Skrzywdzeni w Kościele: Potrzeba transparentności i realnych zmian prawnych

Skrzywdzeni powinni być obecni i włączani do działań Kościoła w walce z pedofilią. Potrzebna jest determinacja ze strony biskupów. Warto jasno powiedzieć: to, co poprzez spotkanie z 19 listopada zapoczątkowali, powinno stać się praktyką również instytucji państwowych, powołanych do zwalczania nadużyć, dyskryminacji, nierównego traktowania.

Publikacja: 02.12.2024 12:43

Skrzywdzeni w Kościele: Potrzeba transparentności i realnych zmian prawnych

Foto: Adobe Stock

Spotkanie reprezentantów sygnatariuszy listu Skrzywdzonych w Kościele do polskich biskupów z uczestnikami plenum Konferencji Episkopatu Polski na Jasnej Górze 19 listopada tego roku wielu uznało za nowy początek trudnej relacji ofiar kościelnej pedofilii z kierownictwem polskiego Kościoła. Pojawiły się także głosy poddające w wątpliwość sensowność takich kontaktów, zarzucające reprezentantom Skrzywdzonych – świadomy lub nie – udział w kościelnych działaniach PR–owych. Wydaje się, że na obiektywną ocenę jest jeszcze za wcześnie. Decydujące dla niej będzie to, co zdarzy się – lub nie – w konsekwencji tego mimo wszelkich wątpliwości historycznego spotkania.

Czy biskupi zrozumieli Skrzywdzonych?

Pierwsze spektakularne wydarzenie, które nastąpiło po spotkaniu i zostało nagłośnione przez media, zmusza niestety do refleksji raczej gorzkiej. Przypadek głośnej odpowiedzi na pozew ofiar molestowania, wystosowanej przez pełnomocnika diecezji tarnowskiej wskazuje, że przynajmniej część polskich biskupów nie zrozumiała jeszcze, że o ile diecezja jak każdy uczestnik postępowania sądowego ma prawo bronić się przed zarzutami i przedstawiać w nim swoje racje i stanowiska, o tyle sposób tego przedstawiania i styl argumentacji podlega określonym regułom i ograniczeniom. Tak jak skandaliczne było żądanie w 2022 roku przez pełnomocniczkę diecezji bielsko – żywieckiej opinii biegłego seksuologa co do orientacji seksualnej wielokrotnie wykorzystanej, dwunastoletniej ofiary księdza pedofila, jak obraźliwe były formułowane przez pełnomocnika diecezji kaliskiej wobec skrzywdzonego w dzieciństwie powoda, słusznie – jak następnie stwierdziły to ostatecznie sądy dwóch instancji – dochodzącego zadośćuczynienia, sugestie realizowania przez niego rzekomej misji walki z Kościołem, tak niepojęte w dzisiejszym stanie wiedzy psychologicznej i całkowicie niedopuszczalne – nawet w czysto świeckim i procesowym kontekście, z pominięciem tła kościelnego i ewangelicznego – są formułowane w piśmie procesowym sugestie rzekomego przyczynienia się ofiar księdza pedofila do zaistnienia krzywdy, która je spotkała.

Czytaj więcej

Tomasz Krzyżak: Zdrowy rozsądek potrzebny od zaraz

Biorąc pod uwagę, że w poważnych sprawach – a dochodzenie od diecezji 12 milionów złotych z pewnością do takich należy – stanowisko procesowe raczej bez wyjątków konsultowane jest z mocodawcą, to przytoczone w mediach sformułowania zawarte w piśmie procesowym trzeba uznać za skandaliczne. Tym bardziej, że nie zostały zdementowane, a opublikowane przez pełnomocnika „wyjaśnienia” jedynie pogorszyły sprawę. Jak bowiem odczytywać określanie ugruntowanej linii orzeczniczej w sprawach odpowiedzialności kościelnych osób prawnych za czyny duchownych jako „wyłomu orzeczniczego” i „dyskryminacji Kościoła” i jednoczesne obstawanie przy „naruszeniu reguł ostrożności przez powodów” jako podstawie miarkowania żądanego zadośćuczynienia? Są w tych wyjaśnieniach zarzuty złej woli liberalnych i antykościelnych mediów, jest skarga na brak „specjalnie zgromadzonych środków” na wypłatę zadośćuczynień – nie ma jednak słowa przepraszam szefa diecezji, biskupa Andrzeja Jeża – nie za „zamieszanie medialne”, a za słowa, które padły. Tego samego, który – obok prawie emerytowanego arcybiskupa krakowskiego Marka Jędraszewskiego – był jednym z zalewie kilku biskupów, którzy uczestnicząc w plenum KEP nie wzięli udziału w towarzyszącym mu, jasnogórskim spotkaniu ze Skrzywdzonymi…

