Pewnego razu młody chłopak Ignaś Paderewski bardzo się ucieszył. Ojciec trochę zaoszczędził i kupił mu piękne nowe ubranie. Było czym się cieszyć – w domu przyszłego kompozytora się nie przelewało. W nowym, szykownym stroju Ignaś czym prędzej poleciał i... wszedł na drzewo. Prawie na samej górze wisiała apetyczna gruszka. Jak było do przewidzenia, chłopak poślizgnął się, spadł z drzewa, doszczętnie niszcząc nowy nabytek. XIX wiek nie był bynajmniej czasem bezstresowego wychowania, tak że przerażony młodzieniec czekał na karę ojca. Gdy ten o wszystkim się dowiedział, rzekł: „A więc, Ignasiu, spotkał cię niefortunny wypadek; okazałeś się bardzo lekkomyślny i samolubny. Nie ukarzę cię jednak, ale będziesz musiał długo czekać na nowe ubranie – i to będzie twoja kara – kara dostateczna. Innej ci nie wymierzę".
Dorosły Paderewski do końca życia pamiętał ten epizod. Gdy go wspominał, podkreślał, jak wielką jego ojciec wykazał wówczas rozwagę i sprawiedliwość. Czasem o człowieku więcej niż dziesiątki czynów mówią właśnie takie wspomnienia. A wybitny pianista był człowiekiem nader prawym i wrażliwym. Po odrodzeniu II RP włączył się czynnie w jej życie publiczne, szybko dochodząc do najwyższych funkcji. Jednak nowe, przybrane przez niego szaty polityka, też bardzo szybko się zniszczyły. Dlaczego tak się stało?
Paderewski kierował rządem praktycznie przez cały 1919 r. – od 16 stycznia do 9 grudnia. To wtedy zaczęto budować nową Polskę – kształtować jej granice, organizować prawo, administrację. Andrzej Chwalba w najnowszej książce poświęconej temu okresowi napisał: „W roku 1919 szukano odpowiedzi na pytanie: jak żyć bez zaborców i okupantów, jak skutecznie jako państwo funkcjonować?".
Do udzielenia odpowiedzi na to pytanie nie wystarczyłby zwykły przeciętny biurokrata na czele rządu. Potrzebny był ktoś gwarantujący większy, może wręcz artystyczny rozmach działania. Jeżeli bowiem spróbowalibyśmy zebrać najważniejsze problemy, z którymi musiał borykać się w tym czasie rząd, to ich lista okazałaby się bardzo długa. Trwała konferencja pokojowa, w trakcie której decydował się ostateczny kształt granic II RP. Na miejscu był co prawda Roman Dmowski, ale Paderewski (piastujący również funkcję ministra spraw zagranicznych) też musiał się zjawić. Na miejscu natomiast trwała ostra walka między prawicą a lewicą, przeprowadzono pierwsze demokratyczne wybory do Sejmu Ustawodawczego, a różnoracy politycy dopiero zaczynali się odnajdywać w roli parlamentarzystów swojego niepodległego państwa. Trzeba było pilnować procesu zrastania się trzech różnych zaborów, a także opanować sytuację finansową. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, jakim politykiem był w tych trudnych okolicznościach Paderewski.
Celebryta swoich czasów
Polityków dyletantów jest aż zanadto. Nie mam do tego ani ochoty, ani przygotowania, ani też temperamentu. Władza mnie nie nęci, powaga ojca narodu nie pociąga, pośledniejsze stanowisko pożytecznego syna Ojczyzny najzupełniej mi wystarcza" – pisał Paderewski w roku 1910 w liście do Romana Dmowskiego. Czy po kilku latach zmienił zdanie? Okoliczności wszakże diametralnie się zmieniły, a pianista zdołał zapewne zarazić się politycznym bakcylem. Jego żona Helena Paderewska wspominała, jak mąż, godząc się na przyjęcie misji sformułowania rządu, miał stwierdzić: „To największe poświęcenie, jakiego człowiek może się podjąć dla swojego kraju. Wiem, w tym momencie jestem wręcz pewien, że ceną tego urzędu będzie miłość moich rodaków i być może moje dobre imię". W tym czasie jednak rzeczywiście wydawał się idealnym kandydatem. Miał stanowić swoisty pomost między skłóconymi Piłsudskim i Dmowskim. Miał coś jeszcze: ogromne międzynarodowe uznanie i szerokie kontakty. Kapitał trudny wręcz do przecenienia w tamtym momencie dziejowym. Najlepiej to przedstawiał Adam Grzymała-Siedlecki: „Sale, w których koncertował, natłaczały się do ostatniego ćwierćmetra kwadratowego, a po ostatnim jego akordzie estrada przeistaczała się w nieprzebrany ogród kwiecia. Niezdawkowa jego umysłowość i czar w sposobie bycia sprawiały, że towarzystwa »księcia pianistów« szukała elita umysłowa każdego kraju".