Pomysł, aby ukraińscy uczniowie, którzy kilka tygodni temu przyjechali do Polski, zdawali wkrótce egzaminy z mickiewiczowskich „Dziadów”, jest absurdalny. To tak, jakby nieznającym niemieckiego młodym Polakom kazać zdawać egzamin z dzieł Goethego w niemieckiej szkole.
Dziś próbuje się na siłę wtłoczyć niektóre ukraińskie dzieci w polski system edukacji. Bez znaczenia jest brak znajomości języka, nawet łacińskiego alfabetu, czy kompletne oderwanie od realizowanych w Ukrainie edukacyjnych programów. Takie podejście pogłębia jedynie dezorientację przybyłych. Oczywiście wszystko można podpiąć pod szczytne hasła pomocy, tolerancji, równości, otwartości. Tyle że hasła te muszą firmować działania racjonalne.