Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie Beaty Sawickiej spotkał się z szerokim zainteresowaniem opinii publicznej oraz stał się przedmiotem licznych wypowiedzi polityków. Warto nawiązać do tej dyskusji i zastanowić się nad znaczeniem rozstrzygnięcia SA w Warszawie dla praktyki orzeczniczej w sprawach karnych.
Nietrafny owoc
Wyjaśnienia wymaga przede wszystkim powszechne i niestety często nietrafne posługiwanie się terminem „owoce zatrutego drzewa". Warto podkreślić, że odnosi się on wyłącznie do tych dowodów, które zostały zdobyte pośrednio nielegalnie. Chodzi zatem np. o sytuację, w której organy ścigania w sposób niezgodny z prawem uzyskują informację o dowodzie (np. wymuszając przemocą wyjaśnienia od oskarżonego), a następnie uzyskują ten dowód – owoc zatrutego drzewa – ale już w sposób z prawem zgodny (np. udają się na miejsce, w którym oskarżony ukrył zwłoki i legalnie w toku oględzin zabezpieczają dowody rzeczowe). Owocami zatrutego drzewa nie są zatem te dowody, które zdobyte zostały bezpośrednio nielegalnie, np. wymuszone wyjaśnienia czy dowody zabezpieczone w toku nielegalnego przeszukania.
W wypowiedziach publicznych dotyczących sprawy Beaty Sawickiej można usłyszeć, że w Polsce nie obowiązuje zasada owoców zatrutego drzewa. W świetle wspomnianego powyżej częstego niezrozumienia znaczenia tego terminu trudno precyzyjnie ustalić, co wypowiadający te słowa mają na myśli. Jeżeli jednak chodzi o to, że polskiemu prawu karnemu procesowemu nie jest znana możliwość wykluczenia dowodu ze względu na niezgodny z prawem sposób jego uzyskania, to jest to stwierdzenie nieprawdziwe. O ile jest prawdą, że przepisy prawa procesowego nie zawierają unormowania, które co do zasady nakazywałoby wykluczać nielegalnie uzyskane dowody, o tyle w kodeksie postępowania karnego istnieje szereg regulacji zakazujących wykorzystania określonych dowodów (np. art. 171 § 7 k.p.k., 186 § 1 in fine k.p.k, 199 k.p.k.).
Polskie przepisy karnoprocesowe milczą natomiast rzeczywiście na temat ewentualnej możliwości wykorzystania dowodów pośrednio nielegalnych. Może to dawać asumpt to stwierdzenia, że takie dowody są dopuszczalne, choć należy pamiętać, że granice dopuszczalności dowodów w procesie karnym nie są kształtowane wyłącznie przez przepisy kodeksu postępowania karnego, ale także przez standardy konstytucyjne i prawnomiędzynarodowe, determinowane w istotnym stopniu przez Trybunał Konstytucyjny oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka. Sprawa ta jako dość złożona wymagałaby osobnego omówienia.
Nawiązując do stwierdzeń o nieobowiązywaniu w Polsce doktryny owoców zatrutego drzewa, warto uświadomić sobie jeszcze jedną kwestię. Doktryna owoców zatrutego drzewa w Stanach Zjednoczonych została wykreowana w orzecznictwie Sądu Najwyższego i to na gruncie poprawek konstytucyjnych, których literalne brzmienie w żaden sposób nie daje asumptu do uznania, że wykluczenie dowodów na ich podstawie byłoby możliwe. Z tej zatem perspektywy także w Stanach Zjednoczonych doktryna owoców zatrutego drzewa do momentu jej wykreowania nie obowiązywała. Fenomen sądowego tworzenia reguł dotyczących wyłączania nielegalnie uzyskanych dowodów nie jest zresztą wyłącznie domeną państw kręgu common law (vide: Belgia, Francja). Zdecydowane zatem twierdzenia, bazujące – jak można podejrzewać – na nieistnieniu w polskim prawie wyraźnej podstawy ustawowej, zakładające, że wyłączanie dowodów ze względu na nielegalny sposób ich uzyskania jest niemożliwe, nie są wcale oczywiste. Brak regulacji nakazującej niedopuszczenie dowodu nie sprawia bowiem, że jest on zawsze dopuszczalny.