W polityce nic nie jest przesądzone. Zwłaszcza w tak nieprzewidywalnej kampanii jak ta prezydencka, która dopiero się zaczyna. Nie ma też żadnej pewności, ani tym bardziej przekonania, że Karol Nawrocki i jego sztab (na jego czele ma stać ceniony w PiS, sprawny organizator, Paweł Szefernaker) są w stanie politycznie i osobiście „uciągnąć” te wybory. Nie wiadomo też, czy strategia zarysowana wczoraj przez Kaczyńskiego i Nawrockiego w dwóch wystąpieniach okaże się skuteczna. Ale na pewno przynajmniej znamy jej zarysy – efekt wielomiesięcznych badań wewnętrznych (o badaniach mówił wczoraj Kaczyński).
Czytaj więcej
Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski zostali ogłoszeni kandydatami w wyborach prezydenckich. W najnowszym odcinku podcastu "Rzecz w tym" Michał Kolanko rozmawia z dr. Bartłomiejem Machnikiem z UKSW o unikalnym charakterze tej kampanii prezydenckiej - o jej "intymności", wpływie mediów społecznościowych i tempie.
Wybory prezydenckie: PiS stawia na „kandydata obywatelskiego”
Najmocniej komentowanym i atakowanym elementem niedzielnego spotkania w Krakowie było to, że PiS postanowiło poprzeć „kandydata obywatelskiego”, a nie przedstawić Nawrockiego w sprawdzonej formule partyjnej. PiS jednak musiało ewidentnie uznać, że Polacy najbardziej oczekują prezydenta niepartyjnego, a przez to wystawić się na ataki za to podejście nawet do końca kampanii. Co ciekawe, na podobny krok zdecydował się wcześniej Szymon Hołownia, z czego sami politycy PiS szydzili. Ale Hołownia ma i swoje badania. To jednak oś sporu z Trzaskowskim – partyjność kontra obywatelstwo. Zresztą sugestia w niedzielę była taka, że tylko bezpartyjny prezydent będzie mógł zakończyć wojnę polsko-polską, której PiS stał się przeciwnikiem na spotkaniu w Krakowie. W jakimś sensie Kaczyński stwierdził wczoraj, że trzeba zarysować wizję końca duopolu (znów: tak jak Hołownia), żeby wygrać wybory. Pytanie jednak, czy wyborcy uznają taki ruch za wiarygodny.
Elity kontra lud. Karol Nawrocki deklaruje, że będzie się bił
Jednym z kluczowych wątków w polityce nie tylko polskiej nie jest już starcie lewicy z prawicą, a polityków populistycznych jak Trump czy Orban z tymi, którzy są przez nich oskarżani o bycie globalnymi elitami. To zresztą paliwo dla PiS, eksploatowane od lat. Też na płaszczyźnie geograficznej – między dużymi miastami a małymi i średnimi. To wczoraj Nawrocki w swoim wystąpieniu pokazywał opowieść osobistą - że jest człowiekiem z ludu, który o sprawy tego ludu chce się bić. To ma być kontrast z Trzaskowskim i innymi kandydatami, ale przede wszystkim z prezydentem Warszawy. PiS będzie też snuł inną tezę: że Nawrocki jako człowiek, który do stanowiska i pozycji doszedł sam i bił się o nią, będzie też bił się o sprawy zwykłego człowieka. Sztabowcy będą też zapewne sugerować w przekazie, że to całkowite zaprzeczenie sytuacji i drogi życiowej Trzaskowskiego. PiS zresztą musi uznawać taką percepcję prezydenta stolicy jako jego jeden z największych problemów, podobnie jak stawiany od lat zarzut braku wystarczającego zaangażowania w pracę. Niespodziewanie w poniedziałek zarzucił to Trzaskowskiemu Biedroń. Nawrocki deklarował zaś w niedzielę ciężką pracę na rzecz obywateli. Również, a może przede wszystkim, w sprawach rozwoju i modernizacji Polski, przy projektach jak CPK.