­więk­szych sko­ków w Eu­ro­pie, nie li­cząc państw daw­ne­go blo­ku so­wiec­kie­go.

Naj­waż­niej­szą re­for­mą spo­łecz­ną by­ło wpro­wa­dze­nie vo­uche­rów edu­ka­cyj­nych. Pie­nią­dze po­dat­ni­ka wę­dro­wa­ły te­raz za uczniem nieza­leż­nie od te­go, do ja­kiej szko­ły ro­dzi­ce zde­cy­do­wa­li się go po­słać. Bo zno­wu de­cy­do­wa­li ro­dzi­ce, a nie pań­stwo. Za­ska­ku­ją­co szyb­ko pod­niósł się po­ziom szwedz­kich szkół, któ­re w cza­sie kil­ku­na­stu lat dzia­ła­nia le­wi­co­we­go mo­de­lu dra­ma­tycz­nie pod­upa­dły i ob­ni­ży­ły stan­dar­dy edu­ka­cyj­ne. Me­cha­nicz­nie przy­dzie­la­ne do­ta­cje dla pu­blicz­nych uczel­ni za­czę­to za­stę­po­wać kre­dy­ta­mi dla stu­den­tów.

Po­życz­ki edu­ka­cyj­ne po­zwa­la­ją dziś Szwe­dom po­dej­mo­wać na­ukę na naj­lep­szych uczel­niach świa­ta. Kre­dyt jest udzie­la­ny na bar­dzo do­god­nychwarunkach i spłacany do końca życia. Choć pozostał znaczącym obciążeniem budżetu państwa, to szybko pozwolił odrobić stracone lata w szwedzkiej edukacji.

Szwecja przeprowadziła też – w podobnym czasie co Polska – reformę systemu emerytalnego. Drastycznie ograniczono państwowy fundusz emerytalny, wprowadzono prywatny filar redystrybucyjny. Według nowych przepisów każdy zatrudniony może 2,5 proc. swoich zarobków (przed opodatkowaniem) zainwestować i w przyszłości otrzymywać uzupełnienie państwowej emerytury.

System ten doskonale zdaje egzamin. Może dlatego, że pieniędzmi nie zarządzają wskazane przez rząd fundusze, ale dowolne instytucje finansowe, w tym większość banków, które spełniają kryteria. To zapewniło konkurencję między firmami zarządzającymi pieniędzmi i drastyczne obniżenie kosztów obsługi.

Budżet zyskał również na odejściu od socjalistycznego systemu przyznawania rent i długoterminowych zwolnień lekarskich. Liczba osób przebywających na permanentnym zwolnieniu spadła o 150 tys. Niezłe osiągnięcie jak na kraj liczący na niespełna 10 milionów obywateli.

Rządy premiera Johna Fredrika Reinfeldta, często opisywane przez pryzmat czysto ekonomicznych decyzji, ostatecznie nie tylko odwróciły destrukcyjne mechanizmy antyrynkowe, ale przywróciły też Szwedom wolność. Dały prawo do bogacenia się, do wybierania własnej ścieżki kariery. Szwedzka etyka pracy – mocno nadwerężona w czasie socjalistycznego eksperymentu – znów zaczyna być wartością.

Wyjście awaryjne

Reformy przeprowadzone po 2006 roku, liberalizujące rynek pracy, wprowadzające elastyczne formy zatrudnienia i ograniczające nadużycia przywilejów dla kobiet, wpłynęły na wzrost wydajności i jakości szwedzkiego przemysłu. Co prawda wiele starych szwedzkich firm jak, Volvo czy Ericsson nie zdołało odzyskać świetności z lat 50-ych, ale i tu obserwujemy znaczącą poprawę. Rośnie produkcja i eksport przemysłu elektronicznego oraz motoryzacyjnego.

Dwudziestu zmarnowanych lat nie będzie łatwo odrobić, ale dzisiejsze sukcesy gospodarcze i społeczne niosą jedno optymistyczne przesłanie dla wszystkich państw błądzących w socjalistycznych złudzeniach – że jest wyjście awaryjne. Kapitalizm to nie jest zdradzona żona. Rynek się nie obraża. Zawsze można – i Szwecja pokazuje, że zawsze warto – wrócić. Do fundamentalnych wartości obrony praw człowieka i wolności gospodarczych.

