Pogonimy Kaczyńskiego – tak wołaliśmy albo podśpiewywaliśmy rok i parę miesięcy temu, nie wiedząc jeszcze, czy to na serio, czy tylko beka, tyle warta, co wyświechtany aż do obrzydzenia symbol ośmiu gwiazdek. Przecież ileż to razy rozbłyskiwały takie wirtualne i nietrwałe memy, jak „oda do radości” albo znicze pod gmachami sądów: na przelotną chwilę skupiały pogubionych ludzi w obywatelski tłum, niejednego porwały, wielu rozśmieszyły, ale nie zmieniły niczego. Przecież PiS jest mocny, jednych przekupił, innych uśpił; niezależnie od naszego popiskiwania zbuduje swój autorytarny gmach, będzie „wielka Polska katolicka” albo jeszcze gorzej. I nagle w takim beznadziejnym świecie zdarza się 15 października ze wszystkimi jego konsekwencjami. Jeszcze raz ludowa śpiewka lub niewypowiedziana do końca nadzieja okazały się mocniejsze od nasrożonego państwa. Jak wtedy w sierpniu 1980 albo w czerwcu 1989.

Czytaj więcej

Jerzy Surdykowski: Najniższe instynkty Donalda Tuska

Może „Trybunał Przyłębski” wciąż działa, ale oddechu wolności nikt nam nie zabierze

 I co? Poczucie obywatelskiej sprawczości, radość, głęboki oddech aż do zachłyśnięcia się świeżym powietrzem? Nie, skądże… Nade wszystko pretensje: że nie dowieźli obietnic, że z aborcją zaplątali się we własne nogi, że wciąż straszy „Trybunał Przyłębski”, że… Ale czy nie jest stokroć ważniejszy ten od dawna oczekiwany oddech, poczucie, że znowu żyjemy w kraju demokratycznym, nieskłóconym z Europą i wszystkimi naraz sąsiadami, że publiczna telewizja nie jest już propagandową szczekaczką jednej partii? Ale przecież „nie dowieźli”, nie spełnili, przecież „Tusk obiecywał pojednanie zaraz po wyborach”. Więc co? Zagłosujemy na PiS lub „Konfę”; albo zostaniemy w domu jak zawsze, bo polityka to „brudna sprawa”? I znowu będzie tak, jak było, tylko jeszcze bardziej, jeszcze obrzydliwiej; wbrew naszym najświętszym nadziejom.

Do rządzących mam prośbę. Musicie pokazać, że zależy wam na czymś więcej niż „ciepłej wodzie w kranie” i potraficie coś więcej niż straszenie PiS-em

Rząd musi pokazać, że zależy mu na czymś więcej niż straszenie PiS-em

 Poczucie obywatelskiej sprawczości jest sercem demokracji, bo ona dzieje się w świecie realnym, a nie w marzeniach. Ja też nie mam partii, na którą głosowałbym z pełnym przekonaniem; może ktoś młodszy taką założy, ale możliwy wybór jest tylko na kartce do głosowania; poza nią oddajemy władzę tym, których nigdy nie chcielibyśmy do niej dopuścić. Ale to jest prośba do obywateli. Do rządzących mam inną: strzeżcie się takiego myślenia, bo was uśpi i przepadniecie jak w 2015 roku. Musicie pokazać, że zależy wam na czymś więcej niż „ciepłej wodzie w kranie” i potraficie coś więcej niż straszenie PiS-em.