Adwokatura nie jest już ani elitarna ani egalitarna. W samej Warszawie jest blisko 6,5 tys. adwokatów, co powoduje, że wybory samorządowe odbywają się wśród anonimowych osób, w grupie, która jest wycinkiem społeczeństwa, ze wszystkimi jego różnicami. Są różnice majątkowe, są też polityczne i światopoglądowe. Dopóki adwokatura była grupką ludzi, często wykonujących zawód z pokolenia na pokolenie, można było utrzymać zewnętrzną jedność środowiska. Teraz przy łącznie 19 tys. adwokatów w Polsce i łatwości w publicznym prezentowaniu myśli i poglądów jest to absolutnie niewykonalne. To co kiedyś było nie do pomyślenia we wzajemnych relacjach teraz jest standardem. Internet zabija adwokackie autorytety.