Jednomandatowe okręgi wyborcze, a raczej wybory większościowe są produktem anglosaskim i wywodzą się z czasów, kiedy to brytyjski parlamentarzysta reprezentował nie swoich wyborców ale gminę. Każda gmina miała prawo wysłania do parlamentu swojego przedstawiciela, a był nim ten, który w wyborach uzyskał większość...
Wprowadzający parlamentaryzm w krajach europejskich zauważyli, że system większościowy nie jest przydatny tam, gdzie poseł ma być reprezentantem wyborców. Nie trudno bowiem zauważyć, że przy zbiegu zaskakujących okoliczności we wszystkich okręgach wyborczych wymaganą do uzyskania mandatu mogą uzyskać przedstawiciele jednej opcji politycznej i wyłącznie przedstawiciele tej opcji będą piastować mandaty... Parlament wyłoniony w oparciu o wybory większościowe może reprezentować jedynie 50,1% społeczeństwa, zaś 49,9% tej reprezentacji będzie pozbawiona. Aby tego uniknąć wprowadzono wybory proporcjonalne, przeprowadzane w okręgach wielomandatowych, w wyniku których do parlamentu wchodzą także ci, którzy większości nie uzyskali.
Można prowadzić dywagacje o wyższości jednego systemu nad drugim, ale gołym okiem widać, że system wyłaniania parlamentu oparty o wybory proporcjonalne zdecydowanie przewyższa system, w którym „kto pierwszy ten lepszy" a zwycięzca bierze wszystko. A zresztą mamy w Polsce i jedno i drugie: proporcjonalne rozdział mandatów w wyborach do Sejmu i większościowy w wyborach do Senatu. Uzyskany produkt nie różni się znacząco.
Pomijając wyższość wyborów proporcjonalnych nad większościowymi, postulowanie wprowadzenia w wyborach do Sejmu JOW-ów jest o tyle bezsensownym pomysłem, że wymagałoby uprzedniej zmiany Konstytucji RP. Przymiotnik „proporcjonalne" jako jeden z pięciu charakteryzujących wybory do Sejmu przymiotników, wymieniony w art. 96 ust. 1 Konstytucji RP. Zmiana systemu wyborczego z „proporcjonalnego" na „większościowy", czego najwyraźniej nieuświadamianą sobie zwolennicy JOW-ów, wymagałaby uprzedniej zmiany ustawy zasadniczej, co takie proste nie jest. Zgodnie z przepisami art. 235 projekt ustawy o zmianie Konstytucji może przedłożyć co najmniej 1/5 ustawowej liczby posłów, Senat lub Prezydent Rzeczypospolitej. Pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie Konstytucji może odbyć się nie wcześniej niż trzydziestego dnia od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy. Zmiana Konstytucji wymaga ustawy uchwalonej w jednakowym brzmieniu przez Sejm i następnie w terminie nie dłuższym niż 60 dni przez Senat. Do przeforsowania zmiany potrzebna jest większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, w Senacie zaś bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
Pomysł JOW-ów i wyborów większościowych, prócz tego, że jest przysłowiowo lepszym od dobrego, tj. wyborów proporcjonalnych w okręgach wielomandatowych byłoby bardzo trudno wprowadzić. Z moich kontaktów ze zwolennikami JOW-ów wynika, że absolutnie z tej trudności nie zdają sobie sprawy.