Po co Skrzywdzeni potrzebni są Kościołowi instytucjonalnemu

Mimo to nie należy tracić nadziei, że listopadowe spotkanie będzie początkiem zmiany. Sami uczestnicy spotkania wiele powiedzieli już na temat jego atmosfery, doniosłości, oczekiwań i nadziei. Warto na tym tle zwrócić uwagę na kilka aspektów.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Śniła mi się dymisja arcybiskupa oskarżonego o tuszowanie pedofilii

Przede wszystkim, Skrzywdzeni powinni być obecni i włączani do kolejnych działań. Obecni nie po to, by celebrować swoją krzywdę i wysłuchiwać zapewnień o pasterskiej czy obywatelskiej trosce, ale dlatego, że tylko oni naprawdę wiedzą, jakie emocje i uczucia wzbudza w osobach zranionych wykorzystaniem określone zachowanie. To oni mają też kontakt z dużo większą, niż osoby aktywnie podejmujące dialog i pracę na rzecz Skrzywdzonych grupą ofiar wykorzystania i mogą mówić też o ich doświadczeniach i oczekiwaniach. Nie jest w stanie ich „odkodować” nawet najlepszy specjalista – lekarz, psycholog, socjolog, prawnik , który sam wykorzystania nie doświadczył. Warto jasno powiedzieć: to, co poprzez spotkanie z 19 listopada zapoczątkowali biskupi, powinno stać się praktyką również instytucji państwowych, powołanych do zwalczania nadużyć, dyskryminacji ,nierównego traktowania – także zresztą w innych obszarach, niż tylko wykorzystywanie seksualne.

Polscy biskupi znaleźli się wreszcie w miejscu, w którym Watykan chciał, by byli od dawna

Postulaty Skrzywdzonych zostały przedstawione w liście do biskupów, którego pokłosiem było zaproszenie na spotkanie. Nie są więc tajemnicą. Nie jest nią także – bo Skrzywdzeni i biskupi sami o tym już mówili i pisali – że treścią spotkania było ich dokładne przedstawienie i omówienie. Nie jest nią wreszcie konkluzja, która powinna była stać się drogowskazem działań biskupów już dawno temu: że o ile niektóre z podniesionych postulatów wymagają działań kompleksowych, udziału ekspertów, decyzji właściwych gremiów czy organów – w tym Stolicy Apostolskiej – o tyle do realizacji części z nich potrzebna jest tylko dobra wola i inicjatywa samych biskupów. Dotyczą one bowiem kwestii praktycznych, o których zdecydować mogliby oni samodzielnie na terenie swoich diecezji – bądź też gremialnie jako Konferencja Episkopatu Polski.

To, co poprzez spotkanie z 19 listopada zapoczątkowali biskupi, powinno stać się praktyką również instytucji państwowych, powołanych do zwalczania nadużyć, dyskryminacji ,nierównego traktowania – także zresztą w innych obszarach, niż tylko wykorzystywanie seksualne

Późno zatem polscy biskupi znajdują się – w końcu! – w miejscu, w którym Papieska Komisja do spraw Ochrony Małoletnich chciała widzieć episkopaty już kilka lat temu. Jeszcze w swej pierwszej kadencji wskazywała ona bowiem na potrzebę zastosowania właściwych rozwiązań w aspekcie wysłuchiwania osób, które przeżyły wykorzystanie seksualne nieletnich przez duchownych. W dalszym okresie działalności Komisja, a szczególnie jej członkowie będący prawnikami – wśród nich prof. Hanna Suchocka oraz holenderska kanonistka, prof. Myriam Wijlens – na podstawie zebranych danych i przeprowadzonych badań zdecydowanie piętnowali brak odpowiedzialnego podejścia biskupów i przełożonych zakonnych do skarg na wykorzystanie oraz istniejące systemowe luki w normach i praktykach kanonicznych w odniesieniu do domniemanych przestępstw wykorzystania, które utrudniają wymierzanie sprawiedliwości i podważają zaufanie do otwartości Kościoła na konfrontację z potrzebą rzeczywistych zmian. Do tych aspektów, podniesionych przez Grupę Roboczą Komisji m.in. w 2022 r., dodać należy uderzający – także na gruncie polskim – brak jakiejkolwiek transparentności postępowań kościelnych i wydawanych orzeczeń.

