Chińczycy i Amerykanie zdominowali najnowsze globalne zestawienie najwyżej wycenianych startupów. Jak podaje CB Insights, w Top 10 jednorożców (młodych, innowacyjnych spółek, których wartość przekracza 1 mld dol.) nie ma ani jednego przedstawiciela z Europy. Choć na naszym kontynencie spółek zaangażowanych w nowe technologie nie brakuje, to inne regiony świata konsekwentnie nas dystansują. Jak twierdzą eksperci, hamulcem dla innowacji jest struktura UE i jej regulacje.
Europejskie startupy mają trudniej
W zestawieniu najbardziej wartościowych startupów jest sześć spółek z USA, trzy z Chin i jedna z Indii. Na podium są pekiński ByteDance, spółka matka TikToka (wyceniany na 140 mld dol.), Didi, czyli chiński odpowiednik Ubera (z waluacją na poziomie 56 mld dol.) oraz SpaceX, kosmiczna firma Elona Muska (46 mld dol.). Poza tym w gronie jednorożców gigantów są choćby Palantir, Airbnb czy Epic Games. Nawet analizując grono największych na świecie fintechów, gdzie Europa ma swojego reprezentanta, czyli najwyżej wyceniany startup naszego kontynentu – szwedzką Klarnę, musimy się zadowolić dopiero ósmą pozycją. W takim rankingu branżowym wyprzedza nas choćby Grab z Singapuru (9,7 mld dol. wyceny), amerykański Stripe (2 mld dol.) czy brazylijski Nubank (1,4 mld dol.).
– Europa, w przeciwieństwie do USA i Chin, nie jest jednolitym państwem, co powoduje, że każde przedsięwzięcie startujące na Starym Kontynencie i mające ambicje ponadnarodowe musi uwzględniać zarówno regulacje unijne, jak i przepisy lokalne. Tym samym wejście na kilkadziesiąt rynków wymaga uwzględnienia tych przepisów oraz na starcie uwzględnienia w projektach kwestii wielu walut i języków – analizuje przyczynę europejskiej niemocy Marek Lose, managing partner w Unity Group.
Jego zdaniem Europę od Stanów Zjednoczonych i Chin odróżnia przeregulowanie gospodarki, które ogranicza innowacyjność. – Tych barier nie mają USA i Chiny, co powoduje, że rozwiązania i projekty oparte na przetwarzaniu i zaawansowanej analizie danych powstają właśnie tam – tłumaczy Lose.