Jedną z najbardziej destrukcyjnych sił jest odrzucona i podeptana miłość. Każda – obojętnie, czy erotyczna, małżeńska, synowska albo ojcowska. „Miłość cierpliwa jest, miłość dobrotliwa jest (…) nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego” – pisał św. Paweł z talentem wielkiego poety. Taka miłość wyklucza poczucie własności, każe uszanować odchodzącą kochankę lub dziecko, które wybiera inną drogę niż matka i ojciec. Któż z kochanków, małżonków i rodziców zdolny jest do takiej miłości? Więc wyobraźmy sobie teraz „silnego człowieka”, miliardera, amerykańskiego „self-made mana”, który dowiaduje się, że jego syn – który miał być jeszcze bardziej męski i władczy niż ojciec – w dniu 18. urodzin ogłasza, że jest kobietą, zmienia imię i nazwisko, zrywa kontakt z ojcem. Ten nieszczęsny ojciec, który nie potrafił zrozumieć i uszanować własnego dziecka, nazywa się Elon Musk, jest najbogatszym człowiekiem świata, a wydarzenie z kwietnia 2022 roku oznacza jego zdecydowany zwrot w prawo i poparcie Donalda Trumpa przeciw „lewackiej ideologii”, która odebrała mu syna.
Czytaj więcej
Stany Zjednoczone będą nadal przewodziły wolnemu światu? Taka jest najważniejsza stawka starcia Kamali Harris i Donalda Trumpa o Biały Dom.
To Elon Musk wygra wybory w USA
Wszelkie ustroje – od monarchii po republikę – starały się ograniczyć wpływ oligarchów. Ojcom założycielom Ameryki wydawało się, że trzeba ulokować legislatury stanowe daleko od centrów biznesu; stąd stolicą stanu Nowy Jork jest Albany, Kalifornii – Sacramento, a Michigan – Lansing i tak dalej. U nas Rzeczpospolitą Obojga Narodów trzęśli możnowładcy tym mocniej, im bardziej upadała. Potem oszukany lud śpiewał drwiąco: „o cześć wam, panowie magnaci!”. Dziś oligarchowie kojarzą nam się z wątpliwymi ustrojami: z Rosją, Ukrainą, Gruzją, Mołdawią. Ale z wzorcową demokracją świata?
Niegdyś uważano, że państwo powinno trzymać w ręku strategiczne dziedziny decydujące o jego bezpieczeństwie: łączność, zbrojenia, energetykę. Dziś to staroświecki przesąd
Niegdyś uważano, że państwo powinno trzymać w ręku strategiczne dziedziny decydujące o jego bezpieczeństwie: łączność, zbrojenia, energetykę. Dziś to staroświecki przesąd; cały amerykański kompleks kosmiczny z państwową agencją NASA, która kiedyś zdobyła Księżyc, jest w ręku paru miliarderów z Elonem Muskiem i jego Space X na czele. Fundamentalny dla łączności wojskowej system Starlink to własność Muska, który zresztą włącza go i wyłącza walczącej Ukrainie zgodnie ze swoim uznaniem. Dawny Twitter jest jego własnością, więc uprawomocnił kłamstwo, utożsamiając je z wolnością. Czy nie czas wrócić do starych zasad? Nie ważne, kto wygra dzisiejsze wybory, zwycięzcą będzie Elon Musk.