Czytaj więcej

Ofiary pedofilii w Kościele mówią „dość”. Żądają zawieszenia szefa polskiego Episkopatu

Potrzeba dobrej woli ze strony biskupów

W pierwszym ze wspomnianych zakresów Skrzywdzeni podarowali biskupom swego rodzaju „gotowca” w postaci listy dobrych i złych praktyk dotyczących praktycznych aspektów kontaktów z osobami skrzywdzonymi. Listę oparto na doświadczeniach osób zgłaszających przypadki wykorzystania seksualnego w diecezjach, które spotykały się z niechęcią, lekceważeniem, zniechęcaniem do składania doniesień, czy wprost były wprowadzane w błąd co do ich praw. Sugeruje ona wprowadzenie zachowań i procedur dających poczucie bezpieczeństwa, okazujących szacunek k dla osób, jak i przekazywanych przez nie treści. Są to propozycje rozwiązań nadające się do natychmiastowego zastosowania. Tylko od dobrej woli ordynariuszy zależeć bowiem będzie, czy osoby skrzywdzone będą właściwie i wyczerpująco informowane, czy przyjmowane będą w miejscach nie wzmacniających ich traumatycznych przeżyć, czy będą mogły rozmawiać z osobami kompetentnymi. Jak pokazały przykłady niektórych diecezji, przywołane podczas listopadowego spotkania, biskupi mogą od ręki wprowadzić w życie także postulat dania ofiarom wykorzystania możliwości rozmowy i zgłaszania przestępstw delegatom wybranej płci.

Nieco trudniejsze, zarówno mentalnie, jak i proceduralnie oraz prawnie, będzie zrealizowanie postulatu powołania rzecznika praw osób skrzywdzonych w Kościele. Pierwsza trudność wynika z nie do końca klarownie sformułowanej propozycji usytuowania i kompetencji takiej osoby (organu?) w strukturach kościelnych. Koncepcje sięgają tutaj od osób będących swego rodzaju kolejnymi odbiorcami zgłoszeń osób skrzywdzonych w poszczególnych diecezjach, poprzez swego rodzaju diecezjalnych „nadzorców” właściwego postępowania ze złożonymi doniesieniami, po instytucję wzorowaną na państwowym ombudsmanie. Wydaje się, że najpełniejszą realizację potrzeby istnienia rzecznika praw, wyposażonego w kompetencje interwencyjne i nadzorcze, dawałoby ustanowienie takiego organu na poziomie Konferencji Episkopatu Polski, odpowiednią decyzją tego gremium nadającą mu prawo ingerowania w postępowania diecezjalne w wypadku powzięcia informacji o zasinieniu w nim nieprawidłowości.

Część postulatów Skrzywdzonych można wdrożyć nie czekając na decyzje Stolicy Apostolskiej

Patrząc na uwarunkowania prawnokanoniczne, dające ordynariuszom praktycznie pełnię władzy w swoich diecezjach, oraz praktykę i tradycję powodujące, że biskupi nie zwykli nawet wypowiadać się o sposobie zarządzania diecezjami przez poszczególnych z nich, podjęcie takiej decyzji stanowiłoby przekroczenie pewnej dotąd nieprzekraczalnej granicy i dobrowolne przekazanie ułamka swojej diecezjalnej „suwerenności” organowi, który w tym zakresie musiałby być niezależny i którego działania i interwencje musiałyby być rzeczywiście respektowane. Nie byłoby to łatwe, lecz nie jest niemożliwe. Tym bardziej, że pojawiła się jaskółka nadziei: we wnioskach podsumowujących raport roczny przywołanej już Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich za rok 2023 wymieniono propozycję rozważenia powołania organu o roli porównywalnej do Ombudsmana w kurii rzymskiej. Analizę tę zalecono przeprowadzić w oparciu o normę Konstytucji Apostolskiej regulującej funkcjonowanie kurii rzymskiej nakazującą dostosowywanie jej funkcjonowania do pojawiających się z biegiem czasu potrzeb i sytuacji.

