Prawo i Sprawiedliwość wypisało na swych sztandarach hasła wsparcia rodzin i dzietności. Realizacji tych jakże szczytnych celów miał sprzyjać program 500+, a kolejnym rozwiązaniem, przygotowanym przy okazji Polskiego Ładu, jest wypłata 12 tys. zł na drugie i kolejne dziecko. Sytuacja materialna to jednak niejedyny czynnik determinujący, czy dwoje ludzi zdecyduje się na potomstwo, bo dziś odkłada się je na później z różnych powodów.

Niestety, część małżeństw robi to m.in. dlatego, że pracodawca postrzega kobiety jako zagrożenie dla funkcjonowania firmy, bo przecież mogą one zajść w ciążę, a potem chcieć zająć się dzieckiem. Jakby tego było mało, to kobiety, które prowadzą własną działalność gospodarczą, mają jeszcze jednego przeciwnika do pokonania. To Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Świadczy o tym liczba spraw w sądach. ZUS stara się zakwestionować wysokość pobieranych przez nie świadczeń, twierdząc, że specjalnie przed urodzeniem dziecka płaciły wyższe składki tylko po to, żeby potem otrzymywać wyższe świadczenia. W przypadku jednej z nich, matki dwójki dzieci, ZUS domaga się zwrotu 100 tys. zł, powołując się na zasady współżycia społecznego. Wychodzi więc na to, że kobiety decydujące się na dziecko i zachowujące się zgodnie z prawem mogą zostać przez ZUS uznane za przestępców próbujących wyłudzić pieniądze.

Takie rzeczy dzieją się za rządów, które podobno wspierają kobiety, aby spokojnie mogły podejmować decyzje o urodzeniu dziecka. W ich obronie zamierza wystąpić rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, a eksperci wskazują na konieczność zmiany przepisów, aby ZUS nie mógł tak traktować matek.