Rzadko mi się zdarza bronić legislacyjnych pomysłów i prawniczych opinii Jarosława Kaczyńskiego, ale tym razem muszę zrobić wyjątek. Chodzi o zarzut, że jego propozycja ograniczenia liczby kadencji organów samorządowych już od najbliższych wyborów narusza konstytucyjną zasadę niedziałania prawa wstecz. Krytycy zarówno z opozycji, jak i obozu władzy prześcigają się w cytowaniu łacińskiej zasady lex retro non agit, chyba nie bardzo zdając sobie sprawę, co ona tak naprawdę oznacza.
Chybiony zarzut
Ustalmy więc jedno: propozycja Jarosława Kaczyńskiego budzi wątpliwości nie dlatego, że jest nieracjonalna (bo nie jest) i działa wstecz (bo nie działa), lecz że może narusza inne standardy demokratycznego państwa prawa. W tej ostatniej sprawie musiałby się jednak wypowiedzieć Trybunał Konstytucyjny, pod warunkiem że działałby normalnie i że jego skład dawałby gwarancję obiektywnej kontroli konstytucyjności proponowanych w prawie wyborczym nowych rozwiązań legislacyjnych. Propozycja ograniczenia liczby kadencji organów samorządowych od najbliższych wyborów rodzi niepokój także z innego powodu: biorąc pod uwagę wiele wydarzeń z ostatnich kilkunastu miesięcy, można niestety podejrzewać istnienie w tej sprawie „drugiego dna" polegającego na budowaniu ordynacji wyborczej „pod siebie" i tym samym na sterowaniu wynikiem przyszłych wyborów. Ten problem był już jednak przedmiotem licznych komentarzy i spekulacji i nie ma sensu go tu rozwijać. Skupmy się może na próbie zdefiniowania, co naprawdę oznacza zasada lex retro non agit – trzeba bowiem dla dobra kultury prawnej rozwiać pewne mity, które politycy tylko podsycają.
W orzecznictwie sądowym to zdanie jest najczęściej cytowaną paremią i wiąże się z zagadnieniem tzw. retroaktywności prawa. Przyjmuje się, że w polskim języku prawniczym upowszechnił ją Stanisław Wróblewski, prawnik żyjący na przełomie XIX i XX w. W teorii prawa problem retroaktywności opisuje się następująco: „Norma prawna (...) ma wpływać na czyjeś postępowanie, a to możliwe jest jedynie w odniesieniu do postępowania przyszłego. Norma, która zakazywałaby lub nakazywała coś czynić w czasie, który minął, byłaby skrajnie niedorzeczna, bo takiego zakazu czy nakazu nie dałoby się zrealizować. Możliwe jest jednak, aby norma nakazywała w przyszłości wiązać konsekwencje prawne ze zdarzeniami, które rozegrały się w przeszłości, tzn. zanim weszła w życie. W takich sytuacjach norma wyznacza zachowanie możliwe, ale związane jest ze zdarzeniami czy stanami rzeczy, które zaistniały przed jej wejściem w życie i na które nie mamy już żadnego wpływu. Takie właśnie normy nazywa się normami retroaktywnymi" (Wronkowska 2003, s. 55).
W kręgu nieporozumień
Dodajmy, że paremii lex retro non agit towarzyszy chyba najwięcej nieporozumień i przekłamań. Jej kategoryczność sugeruje bowiem, że prawo istotnie nigdy nie działa wstecz, a ściślej rzecz biorąc, nigdy nie może działać wstecz. Tymczasem jest wręcz przeciwnie – postulat nieretroaktywności prawa jest wprawdzie ogólną i powszechnie akceptowaną zasadą, ale nie ma ona charakteru bezwzględnego i samo prawo przewiduje od niej wiele wyjątków. Dla przykładu wskażmy art. 3 k.c.: „Ustawa nie ma mocy wstecznej, chyba że to wynika z jej brzmienia i celu". Wspomniane nieporozumienia i przekłamania wynikają najprawdopodobniej z faktu, iż zasadę lex retro non agit, mającą szczególne znaczenie na gruncie prawa karnego, próbuje się niekiedy bezzasadnie rozciągać na cały system prawa.
Tymczasem nawet w prawie karnym bezwzględny charakter tej zasady jest ograniczony wyłącznie do ram wyznaczonych przepisem art. 42 ust. 1 konstytucji: „Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. Zasada ta nie stoi na przeszkodzie ukaraniu za czyn, który w czasie jego popełnienia był przestępstwem w myśl prawa międzynarodowego" (por. także art. 1 § 1 k.k.: „Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia"). Zwróćmy też uwagę, że nawet na gruncie prawa karnego bezwzględny charakter ma nie tyle zasada lex retro non agit w ogóle, ile, jeśli już, zasada lex severior poenalis retro non agit (ustawa karna surowsza nie działa wstecz) – innymi słowy, retroaktywny charakter może mieć ustawa łagodniejsza (lex benignior, lex mitior).