Czytaj więcej

Biskupi odpowiadają ofiarom pedofilii. „Przepraszamy, że nie zawsze byliśmy przy Was"

Fundamentalne wreszcie znaczenie – tak dla Skrzywdzonych i opinii publicznej, jak i w charakterze probierza realności obiecywanych zmian – będzie miała praktyka i zmiana polityki informacyjnej Kościoła w sprawach związanych z wykorzystaniem seksualnym. Dotyczy to w pierwszym rzędzie rzetelnego i pełnego informowania o przesłankach decyzji podejmowanych wobec osób, wobec których orzeczono kary za zaniedbania czy przestępstwa w tej materii. Do wiadomości publicznej powinny być podawane podstawy tych decyzji, a same decyzje powinny być adekwatne i porównywalne w podobnych sprawach.

Fundamentalne wreszcie znaczenie – tak dla Skrzywdzonych i opinii publicznej, jak i w charakterze probierza realności obiecywanych zmian – będzie miała praktyka i zmiana polityki informacyjnej Kościoła w sprawach związanych z wykorzystaniem seksualnym.

Wśród postulatów osób skrzywdzonych dotyczących zmian w prawie kanonicznym mających upodmiotowić pozycję ofiar przestępstw seksualnych, przekazanych Stolicy Apostolskiej za pośrednictwem polskiej delegacji na Synod znajdują się m.in. postulaty przyznania im prawa bezpośredniego uczestniczenia w postępowaniach kanonicznych oraz otrzymywania informacji o ich przebiegu i podejmowanych rozstrzygnięciach. Dobrze, że te propozycje zostały przyjęte i przekazane do właściwych dykasterii. Zanim jednak zamienią się w konkretne zmiany prawne (choć np. w wypadku papieskiego motu proprio VELM, regulującego postępowania wobec winnych zaniedbań biskupów, dla znaczącej poprawy sytuacji prawnej ofiar i osób zgłaszających przestępstwa wystarczyłyby dosłownie dwie poprawki) znaczącą poprawę w tym akurat zakresie mogłyby przynieść również zmiany praktyczne, obejmujące politykę informacyjną, opracowanie zbiorów decyzji i orzeczeń, wskazanie minimalnych standardów prawa do informacji.

Należy unikać zachowań, które stawiają pod znakiem zapytania składane deklaracje

Ne sposób choć pokrótce omówić tu działań możliwych do podjęcia doraźnie i długofalowo w każdym z podniesionych przez Skrzywdzonych zakresów. Będą one zresztą wzajemnie przenikały się w zależności od determinacji, możliwości formalnoprawnych czy dobrej woli zainteresowanych osób. W tej ostatniej przestrzeni można najszybciej zrobić najwięcej, choćby unikając zachowań stawiających pod znakiem zapytania prawdziwość składanych deklaracji i szczerość wyrażanych intencji. Jak bowiem mają się czuć osoby skrzywdzone, gdy na przykład podczas ingresu nowego rządcy diecezji przy ołtarzu obok niego i nuncjusza papieskiego staje skompromitowany, ukarany karami kościelnymi poprzednik? Takie obrazy mają co prawda charakter symboliczny, jednak znaczący w kontekście odczytywania rzeczywiście zachodzących w Kościele zmian.

Autor jest radcą prawnym, działaczem społecznym. Był zaangażowany w organizację spotkania Skrzywdzonych z biskupami na Jasnej Górze. W 2010 r. odznaczony Orderem Uśmiechu. Jest także konsulem honorowym Luksemburga.

Spotkanie reprezentantów sygnatariuszy listu Skrzywdzonych w Kościele do polskich biskupów z uczestnikami plenum Konferencji Episkopatu Polski na Jasnej Górze 19 listopada tego roku wielu uznało za nowy początek trudnej relacji ofiar kościelnej pedofilii z kierownictwem polskiego Kościoła. Pojawiły się także głosy poddające w wątpliwość sensowność takich kontaktów, zarzucające reprezentantom Skrzywdzonych – świadomy lub nie – udział w kościelnych działaniach PR–owych. Wydaje się, że na obiektywną ocenę jest jeszcze za wcześnie. Decydujące dla niej będzie to, co zdarzy się – lub nie – w konsekwencji tego mimo wszelkich wątpliwości historycznego spotkania.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Opinie polityczno - społeczne
Edukacja zdrowotna, to nadzieja na lepszą ochronę dzieci i młodzieży. List otwarty
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Prawdziwy test dla Polski zacznie się dopiero po zakończeniu wojny w Ukrainie
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
analizy
Wybory prezydenckie 2025. Kandydaci rywalizują nie tylko ze sobą, ale i z przeszłością
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska