Rzeczpospolita Polska pod rządami konstytucji z 1997 r. nie jest państwem o ustroju prezydenckim, lecz parlamentarno-gabinetowym. Władza wykonawcza jest wprawdzie podzielona między prezydenta a Radę Ministrów, ale jej centrum wraz z najszerszym zakresem zadań i kompetencji umieszczone zostało po stronie rządu. Nie oznacza to jednak, że urząd prezydenta Rzeczypospolitej pozbawiony jest jakiegokolwiek, poza symbolicznym, znaczenia i że wybory powszechne, które doprowadzić mają do jego obsady, są jedynie rozrywkową imprezą masową prowadzoną za publiczne pieniądze.
[srodtytul] Gladiatorzy i klauni? [/srodtytul]
Nie chcę w tym miejscu po raz kolejny przypominać, jakie zadania, obowiązki i uprawnienia konstytucyjne wiążą się z tym urzędem. Zakładam, że czytelnicy „Rzeczpospolitej” dobrze są w tej kwestii zorientowani. Niekoniecznie musi tak być z czytelnikami innych, zwłaszcza popularnych, gazet, widzami telewizji, a przede wszystkim z tymi licznymi, niestety, obywatelami naszego kraju, którzy życiem publicznym interesują się w niewielkim stopniu albo wcale. Wszyscy oni jednak uczestniczyć mogą na równych prawach w wyborach przesądzających o tym, kto zostanie prezydentem naszego państwa na kolejnych pięć lat.
W artykule pt. „Czego oczekują wyborcy” opublikowanym w „Rzeczpospolitej” Piotr Gursztyn stawia tezę, że „większość wyborców nie oczekuje dziś od »swoich« polityków wizji, programów ani obietnic. Niczego właściwie nie oczekuje. Poza jednym – aby wygrywali i gnębili swojego przeciwnika”. Nie ma zatem powodów, by liczyć, że toczona przez nich debata przedwyborcza będzie merytoryczna, że będzie dotyczyła ważnych dla kraju spraw, ponieważ ograniczy się do zderzenia wzajemnych pomówień i oskarżeń, podbarwionych jedynie uzasadnieniami o politycznym i ideologiczno-światopoglądowym charakterze.
Autora, jak się zdaje, martwi taki obrót spraw. Sądzi, że wydarzenia ostatnich tygodni nie wpłyną na kierunek i ton przedwyborczego dyskursu. Będzie tak jak bywało dotychczas przy podobnych okazjach, a pretendenci do urzędu prezydenta i ich zwolennicy dostosują się do oczekiwań wyborców.