Witold Waszczykowski: Ambasador to nie stróż w magazynie

Konflikt o ambasadorów wywołał Radosław Sikorski, który wiosną zdecydował o masowym wycofaniu ok. 50 szefów placówek dyplomatycznych. To decyzja podjęta nie w interesie państwa, lecz w ferworze politycznej zaciekłości – pisze były szef MSZ.

Publikacja: 21.10.2024 04:37

Wiosenna akcja szefa MSZ Radosława Sikorskiego nie uwzględniała wszystkich aspektów wymiany ambasado

Wiosenna akcja szefa MSZ Radosława Sikorskiego nie uwzględniała wszystkich aspektów wymiany ambasadorów.

Foto: PAP/Marcin Obara

Stanowisko ambasadora nie jest oczywiście etatem pracy chronionej. Rząd ma prawo do zmiany na takim stanowisku, ale powinno to mieć podstawy merytoryczne i odbywać się w zgodzie z przyjętymi zasadami prawnymi oraz obyczajami politycznymi. Polityka zagraniczna państwa nie lubi też megafonowej dyplomacji czy twitterowych zagrywek, szczególnie gdy mamy gorący konflikt za wschodnią granicą oraz brak pewności co do reakcji naszych zachodnich sojuszników.

W procesie wymiany ambasadora powinno się uwzględniać rolę prezydenta. W konflikcie wywołanym przez rząd jej nie uwzględniono, gdyż masowe odwołanie ambasadorów miało przyczyny polityczne, a nie merytoryczne. 

Czytaj więcej

Dyplomacja po nowemu. Sikorski odkręca reformę PiS

Wymiana na takim stanowisku powinna następować każdorazowo w odrębnym procesie z uwzględnieniem specyfiki relacji z danym krajem, znaczenia placówki oraz osobistych uwarunkowań ambasadora. Szef placówki dyplomatycznej to nie jest wartownik czy stróż w magazynie. Zwykle jest to osoba posiadająca wieloletnią karierę zawodową i nie zasługuje na pospieszną procedurę zwolnienia. Pomijam oczywiście przypadki łamania dyscypliny pracy lub obyczajów oraz nadzwyczajne sytuacje polityczne. Wymiana ambasadora i innych pracowników placówek powinna też uwzględnić sytuację rodzinną, szczególnie dzieci w trakcie trwania nauki.

Czy w debacie w ONZ o prawach człowieka ambasador Polski ma prezentować ideologiczne poglądy minister Katarzyny Kotuli?

Wiosenna akcja ministra Sikorskiego nie uwzględniała wszystkich aspektów wymiany ambasadorów. Była akcją polityczną, niekonsultowaną z głową państwa, wręcz z premedytacją zaskakującą, i słusznie napotkała weto prezydenta. Ambasador reprezentuje państwo! Realizuje bieżącą politykę aktualnego rządu, ale i interesy państwa objęte narodowym konsensem, których strażnikiem jest prezydent.

Wyobraźmy sobie udział ambasadora np. w debacie ONZ nt. praw człowieka. Czy ma on zaprezentować tam skrajnie ideologiczne, niereprezentatywne dla społeczeństwa polskiego i niezgodne z konstytucją poglądy na rodzinę formułowane przez minister Katarzynę Kotulę? Czy na międzynarodowej konferencji poświęconej sprawom ekologicznym ambasador ma prezentować antynuklearne i antyinwestycyjne poglądy jednej z wiceminister ds. klimatu, czy przyjętą wcześniej, uzgodnioną z prezydentem strategię bezpieczeństwa energetycznego kraju? 

Między innymi z takich powodów propozycje nowych ambasadorów powinny być skonsultowane wcześniej z prezydentem. Niestosownym posunięciem jest również przedstawianie jako kandydatów na ambasadorów osób, które przez całe lata kłamliwe dyskredytowały polską dyplomację, nawet deligitymizowały publicznie demokratyczne wybory. Mam tu na uwadze grono osób piszących polityczne manifesty, jak tych z tzw. konferencji ambasadorów.

Czy można wymieniać ambasadorów bez wewnętrznego konfliktu w Polsce?

Decyzje obecnego ministra spraw zagranicznych nie tylko odnowiły spór kompetencyjny, jaki Donald Tusk i Radosław Sikorski prowadzili przed laty ze śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim. Zapowiedzi szerokich zmian personalnych, a następnie niekonsekwentne ich wykonanie wywołały chaos w placówkach i w centrali MSZ. Niektóre powroty z placówek zostały wstrzymane, choć zapowiedź odwołania krąży w przestrzeni politycznej w Polsce i w kraju urzędowania. Inni wrócili, ale bez ich prawomocnego odwołania przez prezydenta ich status w centrali jest niejasny. Wreszcie tegoroczne decyzje o odwołaniach i nieuzgodnione z prezydentem nowe kandydatury uniemożliwiają przygotowywanie się placówek i centrali do sprawowania polskiej prezydencji unijnej w przyszłym roku. 

Decyzje ministra spraw zagranicznych odnowiły spór kompetencyjny, jaki Donald Tusk i Radosław Sikorski prowadzili przed laty ze śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim

Rozumiem chęć zmian. W 2015 r. również byłem pod presją. Udało mi się wówczas przekonać kierownictwo państwa do skoncentrowania się na priorytetach bezpieczeństwa, uzyskaniu realnych gwarancji bezpieczeństwa w czasie warszawskiego szczytu NATO – sojuszniczej obecności wojskowej w naszym kraju. W ciągu dwóch lat wymieniłem ponad 60 ambasadorów. Były to zmiany ewolucyjne, aby nie zaszkodzić ważnym dla Polski wydarzeniom, jak pielgrzymka Ojca Świętego i Światowe Dni Młodzieży z udziałem 2 mln wiernych czy zdobycie dla Polski miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ bez sprzeciwu ani jednego państwa. Można zatem wymieniać zagraniczne kadry bez wewnętrznego konfliktu.

Autor

Witold Waszczykowski

Europoseł PiS, historyk i dyplomata. W latach 2015–2018 był ministrem spraw zagranicznych

Stanowisko ambasadora nie jest oczywiście etatem pracy chronionej. Rząd ma prawo do zmiany na takim stanowisku, ale powinno to mieć podstawy merytoryczne i odbywać się w zgodzie z przyjętymi zasadami prawnymi oraz obyczajami politycznymi. Polityka zagraniczna państwa nie lubi też megafonowej dyplomacji czy twitterowych zagrywek, szczególnie gdy mamy gorący konflikt za wschodnią granicą oraz brak pewności co do reakcji naszych zachodnich sojuszników.

W procesie wymiany ambasadora powinno się uwzględniać rolę prezydenta. W konflikcie wywołanym przez rząd jej nie uwzględniono, gdyż masowe odwołanie ambasadorów miało przyczyny polityczne, a nie merytoryczne. 

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
analizy
Zbigniew Ziobro mógłby zeznawać przed komisją, gdyby tylko chciał. Plan jest inny
Cykl Partnerski
Przejście do nowej energetyki musi być bezpieczne
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Nowe szaty Berlina
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Polska mogłaby odebrać Rosji Królewiec?
analizy
Unijny zwrot migracyjny pod flagą Donalda Tuska
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Donald Tusk w polityce migracyjnej idzie dużo dalej niż Jarosław Kaczyński