Egzamin notarialny: nie zdali aplikanci pozaetatowi i ci bez aplikacji

Większość negatywnych ocen na egzaminie notarialnym otrzymali aplikanci pozaetatowi lub osoby dopuszczone bez aplikacji, którym brakuje przygotowania praktycznego – pisze notariusz Artur Kędzierski.

Publikacja: 23.10.2014 10:10

Artur Kędzierski

Artur Kędzierski

Foto: materiały prasowe

Na łamach „Rzeczpospolitej" ukazał się artykuł poświęcony wynikom tegorocznego egzaminu notarialnego. Opatrzony był kontrowersyjnym, z punktu widzenia samorządu notarialnego, komentarzem dyrektora Departamentu Zawodów Prawniczych i Dostępu do Pomocy Prawnej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że wyniki egzaminu, szczególnie dla obszaru izb notarialnych w Lublinie i Warszawie, skłaniają do refleksji. Jednak wnioski, do jakich te przemyślenia prowadzą notariuszy i organizatorów egzaminu, czyli Departament Zawodów Prawniczych, są zgoła odmienne.

Pechowy rocznik

W tym roku przed trzema komisjami egzaminacyjnymi dla obszaru izb notarialnych warszawskiej i lubelskiej stanęło 180 osób, z czego 35 to aplikanci z rocznika 2011. Rocznika, którego nie waham się nazwać pechowym. To on ponosi główny ciężar zmian w organizacji szkolenia notarialnego, które są wynikiem wejścia w życie tzw. ustawy deregulacyjnej.

To jedyny rocznik, który odbywa starą dwuipółroczną aplikację, a jednocześnie zwolniony został z obowiązku odbycia asesury – najważniejszego i najbardziej efektywnego, bo praktycznego okresu przygotowania do wykonywania profesji notariusza. Co z tego wynika? Otóż wszystko wskazuje na to, że aplikanci 2011 to najsłabiej przygotowany do wykonywania zawodu rocznik w niemal 25-letniej historii odrodzonego notariatu.

Przez deregulację

Nie najlepsze wyniki spowodowane są przede wszystkim wadliwym rozwiązaniem legislacyjnym umożliwiającym odbywanie aplikacji w trybie pozaetatowym. Spośród 35 aplikantów z rocznika 2011, którzy przystąpili do egzaminu w Warszawie, zaledwie siedmiu odbyło aplikację etatową w pełnym wymiarze. Różnice pomiędzy aplikacją etatową i pozaetatową po zniesieniu ustawą „deregulacyjną" asesury wyglądają następująco:

Umożliwienie odbywania aplikacji w trybie pozaetatowym to tworzenie swego rodzaju złudzenia, że zawodu prawnika można się nauczyć eksternistycznie. Takie, całkowicie błędne, założenie brutalnie weryfikuje egzamin – czego dowodzą chociażby tegoroczne wyniki. Większość negatywnych ocen otrzymali aplikanci pozaetatowi lub osoby dopuszczone do egzaminu bez aplikacji, którym brakuje przygotowania praktycznego. O tym, czy aplikant odbywa aplikacje etatową czy pozaetatową, nie decyduje „sam samorząd", lecz kandydat do zawodu. Warszawska Izba Notarialna skupia ponad 500 notariuszy. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której z grupy liczącej 35 osób zaledwie siedmiu osobom udaje się znaleźć zatrudnienie. Każdy kandydat, który chce znaleźć patrona, jest w stanie to zrobić.

Negatywnie na wyniki wpłynęła także możliwość wielokrotnego przystępowania do egzaminu notarialnego – osoby, które bez powodzenia próbują go zdać po raz kolejny, zaniżają średnią.

Powyższe tezy potwierdza stopień zdawalności osób, które do egzaminu przystępują bezpośrednio po aplikacji etatowej. Ponad połowa, a w niektórych izbach nawet 2/3 tej grupy, złożyła egzamin z wynikiem pozytywnym, co jak na profesjonalny państwowy egzamin zawodowy jest znakomitym wynikiem.

Obarczanie samorządów notarialnych winą za spadek poziomu zdawalności egzaminu i ogólnie przygotowania aplikantów do wykonywania zawodu jest dużym nadużyciem. Otóż izby notarialne organizują szkolenia w ramach określonych ustawą – Prawo o notariacie oraz rozporządzeniem ministra sprawiedliwości – w przygotowanym cyklu zajęć seminaryjnych zobowiązani są uczestniczyć zarówno aplikanci etatowi, jak i pozaetatowi. Nie ma tu żadnych różnic.

Teoria to za mało

Trzeba jednak raz jeszcze przypomnieć, że egzamin notarialny jest sprawdzianem praktycznym – wymaga opracowania dwóch aktów notarialnych i jednej opinii. A ta umiejętność wymaga nie tylko doskonałej znajomości teorii, ale przede wszystkim doświadczenia w posługiwaniu się posiadaną wiedzą praktyczną i redagowaniu dokumentów.

Niezgodna z prawdą jest teza o niskim poziomie szkolenia w izbie warszawskiej. Zajęcia prowadzą najlepsi sędziowie, pracownicy naukowi wydziałów prawa i doświadczeni notariusze. Najlepszym potwierdzeniem tej tezy jest fakt, że ze względu na wysoki poziom prowadzonych w ramach aplikacji zajęć do izby warszawskiej przenoszą się aplikanci z innych izb.

Kończąc, pragnę zwrócić uwagę na kuriozalne stwierdzenie dyrektora Departamentu Zawodów Prawniczych, które skłoniły mnie do napisania tego tekstu. Pani dyrektor powiedziała, że wyniki egzaminu zawodowego organizowanego i przeprowadzonego przez ten właśnie departament „nie są ostateczne". Z formalnoprawnego punktu widzenia to niewątpliwie prawda, ale czy nie jest to nawoływanie do składania odwołań? Czyż nie podważa to kompetencji członków komisji egzaminacyjnych, powoływanych przecież przez ministra sprawiedliwości, gdzie zdecydowaną większość stanowią osoby przez tego ministra wskazane? Wszak komisja odwoławcza też jest powoływana przez ministra sprawiedliwości i większość jej członków stanowią wskazane przez niego osoby.

Autor jest notariuszem, prezesem Izby Notarialnej w Warszawie

Na łamach „Rzeczpospolitej" ukazał się artykuł poświęcony wynikom tegorocznego egzaminu notarialnego. Opatrzony był kontrowersyjnym, z punktu widzenia samorządu notarialnego, komentarzem dyrektora Departamentu Zawodów Prawniczych i Dostępu do Pomocy Prawnej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że wyniki egzaminu, szczególnie dla obszaru izb notarialnych w Lublinie i Warszawie, skłaniają do refleksji. Jednak wnioski, do jakich te przemyślenia prowadzą notariuszy i organizatorów egzaminu, czyli Departament Zawodów Prawniczych, są zgoła odmienne.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd, weryfikując tzw. neosędziów, sporo ryzykuje
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Deregulacyjne pospolite ruszenie
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Adwokat zrobił swoje, adwokat może odejść
Opinie Prawne
Maria Ejchart: Niezależni prawnicy są fundamentem państwa prawa
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Łaska Narodu na pstrym koniu jeździ. Ale logika nie