Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę dyrektorki szkoły odwołanej przez burmistrza po tym, jak okazało się, że jest ona autorką obraźliwych wpisów, w których wulgarnie komentowała wygląd i wymowę innych osób oraz ich stosunek do sytuacji społeczno-politycznej w kraju.
Niepotwierdzony atak hakerski
Wcześniej Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu uznał, że w tej sytuacji wystąpił przypadek szczególnie uzasadniony, o którym mowa w art. 66 prawa oświatowego. Przepis ten pozwala na odwołanie nauczyciela ze stanowiska kierowniczego w trakcie roku szkolnego, bez wypowiedzenia. WSA nie przyjął argumentacji dyrektorki, że jej posty to efekt ataku hakerskiego, bo ukazywały się one od co najmniej dwóch lat. Jeśli zaś taka wersja zdarzeń byłaby prawdziwa, to powinna ona zgłosić włamanie odpowiednim służbom, a także – z uwagi na wykonywany zawód – publicznie oświadczyć, że wpisy nie wyszły spod jej ręki. Usunięcie całego konta należałoby uznać za próbę ukrycia obciążających faktów.
Czytaj więcej
Stojący na czele placówki nie może odmówić udzielenia informacji publicznej, zwłaszcza, gdy dosta...
Słowne ataki w sprzeczności z misją szkoły
Sąd wskazał, że dyrektorka powinna zdawać sobie sprawy, iż jej wypowiedzi mogą negatywnie wpłynąć na postrzeganie jej jako osoby cieszącej się autorytetem i doprowadzić do postawienia jej różnego rodzaju zarzutów. Od nauczyciela oczekuje się bowiem najwyższych kwalifikacji moralnych – także w życiu prywatnym. A ten manifestujący pogardliwy stosunek do innych, zaprzecza wychowawczej i edukacyjnej misji szkoły, którą zarządza.
WSA powołał się na linię orzeczniczą sądów administracyjnych, które uznają, że jeśli szkoła lub placówka oświatowa cierpi z powodu działalności jej kierownika, to przesłanka do jego odwołania – zgodnie z przepisami prawa oświatowego – zostaje spełniona.