Tomasz Wróblewski jest redaktorem naczelnym „Rzeczpospolitej". Opublikował m. in. biografię 42. prezydenta Stanów Zjednoczonych pt. „Bill Clinton",  oraz podręcznik dziennikarstwa pt. „Pisać skutecznie" (razem z Ewą Wilcz-Grzędzińską)

Szwedzkie państwo dobrobytu upadło z hukiem. Porzuciwszy lewicową utopię, Szwedzi przeprosili się ze zdrowymi zasadami wolnorynkowej gospodarki

Wy­znaw­cy Joh­na Key­ne­sa nie­co spu­ści­li w tym ro­ku z to­nu. Ar­gu­ment, że zma­so­wa­ne wy­dat­ki pań­stwa są le­kar­stwem na kry­zys, po­legł w zde­rze­niu z rze­czy­wi­sto­ścią. Pa­cjent do­go­ry­wa. Go­spo­dar­ki Eu­ro­py i Ame­ry­ki po­grą­żo­ne są w naj­więk­szym kry­zy­sie od cza­sów wiel­kiej de­pre­sji. Tej sa­mej, któ­rą wspo­mnia­ny bry­tyj­ski eko­no­mi­sta, z po­dob­nym skut­kiem, ku­ro­wał 70 lat te­mu. Key­nes po­wró­cił do mu­zeum szko­dli­wych idei, ale le­wi­ca tak ła­two się nie pod­da­je.

Pięt­no so­cja­li­zmu

Dziś le­wi­co­we ha­sło brzmi: bodź­ce - nie, so­cja­lizm – tak. Ja­ko ar­gu­ment le­wi­co­wi pu­bli­cy­ści przy­wo­łu­ją przy­pa­dek Szwe­cji. Z bli­sko 4,5-pro­cen­to­wym wzro­stem go­spo­dar­czym, nad­wyż­ką bu­dże­to­wą, ma­le­ją­cym bez­ro­bo­ciem i dru­gą naj­sil­niej­szą wa­lu­tą na świe­cie, na tle za­dłu­żo­nej po uszy Eu­ro­py, Szwe­cja wy­glą­da jak wy­bryk na­tu­ry. Po co szu­kać da­lej i na­wo­ły­wać do ryn­ko­wych re­form, sko­ro moż­na po­wie­lić szwedz­ki mo­del – zda­ją się mó­wić le­wi­cow­cy.

Moż­na. Rzecz tyl­ko w tym, że szwedz­ki mo­del cu­du go­spo­dar­cze­go nie ma nic wspól­ne­go z so­cja­li­zmem. Prze­ciw­nie. To je­den z naj­no­wo­cze­śniej­szych i pro­ryn­ko­wych sys­te­mów spo­łecz­no­ – go­spo­dar­czych w Eu­ro­pie, je­śli nie na ca­łym świe­cie. W ran­kin­gu World Eco­no­mic Fo­rum Szwe­cja zna­la­zła się w tym ro­ku na 2. miej­scu pod wzglę­dem kon­ku­ren­cyj­no­ści, za­raz po Szwaj­ca­rii. Na in­dek­sie Eco­no­mic Fre­edom, wska­zu­ją­cym pań­stwa naj­bar­dziej przy­ja­zne dla biz­ne­su, Szwe­cja zna­la­zła się na 21. miej­scu. Przed Bel­gią, Fran­cją, Niem­ca­mi i oczy­wi­ście Pol­ską.

To praw­da, że Szwe­cja nie za­wsze by­ła kra­jem mle­kiem i wol­no­ścią go­spo­dar­czą pły­ną­cym. So­cja­lizm od­ci­snął tu pięt­no swo­jej 20-let­niej obec­no­ści. La­ta 70. i 80. po­przed­nie­go wie­ku, cza­sem jesz­cze na­zy­wa­ne przez le­wi­co­wych ide­ali­stów „szwedz­kim mo­de­lem", tra­gicz­nie za­pi­sa­ły się w hi­sto­rii kra­ju. Wy­star­czy­ło po­ko­le­nie, że­by z jed­ne­go z naj­bo­gat­szych państw na zie­mi Szwe­cja sto­czy­ła się na sam dół eu­ro­pej­skiej dra­bi­ny do­bro­by­tu. Sys­tem, któ­ry miał do­wieść, że le­wi­co­wa in­ży­nie­ria nie tyl­ko mo­że świat uczy­nić spra­wie­dliw­szym i rów­niej­szym, ale też za­pew­nić po­wszech­ny do­bro­byt, dziś jest ży­wym świa­dec­twem de­struk­cyj­nej ro­li so­cja­li­zmu.

Pozostało 80% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS