Boję się i nie będę tego ukrywał. Strach przed nieuchwytnym niebezpieczeństwem wybił mnie z równowagi i zmienił widzenie świata. Zostaliśmy zaskoczeni przez silniejszą od nas naturę. Covid-19, jak zdefiniowano nieznany wirus, sparaliżował świat, narzucając czarny scenariusz. Zgasił światło i pozostawił nas w ciemności, oszołomił i przestraszył, odwracając do góry nogami nasze codzienne nawyki, ale także i los całej planety. Zadręcza nas to, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego kontrolować, bo też nie wszystko jest nam znane. Pandemia pokazała, jak wrażliwy jest nasz wszechświat społeczny. Technologia sprawiła, że do wczoraj czuliśmy się niezwyciężeni, a przynajmniej w to wierzyliśmy. Kiedy wieść o epidemii w Wuhanie wypełniła łamy gazet, nikt nie pomyślał, że przyjdzie nam żyć z nią. Moja mama powtarzała nieraz, że Chiny są od nas daleko, ale dziś nie byłaby już taka pewna tego.
Niebezpieczeństwo wirusa jest niedotykalne, ale strach z nim związany jest wprost namacalny – i to jak. Rosnące poczucie niepewności związane z niepokojem o nasze zdrowie, o przyszłość materialną, przeniknęło – być może z nielicznymi wyjątkami – głęboko w nasze szeregi. Wszyscy lękamy się tej wymuszonej destabilizacji i nie bardzo potrafimy przyzwyczaić się do nieznanego. Nawet bojaźń przed zarażeniem ze strony sąsiada, potencjalnego nosiciela wirusa, przekształca go we wroga, przed którym trzeba się ukryć.
Wszyscy tak samo bezradni
Strach okazuje się przydatny dla ochrony przed zagrożeniem. Jeśli jest go za mało, to powstaje ryzyko, że będziemy ignorować niebezpieczeństwo, zaś jego nadmiar może prowadzić do nieracjonalnych działań. Dylematem jest to, że musimy bawić się w chowanego, i wygrywa ten, który nie da się złapać. A jedyną nagrodą jest możliwość kontynuowania tej gry. To zdecydowanie za mało, chociaż wszyscy pozostajemy tak samo bezbronni i bezradni.
Podczas gdy bohaterski personel medyczny zaangażowany jest w walkę z chorobą, niektórzy biadolą, że muszą zmieniać przyzwyczajenia, a jeszcze inni, nie zważając na śmiertelne zagrożenie, bagatelizują rządowe restrykcje, przeciwstawiając się literze prawa i swojemu losowi. Najpierw był wielki szok i zdezorientowanie. Koronawirus zainfekował usługi, branżę turystyczną, transport, przewoźników lotniczych, gastronomię, organizatorów imprez masowych, hale sportowe, kina, oraz galerie handlowe. Ludzie tracą swoje źródła utrzymania, bankrutują firmy, ograniczona jest wolność przemieszczania się, z powodu niemal globalnego mechanizmu cierpi polityka społeczna. Tsunami niosące zakażenie przynosi ból, cierpienie, ryzyko i wiele niewiadomych, które towarzyszą w godzinach izolacji i które przemeblowały nasze zwyczaje i postawy. Jak długo to potrwa? Nikt nie wie.
Covid-19, którego nikt nie przewidział, narzucił nam wyhamowanie, przerwę na refleksję. Pojawiła się okazja do skorzystania z awaryjnej sytuacji, wyjścia poza logikę skupioną wyłącznie na swoim ego, ocenienia priorytetów i zredefiniowania znaczenia, jakie przywiązujemy do rodziny, przyjaciół, bezpieczeństwa i zdrowia w ogóle.