W Polsce znana jest opublikowana cztery lata temu pana książka „Dyktatura relatywizmu" o odchodzeniu świata od praw naturalnych. Jakby na potwierdzenie pana obaw i przestróg w Niemczech Rada Etyki postuluje teraz zniesienie zakazu kazirodztwa. Czy w chrześcijańskiej Europie nauka Kościoła poszła las?
Moim zdaniem Kościół sam ponosi sporą odpowiedzialność za panującą dziś dyktaturę relatywizmu. Relatywizm postępuje i staje się coraz bardziej totalitarny. Po prostu Kościół zaczął się wycofywać i przestał przeciwstawiać relatywizmowi swoją prawdę. A kiedy w bitwie jedna strona się cofa, nieprzyjaciel idzie do przodu. W tej chwili relatywizm postępuje naprzód w całej Europie, w całym świecie chrześcijańskim. Niestety, Kościół przestał być Kościołem walczącym. Stał się Kościołem dialogującym. Dlatego zwycięża relatywizm.
Co więc powinien zrobić Kościół, żeby stawić czoło tej ofensywie relatywizmu?
W historii Kościół przez wieki głosił swoją prawdę, przeciwstawiając ją błędnym ideom. Na przykład w IV wieku sobór nicejski ogłosił prawdę o Trójcy Świętej przeciwko arianom. Sobór w Efezie dał odpór monofizytom. Sobór trydencki ogłosił dekret o sakramentach, przeciwstawiając się teologii protestanckiej. Potem, w obliczu zagrożenia liberalnymi ideami, Kościół ogłosił dogmat o nieomylności papieża. Dzisiaj głoszone są błędne teorie odnoszące się nie tyle do chrystologii, ile do antropologii. I dotyczą one raczej sfery moralności niż wiary. Kościół powinien więc dzisiaj wyraźnie powiedzieć, że człowiek ma jedną, niezmienną naturę, której nie można zmienić, bo ma stały i obiektywny charakter. W tej naturze ludzkiej zakorzenione są prawa naturalne. Kościół powinien zdefiniować istnienie prawa naturalnego, wpisanego w serce każdego człowieka. Z tego prawa wynika wiele przykazań, zaleceń. I są to niepodważalne zasady, o czym mówił zresztą Benedykt XVI. Kościół powinien ogłosić także prawdę o rodzinie, wskazując na niepodważalne zasady, jak choćby tę, że rodzinę mają prawo tworzyć tylko kobieta i mężczyzna. Powinien wskazać na naturalny i nierozwiązywalny charakter rodziny, określając przy tym prawa i obowiązki jej członków.
A więc trzeba Soboru Watykańskiego III?