Scena z filmu „Teoria wszystkiego": promotor Stephena Hawkinga, fizyk Dennis Sciama, rozdaje swoim doktorantom kartki z zestawem zadań do rozwiązania. – To oddzieli mężczyzn od pętaków – zapowiada groźnie. Na następnym spotkaniu zbiera rozwiązania i szydzi z nich bez litości. Hawking, który o zadaniach zwyczajnie zapomniał, jak zwykle się spóźnia. Wręcza profesorowi rachunki nabazgrane na odwrocie kolejowego rozkładu jazdy. – Jednego nie zdążyłem – tłumaczy. Sciama przegląda obliczenia i mina mu rzednie: najbardziej leniwy doktorant w grupie, najgorzej rokujący, przeszedł próbę jako jedyny. Ale też Hawking miał po swojej stronie atut niebagatelny – był geniuszem.
Dwa wyświetlane ostatnio na naszych ekranach filmy poświęcone są dwóm geniuszom XX wieku. W „Grze tajemnic" widzimy epizod wojenny z życia Alana Turinga, twórcy podstaw informatyki, natomiast „Teoria wszystkiego" opowiada o Stephenie Hawkingu, astrofizyku na wózku inwalidzkim, który zdążył stać się światową ikoną. Obydwa dokonania wybijają się z zalewu filmowej pulpy, gdzie z upodobaniem relacjonuje się przygody morderców, gangsterów, dilerów, płatnych zabójców i podobnych im rzeźników. Na tym tle szlachetne zmagania o odczytanie szyfrowanych komunikatów wroga podczas II wojny światowej czy prace nad przeniknięciem fenomenów wszechświata stają się cenną odmianą. Nie żeby była to wyraźna tendencja we współczesnym kinie, na to mamy za mało przykładów, ale wespół z „Pięknym umysłem" z 2001 roku można zaliczyć rzeczone filmy do nurtu „geniusz story", który oby miał więcej tak udanych realizacji.
Bohaterami wymienionych tytułów są przedstawiciele nauk ścisłych. Jak wiadomo, w naszych czasach pracuje większość fizyków, którzy działali na ziemi kiedykolwiek; w tej armii oprócz zwykłych, niczym niewyróżniających się robotników nauki zdarzają się indywidualności, które doprowadzają do przełomów. To im zawdzięczamy progres w nauce. Bohater „Pięknego umysłu" John Nash jest matematykiem, podobnie jak Alan Turing. Hawking zajmuje się astrofizyką i kosmologią, pracuje nad połączeniem teorii kwantowej z grawitacją, gdzie bez zawiłej i nieprzyjemnej matematyki nie ma wstępu. Wydaje się, że dokonania ścisłowców są bardziej spektakularne, a ich postaci ciekawsze do przedstawienia na ekranie.
Z filmów poświęconych wielkim naukowcom starszych generacji warto wymienić „Einsteina" z 2010 roku oraz „Miłość i ewolucję" z 2009. Pierwszy, jak sam tytuł wskazuje, opowiada o twórcy teorii względności, drugi zaś cofa się aż do XIX wieku, kiedy Karol Darwin formułował teorię ewolucji. Filmy te może nie dorównują wymienionym wcześniej, ale pokazani w nich fizyk i biolog należą do najpotężniejszych umysłów, jakimi dysponowała ludzkość. Jeśli ktoś zasługuje na miano geniuszy, to z całą pewnością ci dwaj.
Świat jest szyfrem
Film o Turingu „Gra tajemnic" obejmuje epizod z jego krótkiego żywota związany z łamaniem niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma. „Piękna", wzdycha Turing, gdy pokazują mu zdobyty na Niemcach egzemplarz. O dokonaniach Polaków w łamaniu Enigmy nie ma w filmie ani słowa; inna sprawa, że Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski rozpracowali wersję maszyny z roku 1932, trójwirnikową. Po dodaniu przez Niemców czwartego wirnika liczba kombinacji Enigmy wzrosła niepomiernie; ponadto w okna zaglądała wojna, więc Polacy przekazali wyniki swoich prac Francuzom i Anglikom. W Wielkiej Brytanii utworzono specjalny ośrodek kryptologiczny w Bletchley Park, gdzie pod wodzą Alana Turinga łamano zabezpieczenia niemieckich szyfrów.
Oczywiście Bletchley dysponowało polskimi osiągnięciami, ale nie ma pewności, że Turing z nich skorzystał – miał zwyczaj nie przejmować się cudzymi rozwiązaniami i atakował problem od zera, po swojemu. Od początku jako fanatyk maszyn był zwolennikiem poglądu, że walkę z niemiecką maszyną może wygrać tylko inna maszyna, którą należy zbudować. Od razu też przystąpił do jej konstruowania. W filmie widzimy urządzenie obliczające składające się z obracających się tarcz, które jednak nie daje wyników w czasie rzeczywistym. Aby przemielić miliony kombinacji, ów prapraprzodek dzisiejszych komputerów potrzebuje dni; przełomowa idea przychodzi w knajpie, gdzie mało towarzyski Turing zostaje zaciągnięty przez kolegów.
Z kolei „Teoria wszystkiego" obejmuje okres życia Stephena Hawkinga od studiów i doktoratu aż do zdobycia ogólnoświatowej sławy. Tuż przed doktoratem zdiagnozowano u niego stwardnienie zanikowe boczne, które objawia się zanikiem neuronów odpowiedzialnych za motorykę. Sam mózg, myślenie, na tym nie cierpi. „Twoje myśli się nie zmienią, ale ostatecznie nikt nie będzie wiedział, jakie są", ostrzega go lekarz. Widać, jak Hawking potyka się o własne nogi, jak z mozołem wspina się po schodach, jak siada na swym pierwszym wózku.