Po pierwsze, jako niezgodne subsydiarnością wymaganą przepisem zawartym w art. 228 ust. 1 Konstytucji – jeśli zagrożenie można zwalczać przy pomocy stanu epidemii (jako zwykłego środka konstytucyjnego), to bezprawne byłoby ogłaszanie któregoś ze stanów nadzwyczajnych przewidzianych w tym przepisie; a zagrożenie można zwalczać zwykłymi środkami, skoro nie udaje się wykazać, że chociaż jeden człowiek może ucierpieć pod względem epidemicznym, a więc zdrowotnym, tylko dlatego, że nie zdewastowano ustroju Państwa Polskiego poprzez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego i związane z tym stosowanie nie tylko ograniczenia z art. 228 ust. 6-7 Konstytucji, ale także ogólne wzmocnienie władzy wykonawczej kosztem innych władz państwowych i szerzej publicznych (samorządów).
Po drugie, karykaturalne byłoby Państwo, które mając stosunkowo niskie wskaźniki zakażenia wirusowego wprowadza stan wyjątkowy, gdy inne państwa „odmrażają" swoje gospodarki.
Po trzecie, wbrew twierdzeniom zwolenników wprowadzenia stanu klęski żywiołowej groziłyby nam miliardowe odszkodowania za taki stan; np. Pani Profesor Łętowska tak bardzo chce jakiegoś stanu nadzwyczajnego, że nawet w cudowny sposób „derogując" orzecznictwo i doktrynę (np. uchwała SN, III CZP 5/11 i piśmiennictwo prawnicze komentujące to orzeczenie) zawęża pojęcie „strat majątkowych", o których mowa w art. 228 ust. 4 Konstytucji.
Czytaj także:
Ewa Łętowska: teza Waldemara Gontarskiego o groźbie miliardowych odszkodowań jest błędna